niedziela, 15 listopada 2020

“Bez strachu. Dziennik współczesny” Józef Hen

 

MG, 2020
Całość mojej recenzji:
http://zycieipasje.net/2020/11/patronat-medialny-bez-strachu-dziennik-wspolczesny-jozef-hen-recenzja/

Nigdy wcześniej nic pióra Hena nie czytałam. Teraz żałuję, że tak późno trafiłam na jego prozę. Na pewno spróbuję nadrobić zaległości.
Bez strachu. Dziennik współczesny to nie są, za przeproszeniem, “zapiski starego piernika”, czego się nieco obawiałam. To wyborne notatki intelektualisty, erudyty,  skromnego i szczerego człowieka z ogromnym doświadczeniem, poczuciem humoru i dystansem do samego siebie.
“Starość. Zdarzyło mi się to po raz pierwszy. Obserwuję ją nie bez ciekawości literackiej. Jakby stanowiła tworzywo. Nie chodzi o niedomagania fizyczne, słabość organizmu – wiadomo, tkanki zużyte, ale jakoś się poruszam, oddycham, krzątam – nie powinienem narzekać. ( Chociaż trochę mi wolno).”  (s. 7)

Są w tym dzienniku, obejmującym lata 2018-2020 (do lipca), zapiski z lektur, cytaty i refleksje; komentarze do bieżących wydarzeń kulturalnych i politycznych, opisy sytuacji z codziennego życia, anegdoty, liczne dygresje i retrospektywne powroty do lat minionych. Sporo można się dowiedzieć z tych notatek o życiu i twórczości samego autora, o dziejach wydawania  i recepcji jego książek.

Hen śledzi z uwagą to, co się dzieje w Polsce i na świecie. Odnotowuje ważne wydarzenia jak Nagroda Nobla dla Olgi Tokarczuk czy wybory prezydenckie, ale i też te dotyczące życia prywatnego jak wydanie książki syna, choroba czy śmierć kogoś znajomego. Rejestruje spotkania autorskie, nagrania radiowe,  listy od czytelników, rozmowy. Dużo czyta – książek i gazet. Ma swoje zdanie, swoje poglądy, które wyraża w wyważony sposób. Nie jest tak, jak to często się zdarza u ludzi w podeszłym wieku, że żyją tylko przeszłością. Ponadto nie uważa się za wszystkowiedzącego, choć nie można powiedzieć, aby się słusznie nie cenił.
“1923 – no, trudno, ten rocznik usprawiedliwia mój brak znajomości pewnych realiów. Ale nie poczuwam się do braku orientacji w dzisiejszej  rzeczywistości politycznej. Odwrotnie: moje doświadczenia osobiste, od lat 30. ubiegłego wieku, twórczość na tle historycznym (Jagiełło, Stanisław August, Montaigne i jego czasy), pozwalają mi na trzeźwą ocenę także tego, co dzieje się teraz. ”  (s. 161)

czwartek, 5 listopada 2020

"Prosta sprawa" W. Chmielarz

 


Zarzekała się żaba błota. Po przeczytaniu Rany i Wyrwy (która w sumie wypadła pozytywnie w odbiorze) stwierdziłam, że jednak fanką twórczości Wojciecha Chmielarza nie zostanę.  Niemniej sięgnęłam, zgodnie z zasadą “do trzech razy sztuka”, po najnowszą książkę tego autora i… zmieniłam zdanie.

Muszę przyznać, że Prostą sprawę czytałam w burzliwym, trudnym emocjonalnie czasie, gdy niełatwo było skupić się nad wymagającą lekturą, a dzięki tej książce mogłam się oderwać się od problemów codzienności, odpocząć, przenieść się w świat niezwykle wciągającej fikcji, dynamicznej akcji, nie roztrząsając zbytnio jej prawdopodobieństwa. Doskonale się bawiłam, choć to może nie brzmi najlepiej w  odniesieniu do powieści sensacyjnej,  w której nie brakuje krwawych i brutalnych scen, strzelaniny, walk,  brudnych interesów i bezlitosnych porachunków. Na tym jednak polega specyfika tego gatunku i jeśli powieść napisana jest sprawnie warsztatowo, ma ciekawą fabułę, nic w niej “nie zgrzyta”, to nic dziwnego, że czytelnik czuje się usatysfakcjonowany lekturą.
Dla porównania – to nie jest “kino moralnego niepokoju” czy inne “bergmany”, to taki “James Bond vel Rambo  na wariackich papierach”, “szukają go i uciekł”, tajemniczy agent wkracza do akcji, bang – bang, mistrz sztuk walki zwycięża złych, pomaga dobrym, na końcu znika i nikt tak naprawdę nie wie, kim on był i po co właściwie to wszystko robił.

(...)
ciąg dalszy pod linkiem:
http://zycieipasje.net/2020/11/szpieg-w-ksiegarni-prosta-sprawa-wojciech-chmielarz-recenzja/

środa, 4 listopada 2020

"Osiecka. Nikomu nie żal pięknych kobiet"Zofia Turowska

 

Marginesy 2020
(...)

To taki specyficzny portret, nakreślony w bardzo subiektywny sposób, oparty na prozie autobiograficznej, z wplecionymi gęsto cytatami z utworów i wypowiedziami z prasy. Zebrano też wypowiedzi przyjaciół i znajomych.

Z portretu “namalowanego”, czy raczej ułożonego przez Turowską wyłania się Agnieszka  Osiecka jako osoba  niesamowicie zdolna, twórcza, pracowita, wrażliwa,  samotna i nieszczęśliwa, ciągle uciekająca, bujająca w obłokach, ale dbająca o własne sprawy zawodowe,  żyjąca po swojemu, wbrew konwenansom.  Sama o sobie pisała: “Mam skłonność do życia we śnie, do zmyślania sobie ludzi i sytuacji. Do urabiania życia na kształt teatru. Do nierzeczywistości” (s. 125)

Całość wypada bardzo sympatycznie i ciekawie, o ile się już wcześniej o tym nie czytało. Uczciwie informuję, że ta publikacja to ubrane w nowy tytuł wznowienie  książki Agnieszki. Pejzaże z Agnieszką Osiecką (pierwsze wydanie – 2000r., kolejne – 2008 r.).  Przyznam, że  tamten tytuł znakomicie oddaje  zamysł tej książki – bo poznajemy Osiecką właśnie jakby w różnych “pejzażach” – na tle społecznym, historycznym, kulturalnym, na tle rodziny, środowiska artystycznego, w różnych momentach jej życia. Z założenia nie jest to pełna biografia, ale taki jakby “pamiątkowy album”.

 

całość mojej recenzji: 
http://zycieipasje.net/2020/11/szpieg-w-ksiegarni-osiecka-nikomu-nie-zal-pieknych-kobiet-zofia-turowska-recenzja/

 
Książka pasuje do listopadowej Trójki E-pik- kategoria: Siła jest kobietą

Moja lista blogów