wtorek, 14 maja 2013

Wiele opowieści, wiele wrażeń.... o nowym dziele mistrza narracji

Wyd. Wielka Litera 2013
Są autorzy, którzy wydają nawet kilka książek rocznie i są pisarze, na których publikacje czeka się latami. Z utęsknieniem, dodajmy. Do tej drugiej grupy należy Jerzy Pilch, oto bowiem  po pięciu  latach  milczenia (nie licząc Dziennika) ukazała się jego nowa powieść. Czy warto było czekać? 
Tym, którzy lubują się w pilchowej frazie, karmią się pilchową ironią i z otwartymi ramionami przyjmują z całym dobrodziejstwem inwentarza pilchowy styl - nie trzeba dwa razy powtarzać. Dla nich każda kolejna książka, pochodzącego z Wisły pisarza, to lektura obowiązkowa, to święto opowieści.

Na kartach "Wielu demonów" przenosimy się do miejscowości Sigła, w lata 50-te XX wieku, do małej ojczyzny narratora,  gdzie wśród zwartej i tradycyjnej społeczności ewangelickiej dzieją się rzeczy, o których nie śniło się nawet filozofom...

Otóż Jula, córka pastora, w samą Wigilię przyjeżdża wraz ze swym   narzeczonym - katolikiem. Niby nic wielkiego, zdaje się, ale dla Mraka, pasterza luterskiej parafii, to istny koniec świata! Ksiądz w obliczu takiej komplikacji szuka rady u pana Naczelnika (ważnej osobistości kierującej siglańską pocztą), a także u Fryca Moitschka - miejscowego proroka, jasnowidza, cudotwórcę - obdarzonego niezwykłymi mocami dziwaka. To jednak tylko przyczynek do snucia innych historii, z których najważniejszą jest tajemnicze i niewyjaśnione zaginięcie, czy też zniknięcie, Oli - młodszej pastorówny. Obok tego, niejako kryminalnego, motywu zbudowano wiele innych, nie mniej ciekawych, wątków, scen i portretów.

Poznajemy bliżej sylwetki ekscentrycznych panienek Mrakówien (pozwolę sobie na mały fragmencik: "Obie- jak powszechnie w Sigle wiadomo- są zupełnymi dziwadłami i mają całe sterty zdumiewających przedmiotów, że nie wspomnę o książkach... Całe kolekcje a raczej początki kolekcji wszystkiego, od miniaturowych ościeni do śrub lewoskrętnych..." - s. 121), dzieje "olimpijskiej formy" i perypetii z trumną pana Wzmożka, brewerie Juli i Kornela, historię niedoszłego samobójstwa Emilki Morżolikówny,  a także natchnione wizjonerskie zapiski ze skoroszytu Fryca. Dowiadujemy się m.in. jakiego kota chciałby mieć towarzysz Goniec, na czego punkcie ma fobię starka Zuzanna, co wyprawia Madame Wzmożek i wiele, wiele innych rzeczy.... Wszystko to, pozornie odrębne, w jedną całość się zlewa, pod mrocznym niebem Sigły i pod piórem mistrza narracji.

Postaci wykreowane w "Wielu demonach" są specyficzne, nieco dziwaczne, szalone, ciut groteskowe, a przy tym dziwnie prawdziwe, zwłaszcza w swych dysputach, sporach, przywarach i wyobrażeniach na temat innych. Autor nadał im ciekawe,  tzw. mówiące, nazwiska np. Somnambulmeister, Scherschennick,  Messerschmidtke. Niektórzy bohaterowie mają niepewny status ontologiczny - zachodzą podejrzenia, że Fryc jest duchem, nie wiadomo kim był mężczyzna w czarnym owerolu, Juliusz staje się widmem (?), a w ogóle to nic do końca nie jest pewne i w pełni realne. Nie na tyle, by mówić o fantastyce, ale o oniryczności i fantasmagoryczności - jak najbardziej!

Powieściowa rzeczywistość jest niepozbawiona  groteskowości, przesycona ironią i parodią. Atmosfera panuje tu mroczna, ponura, posępna, pełna refleksji na temat marności żywota, przemijania, życia i śmierci. Narracja - jak to u Pilcha - gawędziarska, rozlewna, uciekająca w nieustanną dygresyjność. Właściwie postać narratora - jaki i pozostałych bohaterów - jest niejednoznaczna. Niby to jeden z młodych mieszkańców Sigły, sierota wychowany przez Naczelnika i jego żonę, uczestnik imprez organizowanych przez  nastoletnie Mrakówny.. Ma jednak o wiele większą wiedzę i szersze kompetencje narracyjne niż  zwykły "tubylec", obserwator wydarzeń. Przemawia nieraz z perspektywy "odgórnego", zewnętrznego, ponad całym światem przedstawionym ustawionego narratora. Nie bez przyczyny Pilch mistrzem narracji jest.

Wydaje się dość trudno zaklasyfikować "Wiele demonów" pod względem gatunkowym. Niejaką podpowiedź od samego Autora znalazłam w dialogu Oli i Juli:
 - Jak to w parodii kryminału.
- Jak to w powieści lutersko -kryminalnej...
- Która z natury rzeczy musi być parodią....
 (s. 319)
Gdyby przyglądać się bacznie poszczególnym rozdziałom znalazłoby się jednak więcej pokrewieństw gatunkowych niż tylko elementy kryminału i parodii tegoż, bo i co nieco z romansu, i z sagi rodzinnej, i z powieści inicjacyjnej, i humoreski....Jest w czym drążyć, albowiem mamy aż 18 rozdziałów i blisko pięćset, dokładnie 479, stron materiału.
 Dopatrzyłam się w tej książce klimatów schulzowskich. Takie skojarzenie wzbudziła we mnie opowieść Józka Lumentigera o tajemniczej postaci w czarnym owerolu znikającej w  zapuszczonym ogrodzie doktora Nieobadanego. Nie sądzę by to było całkiem bezpodstawne powiązanie, wszak o fascynacjach twórczoscią Brunona Schulza mówi Pilch w swym w Dzienniku.
Powiedzieć, że  nowa powieść Pilcha jest tajemnicza, to nic nie powiedzieć.  Ona jest na wskroś tajemnicą przesiąknięta. Enigmatyczna i niedopowiedziana w sensie ścisłym. Przejmująca mroczną, niekiedy wręcz absurdalną, atmosferą. Nieco może wręcz kafkowską...

Jerzy Pilch znajduje się  bardzo wysoko w mym prywatnym panteonie ulubionych twórców literackich. Każdy jego nowy tekst czytam z dużym entuzjazmem, z nieustanną fascynacją pilchowym  kunsztem słowa oraz tokiem narracji. W przypadku "Wielu demonów" również czuję się zafascynowana.

Za możliwość fascynującej, demonicznej lektury dziękuję 
Wydawnictwu Wielka Litera.

6 komentarzy:

  1. No kobieto, ty jak walniesz recenzior, to chapeau bas!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, starałam się. Pisałam na raty, wczoraj opublikowałam.

      Usuń
  2. Pilch to Pilch, uwielbiam. Tej jeszcze nie czytałam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Pilch jedyny w swoim rodzaju.
      Chętnie poznam Twe wrażenia, jak już przeczytasz 'demony'.

      Usuń
  3. Pilchuszka czytam właśnie. Smakuje go z wolna. Tak jest myślę najlepiej. Na początku miałam pewien problem, jakoś mnie fabuła nie pociągała, ale potem jak już się wątki zawiązywać zaczęły zrobiło się ślicznie:) Do tego sama książka jest taka w dotyku przyjemna. Powiedzieć, że dobrze się z nią obcuje to nic nie powiedzieć (uwielbiam tą frazę). Perełeczka po prostu.

    P.S świetna recenzja! Ja nie potrafiłabym niczego napisać o książce. Chylę czoła:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kto jak kto, ale my to się doskonale rozumiemy, jeśli chodzi o Pilcha.
    Życzę smakowitego delektowania się powieścią i dziękuję za dobre słowo.
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń

'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)

Moja lista blogów