środa, 23 lipca 2014

Samotność w hotelu -"Grand" J. L. Wiśniewskiego

Wyd. Wielka Litera 2014
"Gdzieś w hotelowym korytarzu krótka chwila..."

Nie jestem  szczególną fanką, czy entuzjastką twórczości Janusza Leona Wiśniewskiego. Słynną "Samotność w sieci" oddałam do biblioteki niedoczytaną, bo mi wówczas wybitnie nie szła i już do niej nie wracałam.  Od tamtej pory czytałam jeszcze jakąś książkę tego autora, opowiadania, ale w sumie nie pamiętam nawet jaki to był tytuł. Po "Grand" sięgnęłam skuszona okładką - utrzymanym w szarościach zdjęciem hotelowego korytarza z mocno zaakcentowaną kolorem sukienki kobiecą sylwetką. Poniekąd też trochę zadziałało "prawo serii". Skoro już czytałam "Co się zdarzyło w hotelu Gold" G. Kozery, to pozostając przy tematyce "hotelowej" sięgnęłam również po "Grand". Czy było warto? I tak, i nie...

"Grand" to wielowątkowa powieść złożona z kilku opowieści o postaciach, których ścieżki zbiegły się w tym samym miejscu i czasie właśnie w tytułowym sopockim hotelu. Kolejne części oznaczone są numerami pokojów, w których przebywają (mieszkają, czy w jakiś sposób są z nim związani) bohaterowie:  dziennikarka Justyna, kloszard Lichutki,  pastor Maksymilian von Drevnitz,  Szymon  Ksenberger, cierpiący na chorobę Parkinsona  Joachim Pokuta, wiarołomna żona bogatego biznesmena Weronika Pętla-Zasuwa, czy rosyjska sprzątaczka Lubow. Każdy pokój  ma również swoją historię, padają nazwiska goszczących tam Hitlera i  Putina, a zatem cała powieść zyskuje jeszcze inny wymiar poza teraźniejszym.

Oprócz wspólnej przestrzeni,  bohaterów łączy "hotelowa bezdomność", samotność, powikłana sytuacja życiowa, uczuciowa, bagaż przeżyć. Mamy tu toksyczne związki, zdrady, skomplikowane układy,  rozbudzone nadzieje i  stracone złudzenia, do tego domieszka wątków żydowsko-niemieckich, wojennych wspomnień. Nie każda opowieść kończy się happy endem, ale niektóre niosą nadzieję, co pokazuje nam epilog.   Emocje,  sięganie do historii i dziedzin naukowych, splątane ludzkie losy i różnorodne charaktery, tendencja do psychologizowania to chyba główne cechy prozy Wiśniewskiego, która mimo swego bogactwa treści wieje takim jakimś chłodem. Do mnie nie do końca ona przemawia.
O ile pierwsza  część - rozpoczynająca się od nietypowego spotkania na plaży dziennikarki(odreagowującej sercowy zawód) z podającym jej pomocną dłoń poczciwym, aczkolwiek obdartym i zaniedbanym bezdomnym - podobała mi się bardzo, wciągała i urzekała każdym niemal słowem, to dalej już nie byłam tak zachwycona. Początkowo myślałam, że to książka z rodzaju tych, które chciałoby się czytać kolejny raz, później już coraz bardziej znużona przewracałam kartki. Wiśniewski ma taki styl, który w większych dawkach przytłacza. Przynajmniej mnie dość zmęczył. Opowiadania - moim zdaniem wychodzą mu lepsze. I może trochę za mało znam jego twórczość, ale pokuszę się o stwierdzenie, że on ciągle pisze o tym samym, tylko w różnych odsłonach.

Jestem pod wrażeniem postaci kloszarda Lichutkiego, świetna kreacja. Skojarzył mi się z włóczęgą -filozofem z filmu "Komedia małżeńska" (grał Zdzisław Wardejn), a także z podobną postacią człowieka po przejściach, który wybrał minimalizm życia w powieści "Anioł w kapeluszu" M. Szwai. Dla mnie ten bohater to chyba najlepsze i niemal jedyne, co zapamiętam z lektury "Granda". Reszta mi jakoś przeciekła przez palce. Niemniej uważam, że warto podjąć wyzwanie i przejść się hotelowym korytarzem, by zajrzeć przez dziurkę od klucza do losów poszczególnych bohaterów.




Za możliwość zmierzenia się z powieścią J. L. Wiśniewskiego 
dziękuję 
Wydawnictwu Wielka Litera.

6 komentarzy:

  1. A ja właśnie mam tak, że to głównie dla specyficznego stylu lubię sięgać po książki tego autora. Potrafi mnie przyciągnąć, zainteresować i przytrzymać na długie godziny. A kiedy odkładam 'go' na półkę, sama mam ochotę brać się za pisanie, bo tak bardzo ten jego styl mi w głowie siedzi. No, tak przynajmniej bywało dotąd, od dawna jednak go nie czytałam, od dawna też sama zbyt wiele nie tworzę, więc wcale nie wiem, czy by i przy 'Grandzie' było tak dobrze. Szczególnie, że przekonałam się już, że mimo wszystkiego, Wiśniewski miewa też gorsze momenty, które potrafią znużyć i odrzucić. Generalnie jednak lubię tego autora, ale masz całkowitą rację - wciąż oscyluje on w tych samych tematach i klimatach, podobnie kreuje postaci, podobnie przedstawia świat. Sięgając po niego, od razu wie się, co człowieka czeka podczas lektury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi na dłuższą metę jego styl jednak nie odpowiada, ale nie aż tak, by go skreślać całkiem z moich czytelniczych szlaków.
      Sądzę, że "Grand" mógłby ci przypaść do gustu. Mi w sumie też się podobał, zważywszy na świetną pierwszą część.
      Pozdrawiam ciepło!

      Usuń
  2. Baaaardzo chcę przeczytać coś tego autora. może to będzie właśnie ta książka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może spróbuj zacząć od opowiadań? przekonasz się wtedy, czy styl autora i tematyka ci podchodzi.
      Pozdrawiam ;-)

      Usuń
  3. Bardzo lubię książki Pana Wiśniewskiego. Chętnie przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się bardzo lubi, nie ma wyjścia! ;-)
      pozdrawiam

      Usuń

'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)

Moja lista blogów