sobota, 22 lipca 2017

"Pracownia dobrych myśli" M. Witkiewicz

[EDIT: ten post zaczęłam pisać już dawno temu.... i tak zeszło, ale w końcu jest!]

To raczej musiała być lekka, optymistyczna, zabawna lektura, żadne tam krwawe kryminały , czy filozoficzne dysputy. Wybór padł na "Pracownię dobrych myśli". I był to wybór idealny! Książkę przeczytałam właściwie w dwa popołudnia  -  przed i po porodzie, potem podczytując z małym ssakiem przy piersi, czy podczas snu maluszka.

Do książek Magdaleny Witkiewicz trzeba podchodzić z nastawieniem, że będzie do porcja miłej prozy, często zabawnej, ale nie uciekającej od poważnych problemów, z obowiązkowym szczęśliwym zakończeniem. Nie przeczytałam jeszcze wszystkich, nie o wszystkich przeczytanych napisałam, ale sporo już mam za sobą i wiem, że sięgnę po następne. Bo lubię!

"Pracownia dobrych myśli" to taka trochę bajka, o szczęściu, które mamy w zasięgu ręki, możemy je sobie uszyć z kawałków, trzeba do tego dobrej woli, przyjaznego otoczenia, pozytywnej energii... 

Tak właśnie jest w pewnej kamienicy, którą zamieszkuje grono sympatycznych osób:
 artystka rzeźbiarka/malarka Grażyna, wdowa Ewa z córeczką, szalona Giga  z lokalnej tv, para starszych państwa - Wiesia, (która nie lubi kłopotów i unika ich jak może, a świat obserwuje z okna, ogląda tv, czyta gazety i nawet internety przegląda) i Zbyszek (poczciwiec, co to bułki na śniadanie - tak niby przy okazji -sąsiadce przynosi).
Na parterze w lokalu po dawnej pracowni krawieckiej syn Grażyny, Florek otwiera kwiaciarnię. To miejsce staje się znów sercem kamienicy, firma prowadzona jest z pasją, to dzięki niej wszystko zaczyna się wokół układać, następuje taak prawdziwa dobra zmiana.
Florek otworzył pracownię florystyczną, a sąsiedzi - serca. Otworzyli się na miłość, przyjaźń, wzajemną pomoc. A niektórzy nawet na technologiczne nowinki ;-)
Okazało się, że stara miłość nie rdzewieje i takie tam inne happyendy...

"Pracownia dobrych myśli" to powieść pełna pozytywnej energii oraz zarówno wzruszających jak i zabawnych momentów, bardzo sympatyczna, optymistyczna, pokrzepiająca.
Gdyby ktoś szukał tego typu lektury na urlop, polecam gorąco!




2 komentarze:

  1. Jeszcze nie miałam okazji przeczytać ale chyba się skuszę. Ja na urlop polecam "Prokuratora" Pauliny Świst, niby to kryminał ale nie do końca, świetnie się czyta :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, słyszałam o "Prokuratorze", ale tyle jeszcze czeka na półkach, że nie myślę o nowościach :-)
      pozdrawiam

      Usuń

'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)

Moja lista blogów