Dopiero od niedawna zaczęłam kompletować tę serię, wcześniej miałam na własność tylko "Anię na uniwersytecie", a inne tomy wypożyczałam z biblioteki, no i mam poważne wątpliwości, że nie wszystkie czytałam. Jestem pewna tylko "Ani z Zielonego Wzgórza" (wszak to lektura szkolna!) oraz "Rilli ze Złotego Brzegu", (bo akurat pamiętam). Co do pozostałych, mogło się tak zdarzyć, że coś mnie ominęło, więc nie pozostaje nic innego jak sobie teraz wszystko uporządkować.
Brakuje mi jeszcze "Ani ze Złotego Brzegu" i "Doliny Tęczy". Przywiązana jestem do tej szaty graficznej, jaką prezentuje okładka obok. Co prawda pierwszy tom mam w innym, starszym wydaniu, ale jakoś to przeżyję ;-) Okazało się też, że mam skróconą wersję "Ani z Szumiących Topoli", a tytułowe topole to w oryginale wierzby.... O hecach związanych z tym tomem możecie przeczytać tutaj.
Cykl ma kilku tłumaczy - sprawdziłam to w swoich tomikach, są też inne wydania, a ostatnio pojawiły się nowe tłumaczenia. Niezbyt mam ochotę przekonywać się do nich, wolę pozostać przy wersjach może i staroświeckich, ale dobrze znanych.
"Anię z Avonlea" przeczytałam z przyjemnością i pewnym rozrzewnieniem, nie wszystko pamiętałam, a niektóre fragmenty zupełnie jakbym po raz pierwszy widziała.
Cykl ma kilku tłumaczy - sprawdziłam to w swoich tomikach, są też inne wydania, a ostatnio pojawiły się nowe tłumaczenia. Niezbyt mam ochotę przekonywać się do nich, wolę pozostać przy wersjach może i staroświeckich, ale dobrze znanych.
"Anię z Avonlea" przeczytałam z przyjemnością i pewnym rozrzewnieniem, nie wszystko pamiętałam, a niektóre fragmenty zupełnie jakbym po raz pierwszy widziała.
Panna Shirley objęła posadę nauczycielki w szkole w Avonlea, zamierzała czułością i dobrocią zdobyć serca małych uczniów, kategorycznie odrzucała stosowanie kar cielesnych, a krzewienie dobra i piękna uważała za nadrzędną ideę. Dzieci ją rzeczywiście uwielbiały, a nawet krnąbrny Antoś Pye przekonał się do niej po pewnym incydencie... Wśród szkolnej braci był także Jaś Irving, wyjątkowo wrażliwy chłopiec obdarzony bujną wyobraźnią i marzycielską naturą (rozmowy ze "Skalnym Ludkiem"). Nic więc dziwnego, że szybko okazał się pokrewną duszą Ani.
Na Zielonym Wzgórzu pojawili się nowi wychowankowie - pod skrzydła Maryli trafiły bliźnięta: Tola - uosobienie grzeczności i Tadzio - wcielenie psotnictwa. Ten mały urwis dostarczył pannie Cuthbert i Ani wielu wrażeń, ale widoczne postępy w zachowaniu dały im też powód do dumy. Nie był to bowiem zły chłopiec, tylko o wielu rzeczach nie miał jeszcze pojęcia. Ogólnie zaś był rozbrajający.
Na Zielonym Wzgórzu pojawili się nowi wychowankowie - pod skrzydła Maryli trafiły bliźnięta: Tola - uosobienie grzeczności i Tadzio - wcielenie psotnictwa. Ten mały urwis dostarczył pannie Cuthbert i Ani wielu wrażeń, ale widoczne postępy w zachowaniu dały im też powód do dumy. Nie był to bowiem zły chłopiec, tylko o wielu rzeczach nie miał jeszcze pojęcia. Ogólnie zaś był rozbrajający.
Przyjaciele (mi. Ania, Diana, Gilbert, Janka....) założyli Klub Miłośników Avonlea, którego cel stanowiła działalność na rzecz upiększenia miejscowości. Miłośnicy, jak ich pokrótce nazywano, dążyli do wykarczowania chaszczy, posadzenia drzewek, założenia kwietników, w czym zaczęła ich wspomagać cała społeczność. Ich chlubą zaś miało być odmalowanie Domu Ludowego (tu się zastanawiam, co to było w oryginale, rodzaj świetlicy, domu kultury, ale Ludowy??Inwencja tłumaczki?) Ten wątek wydał mi się z jednej strony "pachnący" ideą ZMP z lat 50-tych, z drugiej zaś - bardzo na czasie - istnieje bowiem sporo stowarzyszeń aktywizujących społeczność (głównie tereny wiejskie) i rewitalizujących okolice.
Ania nie byłaby sobą, gdyby nie wpadała w jakieś tarapaty albo nie miała przygód. W tym tomie m.in.
- przekonała się, że nie należy zbyt pochopnie sprzedawać krów, a pozory mylą i okropny sąsiad (pan Harrison) może stać się fajnym znajomym;
-ugrzęzła w dachu kurnika podczas wyprawy po granatowy półmisek, a przy tym nie straciła pogody ducha;
- przeżyła serię niefortunnych zdarzeń podczas przygotowań do proszonego obiadu na cześć pisarki p. Morgan;
- odkryła ogródek Helen Grey i poznała jej historię;
- odwiedziła zjawiskową Chatkę Ech, w której nie mniej zjawiskowa Panna Lawenda urządzała przyjęcia dla wyimaginowanych gości;
- doświadczyła burzy stulecia, którą niejako sama "przepowiedziała";
- w specyficznych okolicznościach rozstała się z preparatem do likwidowania piegów;
- wydała za mąż wspomnianą Lawendę.
Nie obyło się bez majówek z przyjaciółkami, poetycznych westchnień i marzeń. W ogóle było bardzo idealistycznie, sentymentalnie i uroczo. Także zabawnie.
Przyjaźń, dobro i piękno - wydają się być nadrzędnymi ideami "Ani z Avonlea". I marzenia, koniecznie marzenia, i romantyczne wizje.
Nierealistyczny to świat, ale miło było spędzić trochę czasu na Wyspie Księcia Edwarda.
Książkę zaliczam do styczniowych wyzwań Trójka E -pik (książka będąca częścią serii) oraz "Pod hasłem" (imię)
lubię przygody Ani jednak nie wszystkie książki o niej przeczytałam, może kiedyś powrócę :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam! lata temu przeczytałam wszystkie, czas do tego wrócić. Dzięki za odświeżenie pamięci.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTo moja ukochana książka.Mimo,że włos mi już posiwiał nieco i lat przybyło to właśnie z Anią przeżywam trudne momenty,jakie niesie mi życie.Pobyt w szpitalu/niejeden/ był milszy z tą książką u boku,mimo,że personel patrzał na mnie czasami dość dziwnie-ha,ha!
OdpowiedzUsuńKiedyś mi się marzył cały komplecik Ani na półce, i chociaż nadal go nie mam, to jednak z biblioteki wszystkie przeczytałam i to nie raz!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam całą serię o Ani i to nie raz. przygotowując się do egzaminów na studiach, miałam swój system nauki, godzina nauki, pół godziny czytania Ani. Anię swego czasu (cały cykl) czytałam rokrocznie. Dopiero kilka lat temu zestarzałam się na tyle, że Ania powędrowała na półkę. Chyba zacznę czytać Anię moim siostrzeńcom.
OdpowiedzUsuńZapewniam Cię, że nie zestarzałaś się na tyle, by Ani nie czytać, już widzę jak Cię nęci powtórka ;-D
UsuńMiłe są powroty do ulubionych lektur, za jakiś czas sięgnę po kolejny tom... tylko nie wiem, czy tak ściśle kolejny, bo uniwersytet czytałam stosunkowo niedawno (ze 2 lata temu)
OdpowiedzUsuńA ja kocham Brzechwę. Mam już tak złechtaną książkę, że chyba pora kupić sobie nową. Aga a znasz taki wynalazek jak "Bajeczki z obrazkami" Sutjejewa? Jak nie to pędż na allegro i kup dla Elwi. Cuuuudo. Mam remont strychu i znalazłam ich na kupie. Coż to za perełka !!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńPardon Sutiejewa. Ty wiesz, że na allegro chodzą po stówie? Podałam ci alternatywny link na gg
UsuńBrzechwa swoją drogą, inna kategoria wagowa niż Anie, Jeżycjady i Samochodziki ;-)
UsuńJasne, że mam "Bajeczki z obrazkami", siedzą z całą masą książek w domu u rodziców.
Dzięki za link, stówa to gruba przesada...
Ty, a nie masz " Scen z życia smoków" Beaty Krupskiej? Też biały kruk, a miałam to kiedyś, nie wiem, czy się odnajdzie...
Cały cykl powieściowy czytałam kilkakrotnie, chyba już nie wrócę.
OdpowiedzUsuńWstyd przyznać, ale nie czytałam żadnej książki o Ani. W tym roku planuje nadrobić zaległości z Musierowicz,ale jak tylko starczy czasu, to biorę się za Anię i odświeżenie Mary Poppins :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Anię, która jest jedną z moich ulubionych bohaterek literackich. Ta ruda, piegowata i roztargniona dziewczynka budzi we mnie mnóstwo sympatii. :)
OdpowiedzUsuń