czwartek, 14 listopada 2013

Okrutna baśń o kobietach i sile przetrwania - "Gołębiarki" Alice Hoffman


"Gołębiarki" to powieść polecana zarówno przez popularną i niezwykle poczytną pisarkę Jodie Picoult jak i przez uznaną noblistkę Toni Morrison, rekomendowana również przez polską znaną autorkę Małgorzatę Gutowską - Adamczyk i chwalona przez czytelników. Jej lektura stanowiła zatem bardzo obiecujące wyzwanie. Podjęłam je z dużą ciekawością i niepewnością, czego mogę się spodziewać po Alice Hoffman. Przyznam bowiem, że po raz pierwszy słyszę o tej amerykańskiej pisarce, choć zrealizowany na podstawie jej powieści film "Totalna magia" gdzieś mi świta w czeluściach pamięci. Wróćmy jednak do książki uważanej za najważniejszą w dorobku tej powieściopisarki.

Powieść składa się z czterech części, narratorką w każdej jest inna bohaterka. Kolejno poznajemy dzieje Jael - córki skrytobójcy, Riwki - żony piekarza, Azizy - młodej wojowniczki oraz Sziry - "czarownicy". Są one jak cztery żywioły, o niektórych nawet mowa wprost: symbol Sziry  to  woda, a znak Jael stanowi ogień. Różnią się wiekiem, stanem cywilnym i  rodzinnym, charakterami. Mimo niejednorodności jest coś, co je łączy - niesamowita wola przetrwania,  siła, trudna do określenia kobieca moc. Ich losy -  pełne tragizmu, cierpienia, rozpaczy, naznaczone bólem, okrucieństwem i śmiercią - splatają się w trudnej wojennej sytuacji, w twierdzy Masada, gdzie wspólnie pracują zajmując się gołębnikami. Każda z kobiet dźwiga jakieś brzemię, cierpią, nie poddają się jednak okrutnej rzeczywistości. Twardo udeptują swoją ścieżkę mocą miłości, wytrwałości, nieraz zemsty, ale i przebaczenia, poświęcenia. Zdobywają się na naprawdę wiele, walczą - nie tylko bronią, ale i sprytem, uczuciem, czy za pomocą magicznych rytuałów i talizmanów. To, czego doświadczają, trudno jest sobie wyobrazić i przyjąć, sprawia to lekturę bardzo przytłaczającą i bolesną. 
Całość wieńczy epilog - ukazujący z perspektywy kilku lat zakończenie dramatycznej historii. Naprawdę trudno się pogodzić z tym, co czytamy, co się stało ze społecznością twierdzy Masada, a wśród nich z bohaterkami i ich bliskimi. Czy to było słuszne, heroiczne, jedyne wyjście z sytuacji? Nie wiem. Można tu postawić wiele pytań. Zapewne równie wiele byłoby odpowiedzi.

Powieść jest obszerna nie tylko pod względem ilości stron (niemal 600), ale i tematów, jakie w sobie zawiera - mamy oto całe spektrum relacji międzyludzkich ( np.kobieta- mężczyzna, ojciec- córka, matka - dziecko, przywódca- wojownik, pan - niewolnik, przyjaciel - wróg), uczuć i emocji (np.miłość, nienawiść, przyjaźń, zawiść, zaufanie, poświęcenie), kwestie takie jak walka o wolność, heroizm, wiara oraz wiele innych,  każdy czytelnik dostrzeże coś innego, zwróci uwagę na rozmaite aspekty. 
Autorka kreśląc portrety bohaterek, nie pominęła ciekawego historycznego tła, a  fabularny tok wydarzeń snuł się raz szybciej  raz wolniej, czasem - ujęty retrospektywnie, ale zawsze zajmująco. Jedyne, do czego można mieć zarzuty, to brak zróżnicowania  narracji w poszczególnych częściach - według mnie każda z bohaterek opowiadała jednakowo.
Finał sprawił, że po skończeniu lektury czułam się roztrzęsiona i wyczerpana emocjonalnie. Warto jednak było doświadczyć tej przejmującej historii rozgrywającej się w starożytnym Izraelu, w latach 70- tych n.e.

"Gołębiarki" to opowiedziana kilkoma kobiecymi głosami egzotyczna baśń z tysiąca i jednej nocy. Baśń smutna, okrutna i bez szczęśliwego zakończenia. Poruszająca i  przytłaczająca. Ważna i piękna! Niełatwo ją udźwignąć emocjonalnie i trudno ją zapomnieć.

Na zakończenie, tak już na marginesie, kilka uwag technicznych:
Na uznanie zasługuje piękne wydanie tej powieści - wręcz hipnotyzujące zdjęcie na okładce, wytłaczane litery, połyskujący szlachetnie tytuł. Szkoda tylko, że oprawa nie jest twarda.
Brawa ogromne należą się tłumaczowi - Bohdanowi Maliborskiemu, znanemu m.in. z przekładów twórczości Doris Lessing. Znakomicie, moim zdaniem, uchwycił "ducha" tej powieści.

Za możliwość przeżycia tej trudnej acz pięknej historii  dziękuję 

2 komentarze:

  1. Oj od dawna ostrzę sobie pazurki na tę powieść:) Mam nadzieję, wkrótce znajdę na nią czas:) Piszesz: poruszająca i przytłaczająca. To mnie bardzo zachęca!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tę powieść potrzeba czasu i to w dwóch znaczeniach - czyta się bowiem długo (jakby nie było to prawie 600 stron) i trudno, ale nie o zawiły styl chodzi, tylko o dramatyczne sceny, tragiczne losy. Nie zawsze ma się nastrój na taką tematykę. Warto jednak podjąć wyzwanie, bo to ważna i dobra powieść.

      Usuń

'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)

Moja lista blogów