B. Hertz, Ze wspomnień Samowara, Czytelnik 1961 |
Mało kto dziś pamięta o Benedykcie Hertzu (1872 -1952). Zawdzięczamy mu m.in przekład bajek Kryłowa, satyry, utwory dla dzieci.
"Ze wspomnień Samowara" - pod tym uroczym tytułem kryje się zbiór opowiadań, opartych na wspomnieniach autora z dzieciństwa i szkolnych czasów.
Samowar to przezwisko nadane przez kolegów z klasy, wzięło się ze skojarzenia krępej i niskiej sylwetki chłopca z naczyniem do przyrządzania herbaty.
Narrator w gawędziarskim stylu, z humorem opowiada o dziecięcych zabawach, radościach i rozczarowaniach, o szkolnych perypetiach, o wagarach, ściąganiu, dokazywaniu na lekcjach, bójkach, wysiadywaniu kurcząt, o polowaniu na pastowane prosię, o gorzkich migdałach, o pływackiej brawurze i koleżeńskich postawach. Wspomina znakomitego pedagoga Adolfa Dygasińskiego, który uwrażliwiał wychowanków na piękno przyrody.
Przygody Samowara są zabawne,ale i naukę z nich wyciągnąć można, choć Hertz nie moralizuje i kazań nie prawi.
Książeczka to stara i niewielka, ale skarb wielki. Literacka pamiątka minionej epoki.
Lektura budzi dziwne uczucie, tak jakoś chce się westchnąć, ech, gdzie te niegdysiejsze śniegi... gdzie te czasy, gdy dzieci bawiły się w odsiecz wiedeńską albo inszy Grunwald, gdy miecz z patyka i tarcza z tektury były podstawowym wyposażeniem małych rycerzy, a pudełko po lekarstwach stanowiło pożądaną zabawkę, gdy wymieniano się znaczkami i kawałkami sznurka, gdy w szkole pisano stalówką, za karę uczeń zostawał "w kozie".. gdy rodzynki i migdały były tylko od święta, a zostać dorożkarzem było marzeniem niejednego chłopca...
Ze słów wartych ocalenia zapadło mi w pamięć jedno - 'wisus'. Kto dziś używa takiego wyrazu...
Ba, nie wiem, czy i 'samowar' w dzisiejszych czasach jest dla wszystkich zrozumiały... Wznowienie tomiku Herzta - dla kolejnych pokoleń - musiałoby być opatrzone przypisami.
Lektura wpasowała się w styczniową Trójkę - E-pik.
Dla mnie - chyba smaczny kąsek. Zbieram "literackie pamiątki dawnej epoki". Za oknem tęgi mróz, a ja cieplutko pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńSmaczny kąsek na pewno. Choćby ze względu na obraz dawnej szkoły, XIX-wiecznej, dawnych manier...
UsuńGorąco pozdrawiam!
Wisus rzeczywiście uroczy, zasługuje na reaktywację! :)
OdpowiedzUsuńMiły zbieg okoliczności: wczoraj trafiłam na ślad tej ksiązki i właśnie zastanawiałam się, czy warto. Twoja recenzja pomogła mi podjąć jedyną słuszną decyzję. :) Dzięki!
Warto, warto, przepiękne staroświeckie historyjki.
Usuńnie lubię takich pozycji, bardziej interesuje mnie współczesna tematyka, twórczość :)
OdpowiedzUsuńCo kto woli ;-) De gustibus...
UsuńTen tytuł przypomina mi moje dzieciństwo!
OdpowiedzUsuńMiło powspominać, ja zapoznałam się z tą książeczką teraz po raz pierwszy, nie miałam jej, przygarnęłam niedawno.
UsuńPo radosnych chwilach z dziełkiem pana Gomulickiego, kto wie, czy to nie dobry trop :D
OdpowiedzUsuńO, widzisz! Całkiem zapomniałam, że miałam napisać, iż to coś w klimacie niebieskiego mundurka ;-)
UsuńZanotowałam tytuł, jutro ruszam do biblioteki, mam nadzieję, że mają na stanie. Ja po lekturze "Ernesta i tajemniczych listów" współczesne, i dla dzieci i dla dorosłych, infantylizmu brak.
OdpowiedzUsuńSamowar powinien Ci się spodobać, jak sądzę.
OdpowiedzUsuńErnesta nie znam wcale :-(
Przyniosłam "Samowara" z biblioteki. :-) Wydanie inne - Votum 1992. Twoje podoba mi się zdecydowanie bardziej.
Usuń