wtorek, 23 października 2012

Skarb domowej biblioteczki

Baśnie i legendy polskie (wybór)  Nasza Księgarnia 2012, s. 280.
Nie wyobrażam sobie domowej biblioteczki bez co najmniej jednego zbioru baśni, a wręcz uważam, że powinno być ich tam sporo. Nie wyobrażam sobie dzieciństwa bez baśniowych opowieści. Klasyką, wręcz "żelazną", są utwory H. Ch. Andersena, braci Grimm, czy Ch. Perraulta. Obok światowego kanonu i  baśni z egzotycznych zakątków naszego globu ( mam tu na myśli np. te opracowane przez Wandę Markowską i Annę Milewską) nie może zabraknąć naszych rodzimych legend, klechd i podań.

Zbiór wydany przez Naszą Księgarnię zawiera aż  51 utworów. Są  tu baśnie, legendy i podania z różnych regionów Polski, od Podhala przez Śląsk, Mazowsze, Kurpie, aż po Pomorze; zarówno te najsłynniejsze i najbardziej popularne (np. Legenda o Warsie i Sawie, Złota Kaczka, Żywa woda, Królowa Bałtyku, O śpiących rycerzach w Tatrach), jak i mniej znane (np. Legenda o babiem lecie, Jak łomżyńskie wiedźmy wyniosły się z miasta, czy  Łopata małego piekarczyka). Wśród autorów znajdziemy takie znamienite nazwiska jak m.in. G. Morcinek, A. Oppman, . K. W. Wójcicki, J. Kasprowicz, M. Kruger, W. Chotomska, F. Fenikowski, L. Siemieński, a nawet J. Korczak. I choć mi osobiście zabrakło "Kwiatu paproci" J.I. Kraszewskiego, to wybór tekstów dokonany przez Elzbietę Brzozę generalnie uznaję za trafny i różnorodny.

Baśnie opowiadają o fantastycznych zdarzeniach, występują tam fantastyczne postaci - diabły, zjawy, wróżki, zazwyczaj realizują pewien schemat, dobro zwycięża, a zło zostaje ukarane. Nie obywa się też bez morału. Legendy otaczają fantastyką wydarzenia i postaci historyczne, wyjaśniają pewne zjawiska, tłumaczą pochodzenie nazw, stanowią wykładnię ludowej historii. Podania zaś wiążą się z danym regionem, miastem, czy miejscem. Wszystkie te gatunki wywodzą się z tradycji ustnego przekazu, stanowią o poczuciu wspólnoty ludu, o sile płynącej z "małych ojczyzn". Spisane przez badaczy folkloru i literatów, utrwalone w literaturze stały się dziedzictwem pokoleń. Warto je nadal ocalać od zapomnienia.

Baśnie i legendy rozwijają wyobraźnię i ciekawość świata, uczą wartości, pomagają przyswoić pewne treści, mogą być przyczynkiem do nauki historii, ale przede wszystkim dają przyjemność czytania. 

  Niewielka objętość poszczególnych utworów  oraz optymalna czcionka sprawiają, iż księga znakomicie sprawdzi się u najmłodszych odbiorców w rozwijaniu umiejętności samodzielnego czytania, nadaje się także oczywiście do głośnego czytania np przez rodziców dziecku przed snem. Dorośli również chętnie przypomną sobie znane baśnie i legendy, a może i w niektórych przypadkach poznają całkiem dla nich nowe.

O szatę graficzną zadbał Mirosław Tokarczyk( na końcu publikacji znajduje się krótki biogram artysty grafika). Ilustracje są kolorowe, przyjazne, nieprzesadne. Twarda oprawa i kredowy papier przydają książce jakości. 

"Baśnie i legendy polskie" zasługują na miano skarbu domowej biblioteczki, mogą być wspaniałym i uniwersalnym prezentem dla dziecka, ale i cała rodzina skorzysta z lektury.


 Za  egzemplarz recenzyjny dziękuję serdecznie:


http://www.matras.pl/basnie-i-legendy-polskie-7.html



4 komentarze:

  1. Trochę tego typu książek posiadam w swojej biblioteczce, są to stare wydania, książki na których wychował się mój Mąż i jego siostry :) Niestety książki nie są zbyt kolorowe, ale mam nadzieje, że mimo to, za kilka lat zainteresuję nimi moją małą :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja lubię te piękne wydania z Naszej Księgarni. Uwielbiam baśnie, posiadamy i polskie i światowe, ale to wydanie kusi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Baśnie Andersena i braci Grimm znam i bardzo lubię, uwielbiam też baśnie rosyjskie, które były - tak podejrzewam - moją pierwszą książką, od której zaczęłam czytanie, ale polskich baśni - przynajmniej tych mnie znanych - nie kojarzę, i to jest wstyd, dlatego jeśli będzie okazja do sprezentowania jakiemuś młodemu człowieczkowi takiego zestawu bajkowego, to wcześniej sama go przeczytam, tylko o tym cicho sza ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. A wiesz, że w mojej biblioteczce nie ma baśni. Po Twoim wpisie pomyślałam sobie, że może powinnam zakupić - przynajmniej moje ukochane Baśnie Andersena. Dzieci co prawda też w domu nie ma, ale może ja sobie przypomnę, przecież człowiek nie jest stary, dopóki potrafi się bawić i cieszyć jak dziecko. To może zakupię w ramach leku na odmłodzenie :)

    OdpowiedzUsuń

'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)

Moja lista blogów