niedziela, 30 grudnia 2012

W afekcie za kulisami -"Świat jest teatrem" Boris Akunin

  
 Nota ze skrzydełka okładki przybliżająca nieco treść powieści:
Rok 1911. Na prośbę wdowy po Czechowie Fandorin podejmuje się rozwiązania zagadki tajemniczych szykan, które spotykają znaną aktorkę petersburskiego awangardowego teatru "Arka Noego" goszczącego na występach w Moskwie. Erast Pietrowicz zakochuje sie - po raz pierwszy od czasów wczesnej młodości. Aby zbliżyć się do pięknej Elizy Altairskiej-Lointaine, zostaje dramatopisarzem. Jego sztuka Dwie komety na bezgwiezdnym niebie odnosi sukces i umożliwia detektywowi przeniknięcie do rządzącego się specyficznymi prawami świata teatru. Może to pozwoli mu znaleźć mordercę, którego ofiarami padają ludzie związani z ukochaną...


Nazwisko Akunin na okładce to gwarancja dobrej czytelniczej przygody, o ile z góry nastawimy się na grę z konwencją i nieszablonowość. Zgodnie z autorską definicją, "akunin" to ktoś ustalający własne zasady. Rosyjski pisarz o gruzińskich korzeniach skwapliwie korzysta z prawa do ustanawiania  literackich reguł, czemu szczególnie daje wyraz w cyklu pt. Gatunki, ale i w seriach  sensacyjno - kryminalnych( czy to o perypetiach Fandorina,  czy Pelagii, tudzież Magistra) nieźle miesza i kombinuje na powieściowej niwie. Efekt- rozgłos, nagrody, tłumaczenia książek na 35 języków oraz ogromna popularność wśród czytelników.

"Świat jest teatrem" to trzynasta, bynajmniej nie pechowa, część rozgrywającego się w realiach carskiej Rosji cyklu Przygody Erasta Fandorina. Tym razem wraz z  głównym bohaterem zaglądamy za kulisy nowatorskiego teatru i śledzimy nie tylko wątek kryminalny, ale i miłosny, poznając przy tym teorię sensacyjności leżącą u podstaw sukcesu teatru Noego Sterna, a także podział ról według charakterystycznych emploi aktorów na przykładzie sztuki "Wiśniowy sad". Dzieje się tu sporo, czasami aż można "zapomnieć", że to jednak kryminał, zresztą u Akunina nie powinno to dziwić, bo jemu jedna konwencja zazwyczaj nie wystarcza. Dla mnie stanowi to zaletę, ale fanów "czystego" kryminału nie przekona.

Erast Fandorin również typowym detektywem nie jest. Posiada szeroki wachlarz umiejętności, których nie powstydził by się sam Chuck Norris. Nawet napisać sztukę teatralną to dla niego fraszka. Jedynym mankamentem wydaje się tylko tendencja do jąkania. Na emeryturze nie spoczywa na laurach, co roku opanowuje nowy obcy język oraz kolejną sportową dyscyplinę. Dzięki temu jest w znakomitej formie fizycznej i umysłowej. Tajemnicze zagadki rozwiązuje niejako "gościnnie", nie urzędowo. Poproszony o zbadanie sprawy związanej ze środowiskiem aktorskim wdeptuje w niezwykłą historię pełną emocji,  gdzie zazdrość, żądza sławy i wielkości prowadzą do zbrodni, a sam pada ofiarą... strzały amora. Zaślepiony uczuciem, albo omotany próbą zapomnienia o nim, Erast  kieruje się mylnymi tropami, dedukcja zawodzi. Jednak w kulminacyjnym punkcie niczym James Bond ratuje sytuację. Takiego bohatera jak Fandorin można zarówno lubić, jak też i nie znosić. Z całą pewnością oryginalna zeń persona. Sama za mało go znam, by wystawić  jednoznaczną opinię, ale chętnie poczytam o nim więcej.
Tak jak Sherlok Holmes miał swojego Watsona, a Robinson Piętaszka, tak Erast ma swojego Masę - japońskiego sługę i oddanego przyjaciela w jednym. To dopiero jest delikwent! Dla niego również znalazło się miejsce na scenie, gra główną męską rolę w sztuce swego pana i nieświadomie staje się jego rywalem. Japończyk zabawnie kaleczy rosyjską mowę, co zostało oddane w polskim przekładzie pióra Olgi Morańskiej.  Postać Masy miło ubarwia całość powieści.

Skoro świat jest teatrem, a ludzie aktorami, to zawodowi aktorzy grają podwójnie. Czasem trudno im oddzielić życie od sceny, ich codzienność naznaczona bywa teatralnością. Czy wśród masek, pozorów i póz jest miejsce na prawdziwe uczucia? O tym opowiada nie tylko warstwa obyczajowa utworu, ale i sztuka przez Fandorina napisana, którą -co ciekawe- czytelnik też może poznać w załączniku. W ogóle do głosu dochodzi wielopoziomowość powieści, bo w ramach literackiej fikcji mamy teatr w teatrze i ten teatr przez tekst załączonej sztuki znów na płaszczyznę tekstu powieści się przenosi. Zagmatwanie to wygląda, ale w lekturze żadnej trudności nie sprawia.



Akunin potrafi swymi książkami zająć czytelnika, wciągnąć go w wir swojej wyobraźni i przygód bohaterów. Kryminał nie do końca kryminalny, choć miejscami krwawy i grozę budzący, humorem i szczyptą japońskiego kolorytu doprawiony to świetna lektura dla lubiących niekonwencjonalność osób. "Świat jest teatrem" może przypaść do gustu nie tylko miłośnikom sensacji, ale i teatrologom, a może również sympatykom orientalistyki. Skądinąd sam autor jest japonistą.
Dla mnie lektura tej powieści była znakomitą rozrywką i miłą odmianą.

B. Akunin, Świat jest teatrem, Świat Książki 2012

Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki  Matrasowi.

Lektura przydała się jak znalazł do realizacji wyzwania Trójka E-pik.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)

Moja lista blogów