środa, 27 kwietnia 2016

"Naraz" - w kieszonkowej serii

Okladka__Naraz__BL
BIURO LITERACKIE 2016
„22 wiersze podróżne” to nowa, kieszonkowa seria Biura Literackiego. Cienki tomik, wielkości zeszytu do słówek, idealnie mieści się do torebki, nawet kopertówki, do kieszeni płaszcza, wygodnie go ukryć pod ławką, czy pod okładką szkolnego podręcznika. Zawiera dokładnie 22 utwory wybrane przez samego autora. W serii ukazały się dotychczas: Seria w ciemność Jacka Dehnela, Rozmowa trwa dalej Romana Honeta i Naraz Julii Szychowiak.

Właśnie ten ostatni zbiorek zamieszkał niedawno w mojej przepastnej torebce obok parasolki, szczotki do włosów, rysunków dziecka, błyszczyka do ust i całej masy innych niezbędnych rzeczy. Wszak poezja też jest potrzebna do życia. Z utworami młodej poetki (ur. 1986 r.) zapoznawałam się powoli, przyglądałam się im uważnie. Gdy do mnie nie przemawiały, odchodziłam. Potem wracałam, próbując spojrzeć inaczej. Czy w końcu je zrozumiałam wszystkie? Nie do końca, ale przecież poezji nie trzeba rozumieć, wystarczy ją czuć. (....)

Dalszy ciąg mojej recenzji znajdziecie pod linkiem:

http://zycieipasje.net/2016/04/26/naraz-julii-szychowiak-recenzja/




poniedziałek, 25 kwietnia 2016

"Powrót na Aleję Rotschildów" S. Zweig

 
"Ach, Fanny wiesz, co jest najgorszą karą, jaką zsyła nam Bóg? Nawet gdy odbierze nam już ostatnią kromkę chleba i ostatnią nadzieję, zostawia nam wspomnienia." (s, 207)
Okładka książki Powrót na aleję Rothschildów 

Trzeci tom sagi żydowskiej rodziny Sternbergów okazał się najsmutniejszy, najbardziej dramatyczny a zarazem najciekawszy spośród dotychczas wydanych. Obejmuje lata 1941-1948, czas wojny, głodu, zniszczenia i śmierci, czas zwątpienia i lizania ran, czas powrotów i cudów.

Trudno mi było zabrać się  za lekturę, ponieważ czułam, wiedziałam, że nie wszyscy bohaterowie przeżyją, nie wszyscy powrócą do rodzinnego domu przy Alei Rotschildów. O tym, jaki los komu przypadł w udziale, czytałam z niepokojem i nadzieją.

Bliźniaki Erwin i Clara wraz z Claudette wyemigrowali do Palestyny, Alice wyjechała za ukochanym do Afryki. Pozostali Sternbergowie w październiku 1941 r. zostali wraz z innymi żydowskimi mieszkańcami Frankfurtu wypędzeni z miasta. Trafili do obozu Theresienstadt. Annie,  nieślubnej  córce Johanna Isidora, oficjalnie obywatelce
niemieckiej, udało się ocalić Fanny, starszą latorośl pięknej Victorii. Wraz z mężem i dziećmi stworzyli dziewczynce nową rodzinę. Fanny rozumiała dużo więcej, niż się mogło wydawać...

1945 rok to początek nowej rzeczywistości. Nic już nie będzie takie, jak dawniej, zabrakło niektórych osób, inaczej przedstawiają się prawa własności, kwestie mieszkaniowe i aprowizacyjne. Trudno nazwać realia powrotem do normalności,ale pojawia się nadzieja na godne życie...
Betsy musi pożegnać się ze złudzeniem, że Niemcy, Frankfurt to jej ojczyzna, jej miejsce na ziemi, a także rozliczyć się ze wspomnieniami. Tym razem to właśnie pani Sternbergowa staje się centralną postacią opowieści, jako babcia skupia wokół siebie ocalałą i rozrzuconą po świecie rodzinę. Betsy, Anna, Fanny  stanowią trzy pokolenia kobiet, które doświadczone wojennym cierpieniem i stratą, były silne, dzielne, odważne, zdeterminowane, by trwać i dążyć do odbudowania ruin  domowego ogniska.
 
Stefanie Zweig opowiada w sposób realistyczny, sugestywnie odmalowując zdarzenia i atmosferę tamtych czasów. Przedstawiając dzieje rodziny Sternbergów daje przykład losów znacznej części niemieckiej społeczności żydowskiego pochodzenia. W trzecim tomie sagi trzeba powiedzieć "witaj, smutku", ale także przywitać się z nadzieją. W kamienicy Sternbergów jeszcze zabrzmi dziecięcy śmiech....

Czwarta, ostatnia część - "Nowy początek przy Alei Rotschildów" - w przygotowaniu. Z  tęsknotą i ciekawością czekam na dopełnienie tej pięknej, melancholijnej historii.

 

sobota, 23 kwietnia 2016

Nie zmienił się tylko.... BŁĄD!!!

Dawno żadna książka tak mnie nie zirytowała jak wydana w serii "Z babeczką" powieść "Nie zmienił  się tylko blond" Agaty Przybyłek.
Wokół tej powieści roztoczono aurę przezabawnej komedii, zachwycano się nią, wychwalano pod niebiosa. Sięgnęłam po nią  wtedy, gdy potrzebowałam lektury lekkiej, wesołej, poprawiającej humor. Niestety, zamiast się ubawić, tylko się zdenerwowałam (pierwotny wstęp niniejszego posta był nawet niecenzuralny)  i rozczarowałam.
Dlaczego?


Okładka książki Nie zmienił się tylko blondNie mam nic przeciwko prostym, przewidywalnym fabułom zwieńczonym happy endem. Takie też są potrzebne i potrafią niejednej czytelniczce dostarczyć endorfin. Zatem schematyczność powieści Przybyłek zostawiam w spokoju, choć nie mogę się nie powstrzymać od westchnięcia: "ileż można..." Czy ktoś próbował policzyć opowieści o kobiecie, opuszczonej/zdradzonej przez męża, która wyjeżdża na wieś i rozpoczyna nowe życie (nowy dom, praca, facet)? Jest tego na pęczki, prawda? I owszem, można o tym napisać po raz n-ty, ale trzeba dodać coś, co tę opowieść ubarwi, wyróżni, sprawi, że ją zapamiętamy.  W przypadku "Nie zmienił się tylko blond", niestety, nic się nie zmieniło. Nihil novi sub sole, moi drodzy.


Są książki nad którymi śmiałam się w głos. Nie pamiętam, czy  nad tą chociaż się uśmiechnęłam. Chyba, że z politowaniem nad infantylną bohaterką. Nie chodzi tu jednak o to, czy się dobrze bawiłam, czy też  moje poczucie humoru wędruje innymi torami.Twórczość Joanny Chmielewskiej też mnie jakoś szczególnie nie bawi, ale jej powieściom pod względem jakościowym i merytorycznym nie mogę nic zarzucić. Nie muszę przecież chichotać nad każdą komedią, ale niech ona przynajmniej będzie osadzona w realiach. Z tym jednak jest krucho...

Tu jeszcze gdzie indziej jest pies pogrzebany. Otóż literacki debiut młodej autorki jest nie tylko chaotycznym zbiorem zabawnych (ponoć) scenek, ale jest najeżony błędami. Rażącymi. 
Tylko w nielicznych recenzjach/opiniach zwrócono na to uwagę, delikatnie wspominając, że znajdziemy "kilka niedociągnięć i nieścisłości". Hmmm... 

Do tej pory dochodziły mnie słuchy o książkach przeciętnych, wydanych z błędami,przy których redakcja chyba miała urlop... Teraz przekonałam się na własnej skórze, że takie istnieją, co gorsza - są promowane i wychwalane. Dobrze wiem, że jeśli wciągnie nas pasjonująca  historia, oczarują postaci, urzeknie tło to przymykamy oko na drobiazgi, czy nawet ich nie zauważamy. Natomiast, gdy całość jest typu "ujdzie w tłoku", to błędy i nieścisłości szczególnie się uwypuklają.

Przejdę może do konkretów. Oto przykład:
Strona 22: "przywitało mnie wschodzące słońce i piski wyprawianych do szkoły bliźniaków, którymi wielkodusznie zaopiekowała się Katarzyna (...)"
Strona 23: "Postanowiłam iść z nimi [psami] po bliźniaki do przedszkola (...)"

"Kłuła mnie w oczy" najbardziej jednak:
- totalna infantylność głównej bohaterki ( wyobrażacie sobie, że prawie czterdziestoletnia kobieta, matka 4 dzieci, wkrótce babcia, wraz z dawnym kolega ze szkoły robi w bambuko jego rodziców, udając, że są małżeństwem?) - to tylko kropla w morzu, ogólnie często miałam wrażenie, że dojrzalsze i bardziej odpowiedzialne od Iwony są nastoletnie Agata i Magda, dziewczyny  znacznie częściej opiekujące się bliźniakami niż mamusia
 - brak opieki lekarskiej nad ciężarną ( jednym z dokumentów niezbędnych do otrzymania  tzw. becikowego jest zaświadczenie o opiece medycznej od 10 t. c., więc powieściowa młoda mama by go nie dostała) oraz beztroska wobec przyszłości młodej rodziny
- przyjęcie do pracy jako nauczyciel w szkole właściwie "na ładne oczy" , bo nie było nikogo chętnego na zastępstwo
- odbyła się tylko jedna rozprawa rozwodowa, pod czas której nie tylko orzeczono rozwód, ale i ustalono zasady opieki nad potomstwem byłego małżeństwa (w rzeczywistości to raczej nie tak hop-siup)

Na deser cytat.  Przy tym fragmencie się mocno zjeżyłam.
"Powłócząc nogami, zeszłam do kuchni, gdzie Jaruś pakował wszystkie naczynia  do zmywarki i jak na panią domu przystało, wyręczyłam do z tego  damskiego obowiązku."
(s. 122).
Przy czym Jaruś (wielbiciele nagminnych zdrobnień będą zachwyceni) nie jest niepełnosprawnym dzieckiem, a samodzielnie mieszkającym, pedantycznym, schludnym policjantem - dodam gwoli naświetlenia sytuacji. 
Resztę zostawiam bez komentarza.

Rozczarowałam się, nie ukrywam. Dotarło do mnie bardzo wyraźnie, że niestety, niektóre wydawnictwa idą na ilość, nie na jakość, wydają rzeczy słabe, niedopracowane, opakowane w błyszczący, marketingowy papierek i opatrzone chórem "achów" i "ochów". 

Nie zgadzam się na stawianie "Nie zmienił się tylko blond" w rzędzie z  "Bridget Jones" i powieściami Katarzyny Grocholi. To zupełnie nie ta liga. Nie to doświadczenie, nie ten warsztat.  Nie ujął mnie "lekki styl" autorki, ani "zabawne sytuacje i nieoczekiwane zwroty akcji". Nudziłam się jak mops, w dodatku żadnej z postaci nie polubiłam. Odniosłam też wrażenie, że bohaterowie byli "wyciągani z kąta", gdy byli potrzebni do czegoś, niczym kukiełki, a po odegraniu scenki, porzucani. 

Atutem ma być fakt, że szybko się czyta? Dobrze, ale po co?

Wiecie, co? Znalazłam powód, dla którego cieszę się, że tę książkę przeczytałam. Otóż  w ogromie książkowego dobra i coraz to nowych tytułów, które chciałabym poznać, mam jedno nazwisko autora mniej. Bowiem po kolejne powieści Agaty Przybyłek nie sięgnę  z pewnością.




wtorek, 19 kwietnia 2016

"Poznaję świat i kropka!" x 2

wyd. Skrzat 2016
Po serii lubianych przez dzieci opowiadań o Nudzimisiach i Leśnych Skrzatach przyszła pora na coś zupełnie nowego. Rafał Klimczak wymyślił Kropkę. Nie jest to jednak jakaś tam zwykła kropka, o nie. To jedyna i niepowtarzalna Kropeczka z książeczki. Skąd się wzięła? (....)

Ciąg dalszy:
http://www.polscyautorzy.pl/index.php/pl/recenzje/897-rafal-klimczak-poznaje-swiat-i-kropka-o-zarowce-ktora-swieci-lustrze-i-pajeczej-sieci-wydawnictwo-skrzat


wyd. Skrzat 2016


W drugim tomie przygód ciekawej świata, dociekliwej małej Kropeczki dowiemy się ważnych informacji na temat włosów, kurzu i roztoczy,  przyjrzymy się obiegowi wody, poznamy właściwości niektórych ziół oraz historię wynalazku codziennego użytku, a mianowicie długopisu. Sowa Klara i świnka Pelagia okażą się cierpliwymi "nauczycielkami" objaśniającymi Kropce zjawiska przyrody i  cechy przedmiotów. A ona ciągle chce się czegoś dowiedzieć. Zupełnie jak dziecko, prawda? (...)

 http://www.polscyautorzy.pl/index.php/pl/recenzje/898-rafal-klimczak-poznaje-swiat-i-kropka-dlaczego-kurzu-przybywa-i-czemu-parzy-pokrzywa-wydawnictwo-skrzat

niedziela, 17 kwietnia 2016

"Komu mruczy kot" - pod patronatem "Życia i pasji"|






kot-do-recenzji 
W codziennym, zabieganym życiu tak mało znajdujemy czasu na to, aby spojrzeć w niebo, przyjrzeć się kwiatom, posłuchać śpiewu ptaków, pomarzyć, powspominać… To przecież takie ważne. Niby o tym dobrze wiemy, ale trzeba nam przypominać. Takim „dzwoneczkiem”, który ogłasza przerwę od zgiełku codzienności i zaprasza na chwilę refleksji, jest tomik autorstwa Katarzyny Georgiou.

 Ta książeczka wydaje się zupełnie inna od tych, do jakich jesteśmy przyzwyczajeni. Stanowi prześlicznie wydany „patchwork” uszyty z poezji, prozy, fotografii, sercem haftowany, a nade wszystko – pasją twórczą wypełniony. Przyciąga wzrok okładką z czarnym „gadającym” kocurem w oknie. Co ten zwierzak chce nam powiedzieć? W kocim języku zaprasza nas do Świata dziwów i cudacznych wizji/ i naturalnej magii codziennego życia,/ gdzie pieśń i wiersz, i słowo/rzeczywistości tworzą nowe”.
(....)
Zapraszam do lektury całego tekstu na stronie:

Uwaga! Na fanpage'u magazynu na Facebooku jest konkurs, w którym można wygrać właśnie tę poetycką perełkę.

wtorek, 12 kwietnia 2016

W świecie Igi Cembrzyńskiej

"Chodź, pomaluj mój świat na żółto i na niebiesko..." - ta piosenka przyszła mi do głowy, gdy wyjęłam z szarej koperty pięknie wydaną książkę właśnie w tych kolorach. Zaczęłam czytać i wtedy, mówiąc znów słowami piosenki, "zamigotał świat tysiącem barw". Z kart wyłonił się  bowiem kolorowy portret wszechstronnie utalentowanej artystki o prześlicznej urodzie i niepospolitej osobowości. Dzięki dziennikarce, Magdalenie Adaszewskiej, która przeprowadziła rozmowę, możemy zajrzeć do intymnego świata Igi Cembrzyńskiej, rewelacyjnej aktorki, piosenkarki, reżyserki, kompozytorki, producentki filmowej, jednym słowem fantastycznej postaci. 
(...)

sobota, 9 kwietnia 2016

Plastyka dla smyka: Igor Buszkowski "100 całkiem magicznych zabaw plastycznych"

wyd. Skrzat
Do wspaniałej zabawy i wykonania atrakcyjnych prac plastycznych wcale nie trzeba mieć drogich, specjalnych narzędzi, wyszukanych przyborów i super materiałów artystycznych ze sklepu dla plastyków. Wystarczą najzwyklejsze kartki papieru, nożyczki, klej, plastelina, bibuła, a do tego plastikowe butelki, jednorazowe talerze z tektury, guziki, patyczki, zakrętki, waciki, druciki, czy "dary przyrody" takie jak liście, kasztany, piórka, piasek. Tylko tyle potrzeba, aby wyczarować rakietę kosmiczną, dinozaura, bociana, jamnika, ośmiornicę, zamek, bukiet kwiatów, karuzelę, ważkę, plaster arbuza, kaktusa, zegarek oraz całą masę innych ciekawych projektów.
Nie wierzycie? To zajrzyjcie do książki "100 całkiem magicznych zabaw plastycznych". 
(...)
więcej o tej "księdze pomysłów" znajdziecie pod linkiem:

środa, 6 kwietnia 2016

Są powody do mruczenia

Pozwólcie, że się pochwalę:


Recenzja całego tomiku pojawi się w stosownym czasie.

Natomiast muszę się przyznać, że zupełnie nic pióra Grahama Mastertona nie czytałam. Mam motywację, aby to zmienić. Po którą jego książkę powinnam sięgnąć na spróbowanie? Co polecacie?

Różany - hurtem 5 powieści

http://zycieipasje.net/wp-content/uploads/2016/04/r%C3%B3%C5%BCany-5.jpg 
Lubicie pięknie opowiedziane sagi? Macie ochotę poznać nietuzinkowe postaci i wybrać się na wycieczkę do Krakowa, odwiedzić Egipt, Indie? Chcecie przeżyć wraz z bohaterami wojenną zawieruchę i poznać współczesne perypetie młodego pokolenia? Zachęcam do sięgnięcia po „różański” cykl pióra Bogny Ziembickiej, którego ostatni tom niedawno się ukazał. Jeśli wiosna, to tylko w Różanach! 

 Mój tekst, w którym odnoszę się do każdej z 5 książek, znajdziecie pod linkiem:
 http://zycieipasje.net/2016/04/06/z-wizyta-w-rozanach/

wtorek, 5 kwietnia 2016

A Figa...

Dzieci uwielbiają opowiadania o zwierzętach. Prym wiodą historie o psach i kotach. Jeśli są ciekawe, zabawne, mądre, napisane przystępnym dla dziecka językiem, to nie ma nic lepszego do czytania przed snem czy do codziennej lektury.
Tym razem na naszą półkę trafiła książeczka autorstwa Barbary Wicher o charakternej koteczce imieniem Figa, która robiła wszystko, aby utrudnić wakacyjny wyjazd. 



Moja lista blogów