Zupełnie nie
czułam "flow" z tą książką. Ani będąc w połowie lektury, ani na końcu
nie wiedziałam o czym to ma być, do
czego zmierzać.
Dosżłam do wniosku, że jest o wypaleniu zawodowym i ciągłym zaczynaniu od nowa,
o poszukiwaniu (sensu życia?). Tylko
realizacja tego tematu według mnie była słaba. Nie potrafiłam się zaangażować
emocjonalnie w tę historię.
Choć bardzo lubię powieści, w których ważną rolę odgrywa język, klimat, lubie prozę
"dziwną", to w uznałam, że
nadajemy z Klicką na innych falach. I tak samo jak w przypadku
"Zdroju" - nie mam do "Renety" kluczy.
Niewątpliwie
jest to powieść metaforyczna, uszyta z poetycką podszewką, można wyszukać
zdania "perełki", ale to za mało, by całość się obroniła. Bo moim
zdaniem, całość nie trzyma się kupy, za przeproszeniem.
Wydaje mi się, że tu jest przerost formy nad treścią, a w ogóle treści jest za
mało.
Początek zapowiadał się w miarę, choć schematycznie. Ot, bohaterka
(trzydziestokilkuletnia Mira) po jakichś przejściach powraca do rodzinnego domu
po babci (ma do niego prawa w jakimś
ułamku), gdzie mieszka z kuzynkami ( jedna niepełnosprawna, wymaga opieki
siostry), w pokoju pełnym kaktusów, podejmuje nową pracę w sortowni odzieży używanej,
wspomina poprzednie prace ( w call center, w galerii sztuki), związki...
Fabuła to właściwie zbiór epizodów, wspomnień, scen.
Żaden zaczęty wątek nie był kontynuowany w wystarczający sposób.
Irytowała mnie chaotyczność, a także wulgarność, która tu akurat nie pasowała -
moim zdaniem, podkreślam.
Nie wiem, na czym ma polegać postapokaliptyczność tej powieści. Jeśli ktoś
czytał, może mi wytłumaczy?
Mam wrażenie, że autorka chciała być
drugą Rudzką i Papużanką w jednym, ale jej nie wyszło. Nie znam jej dorobku
poetyckiego, więc o nim się nie wypowiem. Oczywiście nie zakazuję imania się
różnych rodzajów literackich, ale ja już po prozę B. Klickiej sięgać nie
będę. Nie podzielam zachwytów, nie
rozumiem nominacji do Literackiej Nagrody Nike.
Okładki nie skomentuję.
Książka jest krótka, 112 stron, dostępna w EmpikGo i Storytel - audiobook,
czyta Baśka Liberek. Nie polecam, nie odradzam, eksperymentujcie!
Dziękuję za uwagę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)