czwartek, 19 kwietnia 2012

Toksyczny thriller z kwiatami w tle- "Płatki na wietrze" V.C. Andrews

V. C Andrews Płatki na wietrze
tłum. E. Podolska

s. 446

Wydawnictwo Świat Książki
PREMIERA: 9. 05. 2012
Dobrych kilkanaście lat temu filmowa wersja "Kwiatów na poddaszu" była niekwestionowanym hitem popularnych wówczas wypożyczalni wideo. Niedawno ukazało się wznowienie tej powieści i zdobyło sporą popularność. Niektórzy sięgnęli po książkę dla przypomnienia, inni zetknęli się po raz pierwszy z prozą amerykańskiej pisarki Virginii C. Andrews. Czy druga część cyklu o rodzeństwie Dollangangerów również stanie się bestsellerem? 

Więzione na strychu przez matkę i babkę dzieci - obarczone bagażem traumatycznych przeżyć- uciekają. Los sprawia, że trafiają pod dach doktora Sheffielda, który też ma za sobą rodzinną tragedię. Lekarz otwiera przed nimi dom, portfel i serce, stwarza warunki do normalnego życia i szanse na spełnienie marzeń. Chris może studiować medycynę, Cathy- ćwiczyć balet, a Carrie - uczyć się w prywatnej szkole. Przede wszystkim zaś - mogą być prawdziwą rodziną. Rodzeństwo ma jednak skrzywioną psychikę, demony przeszłości nie dają im spokoju,  cierpienie trwa, krzywda i trauma, jakich doznali, wpływają znacząco na ich zachowania i życiowe wybory. Odrzuceni i prześladowani, napiętnowani mianem "diabelskiego nasienia", ze zmarnowanym, stłamszonym dzieciństwem- nie potrafią później odnaleźć się w życiu i budować relacji. Toksyczni, uczuciowi rozbitkowie napotykają  mielizny na falach życia, rzucani sztormem rozbijają się o rafy rzeczywistości, nurkując w głębiny przeszłości- osiadają na dnie. Próbują nabrać wiatru w żagle i wypłynąć na szerokie wody, ale czy na końcu ich rejsu czeka szczęśliwy port?

Kwiaty i motywy ogrodowe przewijają się  chyba przez wszystkie części cyklu, co wnioskować można już po tytułach. Dzieci wspominają, że ojciec nazywał je swoimi małymi żółtymi jaskrami, papierowe kwiaty umilały im życie na poddaszu, Paul miał piękny ogród, mała Carrie upodobała sobie wazonik sztucznych fiołków, a Cathy nieraz dostawała róże. Kwiaty są śliczne i zachwycające, ale bywają takie, które odurzają swą wonią i trujące. I  choć nie taka trucizna tu odegrała kluczową rolę, to metafora trującego kwiatu wydaje się pasować do bohaterów. Niektórzy ludzie-  niczym trujące rośliny - wabią swym pięknem i wiodą do zguby, unicestwiają - wystarczy psychicznie- tych, którzy im zaufali. Kwiaty są także delikatne, ich płatki fruną niesione wiatrem, łatwo je zniszczyć. Takie też były dzieci, którym przyszło mieszkać w Foxworth Hall.

Narratorką jest Catherine, poprzez jej opowieść śledzimy dzieje Dollangangerów w ciągu kilkunastu lat, towarzyszymy jej karierze baletowej i zawikłanym perypetiom miłosnym. Głównym motorem działań dziewczyny jest żądza zemsty  na matce, w której upatruje przyczynę wszelkich nieszczęść i tragedii, jakie spotkały rodzinę. Wina kobiety jest niewątpliwa, ale czy rzeczywiście wszystko można składać na karb jej poczynań? Każdą złą decyzję i jej konsekwencje usprawiedliwiać przeżyciami z przeszłości? Cathy dorastając rozkwita jak pączek, ale "robak się lęgnie i w bujnym kwiecie". Początkowo zagubiona i rozdarta uczuciowo, staje się wyrafinowanym graczem. Plan zemsty wchodzi w etap realizacji. Czy cel uświęca środki? Ile Catherine musi poświęcić, by doprowadzić do ukarania sprawców dramatu? Czy nie okaże się podobna do matki?

Aby się tego dowiedzieć i poznać zaskakujące rozwiązanie fabuły, będące zarazem uchyleniem drzwi do kolejnej historii, czytelnik musi zmierzyć się z opowieścią pełną emocji i toksycznych uczuć, przerażającą, poruszającą i trudną. Musi być przygotowany na mocne wrażenia i kto wie, może zacznie z niepokoju obgryzać paznokcie. Ciekawe, czego doświadczyła i czego się naczytała, skąd czerpała inspiracje Virginia Cleo Andrews, że w jej głowie wylęgły się takie makabryczne historie. Tu dramat za dramatem, a zło złem pogania, nie ma chyba jednej postaci wolnej od tragicznych zdarzeń czy toksycznych relacji.  Powieść epatuje krzywdą i cierpieniem. Można też powiedzieć, iż "trup się ściele gęsto", choć to nie kryminał. Dominują antywzory i antywartości. Portrety psychologiczne postaci mogłyby stanowić bogaty materiał dla psychoanalityków.

 Z jednej strony ciężko się czyta ten toksyczny thriller emocjonalny, przytłacza bowiem i przeraża, ale z drugiej - bardzo szybko pochłania się kolejne strony, by poznać, co się stanie dalej... Trzeba przyznać, że powieść jest nierówna. Porównałabym ją do rzeki pełnej mielizn i wirów, która wyłania się z mętnej strugi, by potem uderzyć siłą wodospadu.

"Płatki na wietrze", w moim przypadku, to nie jest "to, co tygrysy lubią najbardziej". Nie stronię od mocnych wrażeń w literaturze, ale taka kumulacja i emocjonalna szarpanina, jaką zafundowała autorka, to dla mnie zdecydowanie za dużo. Melisy by mi brakło, gdybym miała czytać kolejne części. Nie zafascynowała mnie ta historia, żaden z bohaterów nie wzbudził sympatii, a nawet trudno mówić o współczuciu. Dziwne to były postaci, nie przekonały mnie.Wiem jednak, że wielu czytelnikom proza V. C. Andrews przypadnie do gustu, bez żalu zarwą noc na lekturę i z niecierpliwością będą oczekiwać kolejnych tomów.


 Dziękuję za możliwość zmierzenia się z tą powieścią



18 komentarzy:

  1. Ja kupiłem książkę w wersji e-book, ale póki co nie mam czasu na jej czytanie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście zajmuje nieco czasu, zarezerwuj sobie, bo haj już się zacznie czytać, to nie można odłożyć ;-)

      Usuń
    2. blog dodany do obserwowanych.

      Usuń
  2. Pięknie napisałaś, że ach. Ja czekam na tę książkę z niecierpliwością. To moje pierwsze doświadczenie z sagą i ogólnie bardzo rzadko czytam jakieś cykle, prawie wcale. A tą mam ochotę poznać w całości i się na własnej skórze przekonać :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.
      Cykli ja raczej też nie lubię, nie czytuję.
      Życzę, aby udało Ci się poznać tę sagę, skoro chcesz.

      Usuń
  3. Pięknie wszystko ujęłaś i dostrzegałaś to o czym ja już nie chciałam pisać :)

    Agnieszko widzę, że nie tylko ja tak emocjonalnie reaguje. Niemniej jednak nie wyobrażam sobie tego by nie sięgnąć po kolejne tomy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;-)
      Można by wiele, wiele napisać, tylko kto by czytał te elaboraty... ;-) Swoją drogą, muszę się nauczyć pisać krótkie notki.

      Trudno nie reagować emocjonalnie. Tu było aż za dużo jak dla mnie. Nie mam teraz zapotrzebowania na takie dramaty.
      Dokończę "Mariolę.." zarzuconą na rzecz "Płatków...", a potem chyba Nora dla relaksu ;-)

      Usuń
    2. Agnieszko, też staram się krótko pisać, ale chyba mi nie wychodzi :(

      Usuń
  4. Nie znam jeszcze tej sagi, ale bardzo mnie ona intryguje i jestem raczej osobą o mocnych nerwach, dlatego chciałbym się przekonać, czy powyższa książka wywoła we mnie jakiekolwiek emocje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cyrysiu, zawsze można spróbować. Zacznij od "Kwiatów..." (ja nie czytałam, tylko film kojarzę z dawnych lat). To w ogóle nie jest nowość, tylko wznowienie, w bibliotekach bywają stare wydania, można całość od razu poznać, albo czekać na kojelne nowe ze "Świata Książki"

      Usuń
    2. Ja do tej pory byłam przekonana, że to właśnie jest nowość i dopiero jak wspomniałaś, że to wznowiony nakład, to skojarzyłam najpierw film, bo rzeczywiście była taka historia filmowa a potem książkę. Spróbuje poszukać w swojej bibliotece starszego nakładu a jak nie będzie, to sięgnę po nowe, piękne wydanie.

      Usuń
  5. Przed chwilą przeczytałam recenzję Kwiatów na poddaszu u Karoliny (książki z mojej półki) a tu ciąg dalszy. Bardzo mi się podoba szczerość twojej recenzji, wydaje mi się, że to także nie jest to, co ja lubię najbardziej. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to nie jest książka "z mojej półki"; na początki mu się zupełnie nie podobało, potem mnie zajęło i jak zahipnotyzowana śledziłam losy bohaterów, a jak skończyłam to odetchnęłam. Z dystansu trzeba spojrzeć na tę powieść, ochłonąć. Nie jest jakaś fatalna, ale generalnie to nie dla mnie raczej klimaty.

      Usuń
  6. ech... nie czytałam niestety pierwszej części, może kiedyś uda mi się przeczytać obie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie czytałam 1( treść znam trochę z filmu, ale też tu jest nakreslone z grubsza, co się działo wcześniej)dlatego nie robiłam porównań, jak to czynią niektórzy.

      Usuń
  7. Pierwszą część czytałam i z pewnością sięgnę po tom 2. Już nie mogę się doczekać:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetna recenzja, udało Ci się zawrzeć wszystko co ważne - ja jakoś nie mam głowy do szczegółów i takich "połączeń myślowych". Zazdroszczę tego talentu :)
    Mam tak samo jak Ty, czyli nie czytałam części pierwszej - ale da się bez tego obejść, chociaż trochę jestem ciekawa i chyba wpadnę dziś lub jutro do biblioteki odebrać zamówiony egzemplarz :) Na początku też byłam całkowicie na nie, a później jakoś przyzwyczaiłam się do Cathy (choć kilka cytatów z niej mogłoby wywołać u niektórych odruch zwany facepalm ^^) i można było czytać. Źle to się skończyło, więc ciekawa jestem co jeszcze może się wydarzyć...

    OdpowiedzUsuń

'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)

Moja lista blogów