No dobra, odwołuję zawieszenie.
To nie do końca był żart primaaprilisowy. Miał być odwyk. Miało być więcej czytania (książek nie blogów) i porządki wiosenno - przedświąteczne w mieszkaniu. Jednak zgodnie z zasadą Oscara Wilde'a, nigdy nie odkładam na jutro tego, co mogę zrobić.... pojutrze. Tymczasem a to tu zajrzę, a to tam zerknę.... A to do nowego wyzwania się przyłączę.... (30 dni z książkami)...Ech........
Czy jest na to lekarstwo? PS.
Pomyślałam ostatnio, że jest sporo książek okołobożonarodzeniowych (np. "Opowieść wigilijna" Dickensa, "Srebrne dzwonki"Luanne Rice, "Szukając Noel" R. P. Evansa, "Noelka" M.Musierowicz , "Boże Narodzenie w Lost River" F. Flagg, "Wiedźmikołaj" Pratchetta - czytam obecnie), natomiast nie ma raczej okołowielkanocnych. Nie licząc fragmentów z "Lalki" czy "Chłopów" (bo nie chodzi mi o opisy zwyczajów), do głowy przychodzi mi jedynie "Czarnoksiężnik" W. Barretta oraz w pewnym sensie "Mistrz i Małgorzata" Bułhakowa.
Nie jedynie. Przyszło mi jeszcze na myśl: "Czekolada" J. Harris i pisanki Bobcia z "Szóstej klepki", ten to miał pomysły ;-) Ale mi cały czas nie chodzi o motyw (że bohaterowie malują jajka, idą ze święconką czy pieką babki) ale o całą historię okołowielkanocną. "Czekolada" chyba najbardziej pasuje.
Nie zastanawiałam się nad tą kwestią, ale rzeczywiście masz rację! No, ale otoczka wielkanocna zwykle jest mniej popularna na świecie, stąd pewnie te "zaniedbania":)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Pewnie tak ;-)
UsuńOdwyk? Nie da się:). Ja mniej więcej raz na trzy miesiące próbuję się zmusić, aby ograniczyć i czytanie, i blogowanie, ale nic z tego. Może powinnam udać się do specjalisty, np. byłego książkoholika?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:D
Zapiszmy się na terapię grupową ;-)
UsuńW pierwszej chwili pomyślałam, że żartujesz tym bardziej, że to byl 1 kwietnia, ale potem jednak myslałam, że to na serio, a tu jednak nie :) Wiadomo blogowanie zajmuje masę czasu, bo trzeba napisać recenzę, odpowiedzieć na komentarze do danego posta, ponadto aby być na bieżąco z innymi blogami należy często zaglądać do blogosfery co jest bardzo przyjemne, pouczające i interesujące, ale zabiera dużo czasu. Gdy mam go mniej, to i mniej mnie widać i słychac na blogu moim i innych, a jak mam więcej, to jestem i to widać :) Wiadomo że dobrze znaleźć złoty środek i miec czas na wszystko, na czytanie przede wszystkim w wolnym czasie.
OdpowiedzUsuńCo do kwestii tematyki wielkanocnej w literaturze, to rzeczywiście jest ubogo. Nie wiem czemu, ale związane jest z tym chyba to że jednak święta Bożego Narodzenia są bardziej propagowane, reklamowane, więcej jest ozdób, rzeczy z nimi związanych. Gdy bylam mlodsza to zdecydowanie bardziej lubiłam właśnie Boże Narodzenie, teraz oba święta traktuję na równi, bo inaczej na to patrzę. Dla mnei zaletą Wielkiejnocy jest to, że przezywam je bardziej duchowo z uwagi na triduum paschalne. Pozdrawiam ciepło
Złoty środek, żeby to było takie łatwe...
UsuńŚwiąt generalnie nie lubię żadnych. Dziwak jestem, ot co...
Odwyk od nas, no wiesz
OdpowiedzUsuńWiesz, że ja tez nie bardzo kojarzę z Wielkanocą...
Odwyk od odwyku chyba...
UsuńNie da się ;-)
U Borejków Wielkanoc jeszcze kilka razy się pojawia, musiałabym zerknąć w których tomach. Poza tym rzeczywiście nic mi do głowy nie przychodzi poza typowo religijnymi.
OdpowiedzUsuńWiem, że się pojawia, ale nie o takie pojawianie mi chodziło, tylko o ducha świąt, że tak powiem.
UsuńNa upartego jeszcze "Listy Nikodema". chyba.