niedziela, 29 listopada 2015

A kuku! ("Pamiętnik"N. Sparks)


"A kuku! Nabrałem Cię" - tak właśnie mógłby  zawołać autor, gdy podczas lektury w pewnym momencie zmieniłam zdanie o 180 stopni.

"Pamiętnik" to literacki debiut Nicolasa Sparksa, autora popularnych powieści obyczajowych. To również pierwszy tom kolekcji "Wszystkie kolory miłości" prezentującej jego twórczość.
Nie będę streszczać fabuły. Kto zna, ten zna, kto chce, to sobie przeczyta odpowiedni opis, choćby na stronie lubimyczytać.pl. Dużo osób na pewno też zna film pod tym samym tytułem. Nie oglądałam, nie mam porównania.

Co do książki - zaskoczyła mnie. Najpierw - niesamowicie nudziła, niby taka niewielka objętościowo, ale czytanie szło mi jak po grudzie. Historia Noaha i Allie, takie amerykańskie love story, nie przemawiała do mnie, takie egzaltowane bla, bla, bla, a w pewnym momencie o Allie myślałam per "głupia idiotka" ;-)
Dopiero od  189 strony (całość liczy ok. 250) wszystko się wyjaśniło, historia z pamiętnika skończyła się inaczej niż myślałam.Odetchęłam, że jednak było tak, jak powinno.

No i co tu rzec na koniec? Piękna, wzruszająca opowieść o miłości w zdrowiu i w chorobie, aż po kres....
Kiedyś obejrzę też film na jej podstawie,

Książka pasowała do listopadowego zadania "Pod hasłem"

czwartek, 26 listopada 2015

Wspomnienie o jednej z ulubionych pisarek


„Sol omnibus lucet”,
ale w niedzielę, 22 listopada 2015 r. schowało się za chmurami i uroniło wiele łez. Tego dnia zmarła Monika Szwaja, dziennikarka związana ze szczecińskimi mediami, autorka kilkunastu popularnych i lubianych powieści obyczajowych m.in.:„ Zapiski stanu poważnego”, „Dom na klifie”, „Artystka wędrowna”, „Klub Dziewic Mało Używanych”, „Zupa z ryby fugu”, „Matka wszystkich lalek”. Ostatnią, wydaną w 2013 r. była „Anioł w kapeluszu”.
 (...)
Całość można przeczytać na stronie Życie i pasje.

Tekst napisał mi się niemal sam, po prostu czułam taką wewnętrzną potrzebę, chciałam wyrazić swój smutek i jednocześnie podziw dla wspaniałej osoby, której już nie ma wśród nas. 
To była, w sumie - nadal przecież jest, jedna z moich ulubionych autorek. Choć jeśli ktoś pamięta, albo raczy poszperać na blogu, to nie znajdzie samych "laurek". Nie wszystkie jej książki podobały mi się jednakowo, nad niektórymi nieźle przekładałam uszami. Nie zmieniło to ogólnej sympatii dal całokształtu.
 
Jakie Wy macie wspomnienia związane z  tą pisarką i jej  twórczością?

wtorek, 24 listopada 2015

"Zjazd rodzinny" I. Matuszkiewcz

Są takie powieści, w których zatapiamy się bez reszty, chłonąc jak gąbka losy bohaterów, a po przewróceniu ostatniej kartki czujemy rozczarowanie i niedosyt. Przykro nam opuszczać dopiero co poznane postaci, chcielibyśmy nadal śledzić ich dzieje, dowiedzieć się jak najszybciej, co było dalej. Do takich właśnie książek należy „Zjazd rodzinny” Ireny Matuszkiewicz (,,,,)
Ciąg dalszy: /link/

środa, 18 listopada 2015

"Vip room" pełen niepokoju

http://zycieipasje.net/wp-content/uploads/2015/11/Vip-room-ok%C5%82adka-1.jpg
Wyd. Marginesy 2015
Przyznam, że rzadko sięgam po literaturę sensacyjną, kryminały i thrillery. W tych gatunkach raczej podążam utartymi tropami, wybieram już znanych i sprawdzonych autorów, naprawdę sporadycznie próbuję czegoś nowego, bo przeważnie rozczarowuję się. Z twórczością szwedzkiego pisarza, z wykształcenia prawnika, Jensa Lapidusa już kiedyś się spotkałam. Jego powieść „Szybki cash” wywarła na mnie spore wrażenie, i choć nie miałam później okazji, by poznać dalsze części „czarnej trylogii sztokholmskiej”, to autor od razu znalazł się na mojej liście czytelniczych „pewniaków”. Po lekturze „Vip roomu” tylko utwierdziłam się w tym przekonaniu i nie mogę się doczekać polskiego przekładu „STHLM DELETE” – kolejnego tomu z Emelie i Teddym w rolach głównych.
„Vip room” wprowadza czytelnika w mroczny, brudny świat, o którym wolałby nie wiedzieć, ale niestety, takie rzeczy, jak te opisane, też – o zgrozo – mają miejsce. Powieść cały czas intryguje i trzyma w napięciu. Tu nie jest tak, że już od połowy albo jednej trzeciej książki wiemy, kto stoi za zbrodnią. Tu trzeba trochę pomęczyć szare komórki i spiąć nerwy, bo czekają nas mocne wrażenia i zaskakujące rozwiązania. Co ciekawe, śledztwa nie prowadzi żaden komisarz policji, sędzia śledczy ani detektyw, czy chociażby dziennikarz. Pole do popisu ma ktoś spod znaku Temidy i ktoś, kto zna świat przestępczy od podszewki.
 (....)
ciąg dalszy na stronie Życie i pasje.

sobota, 14 listopada 2015

Poezja, która łagodzi

(...)
Niemal każdy wiersz to materiał na piosenkę, a każda piosenka to śliczny wiersz. Grechuta dawał wyraz swoim fascynacjom i zauroczeniom, utrwalał wrażenia i przeżycia. W jego twórczości można odnaleźć nostalgię, zadumę, ale też humor i dystans do świata. Z każdej strofy emanuje ogromna wrażliwość, mają w sobie taką magię, urok niespotykany. W moim odczuciu poetyka Grechuty bliska jest Leopoldowi Staffowi, a z uwagi na cykl sportowy -  kojarzy się z K. Wierzyńskim. 
(...)


Cała moja wypowiedź: 
 http://www.polscyautorzy.pl/index.php/pl/recenzje/841-marek-grechuta-pani-mi-mowi-niemozliwe-najpiekniejsze-wiersze-i-piosenki-proszynski-i-s-ka







środa, 11 listopada 2015

niedziela, 8 listopada 2015

"Tylko dzięki miłości" Bogna Ziembicka

Tylko dzięki miłości
Wyd. Otwarte, 2014
"Tylko dzięki miłości" Bogny Ziembickiej przeczytałam już jakiś czas temu, teraz dopiero nadrabiam zaległości "pisemne" ;-)
Mam z tą książką mały problem. O ile "Drogę do Różan" pochłonęłam niemal jednym tchem, a po drugą część, czyli "Wiosnę w Różanach" pędziłam jak na skrzydłach do księgarni, to  ten trzeci tom - szczerze przyznam - nieco mnie nużył i długo trwało zanim dobrnęłam do ostatniej strony, a w międzyczasie "łyknęłam" ze dwie inne powieści.

Ku pamięci "popełnię" kilka zapisków:
Tym razem autorka wybrała inną niż dotychczas formę, a mianowicie zbudowała powieść z przeplatających się ze sobą wpisów z dzienników/pamiętników młodziutkiej Zuzanny Hulewiczówny oraz Joachima, Niemca  zarządzającego na faktorii w Afryce.(oboje znali się, bo Zuzanna i siostra Joachima razem się uczyły).
Tytuł jest mylący i niesłusznie odstraszający tych, którzy nie przepadają za romansami. To bowiem nie jest romans, choć wątek uczuciowy tli się jak zresztą w prawie każdej fabule.
Zabrakło mi w tym konkretnym przypadku emocji, nawet jakiejś takiej egzaltacji skoro mamy do czynienia z zapiskami  nastoletniej uczennicy.
Nie brakuje tragicznych wydarzeń - są jednak wg mnie podane zbyt sucho.
Korzystnie wypadają natomiast takie "notatki z epoki". W zapiskach Zuzy i Joachima odbija się historia, obraz Europy i Afryki w latach 30. XX w.
Dla tych, którzy nie czytali "Różan" nie wszystko może być jasne ( to akurat przemawia za tym, aby zabierać się za serię po kolei).
Ciekawym zabiegiem było zamieszczenie 'reprintów' z ówczesnej prasy (artykuły, reklamy, ulotki z lat 30. XX w. )

Uczucia mam mieszane. Z jednej strony- to była cudowna literacka  podróż w lata trzydzieste, do Krakowa i Egiptu, z drugiej - nie pasjonowało mnie to aż tak, jak się spodziewałam.
Mimo tego  marudzenia, nadal mam ochotę zgłębiać i przeżywać dzieje mieszkańców Różan. Tylko chętnie kiedyś przeczytałabym całość hurtem, powtórzyłabym dotychczas poznane, dołączyła do tego 4 część,  a krakowskie gołębie gruchają, że będzie jeszcze piąty tom....
Zatem, do zobaczenia w Różanach!

sobota, 7 listopada 2015

Piosenka zirytowanej

Czasami coś irytuje mnie tak,
lecz zrozumienia u innych brak,
coś sprawiło przykrość mi,
ale to zbagatelizują w mig.
Wiem, że większe problemy są.
lecz w danej chwili nie obchodzi mnie to.
Centrum mojego wszechświata to ja.
resztę niech trafi szlag.
Zrozumienia ciągle brak. 
Wyolbrzymiasz, mówią mi,
lecz czy nie umniejszasz ty?
Z zewnątrz łatwo rzucać frazesami, 
trzymać dystans, wzruszać ramionami, 
gdy jednak coś dotyczy bezpośrednio, 
wtedy nie jest wszystko jedno.
Nikt mnie nie rozumie,
moje odczucia bagatelizuje,
empatia 
to czarna magia.
Zamykam więc drzwi od środka.

Już moich emocji nie spotkasz.

 07.11.2015 r. 



 Niniejszym oświadczam, że autorem powyższego tekstu jestem ja, Agnieszka Grabowska. Kopiowanie zarówno całości jak i fragmentów jest zabronione bez zgody autora.
 

wtorek, 3 listopada 2015

A może film?

7556850.3Aby  zmobilizować się do częstszego oglądania, wymyśliłam cykl "Seans na kanapie". W pierwszej odsłonie przedstawiam moje wrażenia z filmu "Koneser" w reż G. Tornatore, a także wspominam o książeczce z zapisem jego fabuły "Najlepsza oferta" (Wyd. Marginesy)
Zapraszam na gościnne łamy magazynu "Życie i pasje":
 http://zycieipasje.net/2015/10/30/seans-na-kanapie-odc-1-koneserrez-g-tornatore/

Moja lista blogów