piątek, 19 października 2012

W Afryce z Budrewiczem

O. Budrewicz, Równoleżnik zero,
PWN 2010
 Kiedyś w teleturnieju "Postaw na milion" padło pytanie, kto z wymienionych podróżników/reporterów wydał najwięcej książek? Do wyboru były - o ile dobrze pamiętam - takie nazwiska: Wojciech Cejrowski, Olgierd Budrewicz, Beata Pawlikowska, Arkady Fiedler. Nie wiem, na co postawili zawodnicy, ale prawidłowa odpowiedź to 'Budrewicz'. Dziennikarz, pisarz, podróżnik, publicysta o pokaźnym dorobku twórczym.  
Autor wielu reportaży zagranicznych wydanych w kilkudziesięciu książkach, programów telewizyjnych, scenariuszy i komentarzy do dokumentów filmowych. Twórca publicystyki poświęconej zagadnieniom polonijnym przewodników, publikacji podróżniczych. Autor wydawnictw poświęconych historii i współczesności Warszawy, artykułów, felietonów, szkiców i esejów dotyczących tematyki varsavianistycznej/ podaję za Wikipedią/.

"Równoleżnik zero" trafił do mojej biblioteczki jako nagroda w konkursie i pewnie długo czekałby w kolejce do przeczytania, albo i nie doczekałby się nawet, gdyby nie zadanie z pażdziernikowej Trójki E-pik -literatura przygodowa/podróżnicza. Nie przyszło mi jakoś do głowy potraktować oddzielnie te przymiotniki i zupełnie nie szukałam na półkach niczego przygodowego, a zastanawiałam się nad lekturą przygodowo-podróżniczą,  z naciskiem na podróżniczą, której w swoich zasobach raczej nie posiadam. Przypomniałam sobie jednak o Budrewiczu.

Książka opatrzona logo serii "Odkrywanie świata" zawiera obszerny reportaż z podróży dziennikarza po Afryce wydany po raz pierwszy w 1964 roku. Składa się z trzech części;: Kongo Leopoldville, Kongo Brazaville, Burundi i Rwanda. We wstępie autor zaznacza, że wiele się zmieniło od tamtych czasów (np. sytuacja polityczna państw afrykańskich) i nazywa tekst prezentowany czytenikom wspomnieniem przygody na Czarnym Lądzie. Rzeczywiście da się zauważyć pewną nieaktualność opisywanych treści. Przyznam też, że fragmentami nie czytałam zbytnio uważnie, albowiem nieszczególnie mnie interesuje historia, gospodarka krajów Afryki. Czasem jednak Budrewicz przykuwał moją uwagę żywym językiem, humorem, anegdotą, reporterskim ujęciem otaczającej go rzeczywistości, a także literackimi nawiązaniami -głównie do "Jądra ciemności " J. Conrada. Z ciekawością czytałam o polowaniu na krokodyle, spływie rzeką, przedzieraniu się przez dżunglę, o Pigmejach,  polskich lekarzach na kongijskiej ziemi. Poznałam legendarną postać polskiego myśliwego, łowcy krokodyli Stanisława Hempla oraz jego dzielnej partnerki Iwony. Obejrzałam czarno - białe fotografie. Była to podróż w czasie i przestrzeni, do Afryki lat 60-tych XX wieku. Niby czasy nie tak odległe, ale jakże inne...

W sumie to jakoś specjalnie zachwycona tą lekturą nie jestem. Wolałabym przypomnieć sobie "Przygody Tomka na Czarnym Lądzie" A. Szklarskiego. Niestety, nie mam na podorędziu.

4 komentarze:

  1. Nie kręcą mnie ksiażki podróżnicze..... Może "z tego wyrosnę" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to też nie jest literatura, po jaką biegnę pędem do księgarni, czy biblioteki, czyli nie priorytetowa, ale czasem coś w tej dziedziny lubię "czytnąć". Podobało mi się np. Gringo wśród czegoś tam, Cejrowskiego, chętnie bym przeczytała 'Moją Afrykę' Kingi Choszcz, czy 'Samsarę' - Michniewicza.

      Usuń
  2. "Tomki..." - zaczytane, ukochane, kultowe. Nic ich nie przebije. Fiedlera, Cejrowskiego, Pawlikowską też czytałam, ale Budrewicza nie. Tak mnie ciągnęło w młodości do takich książek! Dziś za to podróżuję. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z kolei ja nie znam dotąd nic Fiedlera, ale nic nie szkodzi na przeszkodzie, by kiedyś to zmienić.
      Budrewicz nie najgorszy, ale i nie zachwycający jak dla mnie.
      Pozdrawiam ;-)

      Usuń

'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)

Moja lista blogów