Wyd. Literackie 2011 |
- Moje pierwsze spotkanie z popularną ostatnio turecką pisarką i już mogę "przybić jej piątkę" albo mówiąc po "fejsbukowemu" - lubię to!
- Podtytuł: "O pisaniu, macierzyństwie i wewnętrznym haremie" - krótko i trafnie określa treść.
- Dylemat, czy da się pogodzić pisarstwo ( i pewną niezależność) z macierzyństwem; problem depresji poporodowej w niebanalnym ujęciu.
- Chór wewnętrznych głosów (miniaturowych kobiet, zwanych Calineczkami) wśród których są:
Panienka Praktyczna, Milady Ambicja Czechowska, Panna Intelekualistka Cyniczna, Pani Derwisz.
Panie dyskutują, kłócą się, wprowadzają przewrót wojskowy. Prowadzą konwersacje i dywersję wobec swojej "właścicielki", każda chce nią rządzić.
Później pojawiają się także Mamcia Pudding Ryżowy (dążąca do monarchii absolutnej) oraz Blue Bell Bovary (nazwa wielce wymowna). Jest także dżinn Lord Poton- uosabiajacy depresję.
Świetny pomysł na przedstawienie tego wszystkiego, co się dzieje w naszych głowach, tych różnych cząstek naszego "ja", cech, potrzeb, instynktów, odczuć itp.
- Minieseje, czy felietony o kobietach - pisarkach ( nazwiska bardziej i mniej znane,bardzo ciekawe teksty)
m.in. Zofia Tołstoj, George Sand, Sylvia Plath, Anais Nin, Zelda Fitzgerald, Ayn Rand, Doris Lessing ( po tym, czego się dowiedziałam o noblistce - ma u mnie wielkiego niewybaczalnego minusa). - Proza autobiograficzna - eseistyczna ("esejowata"), bardzo osobista, kobieca, bliska.
Bardo mi się podobało. Kiedyś na pewno też spróbuję typowej powieści pióra E. Safak.
Są w zasobach biblioteki. - Tak na marginesie: u niektórych widać, że Mamcia Pudding Ryżowy zawładnęła nimi totalnie. Nie jest łatwo, ale trzeba jednak starać się zachować równowagę między wpływami naszych własnych "Calineczek" ;-)
To co Ty uważasz za świetny pomysł, u mnie powodowało nieustanne zgrzytanie zębów i w rezultacie ciśnięcie książki w kąt. Ale to pewnie ze względu na płeć :P Jedyne co mi się w niej podobało, to wspomniane eseje o słynnych kobietach :)
OdpowiedzUsuńChyba nie tylko ze względu na płeć, bo mnie ta książka też denerwowała, doczytałam ją do końca, ale tylko z przymusu :)
UsuńAgnesto, a za co Lessing ma u Ciebie niewyobrażalnego minusa?
Eseje znakomite, dla nich chciałabym mieć tę książkę na własność.
UsuńMi te scenki z minikobietkami akurat się podobały, ale ja w ogóle lubię różne "fiksacje" w narracji. Nie każdemu jednak musiało to odpowiadać, czytałam właśnie takie opinie o "zgrzytaniu zębów" =irytowaniu się.
Wydaje mi się, że dzięki temu pomysłowi, autorka wyraźniej, grubszą kreską, oddzieliła część poważną, eseistyczną od tej prywatnej. zbeletryzowanej. Celowo tak "zwariowanie" i żartobliwie to ujęła. Gdyby zamiast tych "wojenek" Calineczek były takie serio rozważania to nie wiem, czy nie wypadłyby nudno i monotonnie.
Co do Lessing - oczywiście muszę sobie kiedyś doczytać na ten temat - opuściła 2 dzieci z 1 małżeństwa. Ciężko jest mi sobie wyobrazić jak można zostawić własne dziecko.
Dla mnie bardziej niż "zwariowane i żartobliwe", było to jednak infantylne. Nie lubię, więc nie zmogłem :)
UsuńCo kto woli ;-)
UsuńNie ma co czytać na siłę, tyle dobrego do wyboru, a pięknie, że różnimy się w odbiorze ;-)
Agnesto
Ciekawe , jak mnie się spodoba. Mam ją. Nie znam stylu pisarki, ale czytałam różne opinie i wypowiem się już po lekturze.
OdpowiedzUsuńMi polecano zacząć przygodę z tą pisarką właśnie od innej książki, nie od "Mleka" , ale akurat ta się napatoczyła... i nie żałuję ;-)
UsuńNa razie zabiorę się za "Sufi", bo ta powieść leży już na półce od dłuższego czasu. Jednak kusi mnie cała twórczość Elif Safak i planuję przeczytać każdą powieść, która wyszła spod jej pióra. Zaintrygowałaś mnie tymi Calineczkami - chętnie przekonam się, które wewnętrzne głosy są mi bliskie... :)
OdpowiedzUsuńA już coś wcześniej czytałaś jej pióra?
UsuńMi spotkanie z Safak spodobało się na tyle, że na pewno kiedyś sięgnę i po inne jej książki. Tymczasem jednak wystarczy, bo biblioteka nie zając ;-)
Zaintrygowałaś mnie tym wielkim minusem u Lessing :) Z prozą Safak muszę się w końcu zapoznać, ta książka wydaje się być świetna!
OdpowiedzUsuńMała Mi- odsyłam do moich odpowiedzi powyżej.
UsuńTak, tylko u nas taka Mamcia Pudding Ryżowy się nazywa Pieluszkowe Zapalenie Mózgu i niektórym zostaje na zawsze w stanie ostrym i niewyleczalnym.
OdpowiedzUsuńCo do pierwszego zdania - bo CM to również było moje pierwsze spotkanie z tą autorką - również jej mentalnie przybiłam piątkę:)
Tego określenia nie znałam ;-)
UsuńMyślę, że z tym Puddingiem i pieluchami nie można przesadzać, ale też nie powinno się przeciągać struny w drugą stronę. Bo jak się nasłucham ostatnio wiadomości, to już wolę Mamcie Puddingowe...
To ja jestem baaardzo ciekawa jak Ci się spodobają inne książki Shafak, bo "Czarne mleko" jest bardzo nietypowa dla twórczości tej pisarki. Gdybym ja miała zaczynać od niej przygodę, to nie wiem ,czy bym wpadła w taką shafakmanię jaką mam :).
OdpowiedzUsuńTeraz to ja nie mam czasu na Safak, Munro muszę spróbować ;-D
OdpowiedzUsuńAgnesto
No ja też muszę :) Co ten nobel z ludźmi robi :) Trza szybko do biblioteki lecieć :)
Usuń