Wczoraj w bibliotece wpadła mi w szpony pewna książka w twardej różowej okładce. Nie, nie, bez obaw, żaden harlequin! To właściwie pozycja z literatury dziecięco-młodzieżowej, ale z gatunku tych uniwersalnych. Powieść w listach. Elementarz dla początkującego bibliofila i bibliotekoznawcy. Opowieść z dreszczykiem i humorem. Norweska proza. Czy ktoś już zgadł?
To "Magiczna biblioteka Bibbi Bokken" pióra Josteina Gaardnera (tak, tego od "Świata Zofii") i Klausa Hagerupa. Kuzyni Berit i Nils- dwójka inteligentnych pomysłowych nastolatków- piszą do siebie listy w książce-pamiętniku, którą przesyłają pocztą. Nie tylko dzielą się ze sobą nawzajem sprawami życia codziennego, szkolnego, ale przede wszystkim, niczym spółka detektywistyczna, rozwiązują zagadkę pewnej tajemniczej kobiety. Przypadkiem przeczytany list staje się zawiązkiem lawiny zdarzeń. Dzieciaki prowadzą śledztwo dotyczące tytułowej magicznej biblioteki i książek napisanych w przyszłości, a już wydanych! Poznają, kim był niejaki Dewey i co to jest inkunabuł. Gaardner i Hagerup sprytnie przemycili wiele treści poznawczych w pasjonującej fabule. Przygoda, tajemnica, sensacja, humor i ....intertekstulaność!
Lektura obowiązkowa dla wszystkich moli książkowo- bibliotecznych!
PS. Jeśli chcesz wiedzieć o co chodzi w tytule posta- zajrzyj do książki! ;-)Pewien poeta napisał o tym wiersz.
OdpowiedzUsuńBrzmi nieźle. Rozejrzę się:).
OdpowiedzUsuń