Wyd. Wielka Litera 2014 |
Radiota to radiotechnik obsługujący radiostację, jednak w odniesieniu do Marka Niedźwieckiego to słowo nabiera jeszcze innego znaczenia związanego ze stylem, czy sposobem życia. Radiota to totalny pasjonat radia. "Zawsze wiedziałem, że będę pracował w radiu i nic poza radiem mi się nie przydarzyło. U mnie praca równa się życie, a życie równa się praca. Jestem radiotą." ( s. 13.) - wyznaje ikona Programu Trzeciego Polskiego Radia, twórca Trójkowej Listy Przebojów, autor audycji "Markomania", prowadzący "Tonacji Trójki". Radiota to także "radiowy patriota", wierny swojej pracy i pasji, zaangażowany, zawsze dający z siebie 100%, nawet kosztem odchorowania tego później.
O Marku Niedźwieckim można powiedzieć, że wychował pokolenie na prezentowanej przez siebie muzyce, dla wielu stał się niedoścignionym wzorcem, idolem, kształtującym muzyczne gusta słuchaczy.
W swojej drugiej książce, która - podobnie jak pierwsza - w pierwotnym założeniu miała być o Australii, Pan Marek przedstawia wspomnienia z dzieciństwa i dorastania w rodzinnym Szadku, opowiada o czasach studiów na kierunku budownictwo, praktyk w studenckim radiu "Żak", pracy na etacie w łódzkiej rozgłośni, o początkach swojej działalności w Trójce i dwuletniej przerwie, o epizodzie w "Złotych Przebojach", wyjazdach zagranicznych, muzycznych fascynacjach, snuje swoje refleksje o życiu i świecie.
Czyni to sentymentalnie i szczerze, ale dość pobieżnie i powściągliwie, bez zagłębiania się, roztrząsania. Ujawnia tyle, ile chce. Zachowuje dystans i klasę.
"Jestem normalniakiem" - mówi o sobie. Nigdy nie dążył do popularności, ale chcąc nie chcąc stał się rozpoznawalny, głównie za sprawą swego wyjątkowego, niepowtarzalnego głosu. Daleki jest jednak od celebryckiego blichtru. Ceni sobie prywatność, ma swój własny świat, świadomie wybrał samotność Jest skromny, poukładany, czasem z niego "fafuła" - jak to sam określa. To taki trochę "dziwak", ale przesympatyczny, nie wadzący nikomu.
Z książki emanuje szczerość, harmonia, poczucie dobrego, spokojnego życia, zawodowego spełnienia, odnalezienia swojego sensu istnienia.
Miałam przyjemność czytać "Nie wierzę w życie pozaradiowe" i mogę stwierdzić, że obecna publikacja nie stanowi powtórki z rozrywki, choć pewne fakty biograficzne siłą rzeczy musiały być ponowione. O ile poprzednia książka budziła niedosyt, to "Radiota" w jakimś stopniu ten niedosyt wypełniła, ale i wyzwoliła apetyt na więcej. Może w końcu powstanie książka o australijskich wyprawach Niedźwiedzia? Zapewne nie tylko ja z ochotą bym taką przeczytała!
Czytając "Radiotę" czułam się jakby mi ktoś opowiadał o swoim życiu i pokazywał album ze zdjęciami, tak swojsko, ciekawie, rzeczowo i refleksyjnie zarazem. Fotografie (z archiwum autora) i szata graficzna, w jakiej zostały zaprezentowane, to duży walor książki, wydanej co prawda w miękkiej oprawie, ale na kredowym papierze.
"Radiota", czyli skąd się biorą Niedźwiedzie" to czytelnicza gratka nie tylko dla słuchaczy Trójki i fanów Pana Marka, to również odpowiednia lektura dla tych, którzy lubią czytać o ludziach z pasją, którzy znaleźli swój sposób na życie i są z niego zadowoleni.
Czyni to sentymentalnie i szczerze, ale dość pobieżnie i powściągliwie, bez zagłębiania się, roztrząsania. Ujawnia tyle, ile chce. Zachowuje dystans i klasę.
"Jestem normalniakiem" - mówi o sobie. Nigdy nie dążył do popularności, ale chcąc nie chcąc stał się rozpoznawalny, głównie za sprawą swego wyjątkowego, niepowtarzalnego głosu. Daleki jest jednak od celebryckiego blichtru. Ceni sobie prywatność, ma swój własny świat, świadomie wybrał samotność Jest skromny, poukładany, czasem z niego "fafuła" - jak to sam określa. To taki trochę "dziwak", ale przesympatyczny, nie wadzący nikomu.
Z książki emanuje szczerość, harmonia, poczucie dobrego, spokojnego życia, zawodowego spełnienia, odnalezienia swojego sensu istnienia.
Miałam przyjemność czytać "Nie wierzę w życie pozaradiowe" i mogę stwierdzić, że obecna publikacja nie stanowi powtórki z rozrywki, choć pewne fakty biograficzne siłą rzeczy musiały być ponowione. O ile poprzednia książka budziła niedosyt, to "Radiota" w jakimś stopniu ten niedosyt wypełniła, ale i wyzwoliła apetyt na więcej. Może w końcu powstanie książka o australijskich wyprawach Niedźwiedzia? Zapewne nie tylko ja z ochotą bym taką przeczytała!
Czytając "Radiotę" czułam się jakby mi ktoś opowiadał o swoim życiu i pokazywał album ze zdjęciami, tak swojsko, ciekawie, rzeczowo i refleksyjnie zarazem. Fotografie (z archiwum autora) i szata graficzna, w jakiej zostały zaprezentowane, to duży walor książki, wydanej co prawda w miękkiej oprawie, ale na kredowym papierze.
"Radiota", czyli skąd się biorą Niedźwiedzie" to czytelnicza gratka nie tylko dla słuchaczy Trójki i fanów Pana Marka, to również odpowiednia lektura dla tych, którzy lubią czytać o ludziach z pasją, którzy znaleźli swój sposób na życie i są z niego zadowoleni.
uwielbiam Niedźwiedzia, widziałam tę książkę, ale jakoś nie mogę się do niej przełamać i nie mam pojęcia skąd mi się ta blokada bierze :(
OdpowiedzUsuńOjej... wiem dla kogo byłby to świetny pomysł na prezent! Na pewno się za nią rozejrzę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!