G. Bełza, Casting na diabła, Wyd. Czarny Koń 2006. |
Bywają opasłe tomiszcza, które w czytaniu idą jak burza, ani się obejrzymy, a już żegna nas ostatnia kartka; są też takie chudziny, niewiele ponad sto stron liczące, które nie dają się wcale tak łatwo pochłonąć. Nie pozwalają się czytać w przelocie, ani za jednym zamachem. Brniemy przez nie jak przez zaspy, mozolnie podnosząc kolana, jednocześnie nie mogąc wyjść z zachwytu, ile śniegu napadało i jak pięknie dookoła... Słowo za słowem, zdanie po zdaniu. Niespiesznie, czasem nawet powracając w to samo miejsce i od nowa. Słowo do słowa, frazami jak saniami suniemy przez fikcję i życie, w zachwycie i niedosycie, niekiedy podskakując na wybojach wrażeń.
Skończyłam czytać, a ta niewielka książeczka z czerwoną sukienką na okładce, wczepiła mi się pazurkami we włosy i mruczy nad uchem. Niełatwo nam będzie się rozstać. Z naostrzonym ołóweczkiem wyruszę znów na literacką wędrówkę. Nie fabułą, a narracją utwór ten przemawia, impresyjnym słowotokiem wbija się w myśli. Poetycko, ale zarazem swojsko, przyjacielsko snuje się jak babie lato. Zaskakuje skojarzeniami, metaforami, ujmuje wrażliwością, której autorce nie brakuje, podobnie jak wyobraźni i słuchu językowego.
Nieprzypadkowo przychodzi do głowy porównanie z twórczością Doroty Masłowskiej, pewna fascynacja nią zostaje wspomniana w tekście (s. 83). To zresztą widać po stylu. Tylko nie krzywić mi tu ryjków, bo to korzystna inspiracja, a Bełza mimo wszystko pisze inaczej, bogatsza w inne doświadczenia ( jakby nie było różnica pokolenia), moim zdaniem lepiej niż autorka "Wojny polsko-ruskiej" rzeźbi słowa w literacką formę.
O czym jest "Casting na diabła"? O eliminacjach do piekielnego "tapmadel"? O selekcji kandydatów do roli rogatego kolędnika? Jasne, że nie. Jest o tym, o czym traktuje większość piosenek - o miłości. Także o samotności. O szukaniu drugiej połówki. O byciu na przekór światu O tym, że czasem się zdarza, by "hollywoodzki scenariusz przyjął się w naszej glebie klasy szóstej". O tym, jak "szurnięta poetka z miasta Warszawa" poznała via internet amerykańskiego pisarza s-f i co z tego wynikło.... O czerwonych sweterkach i piżamkach w misie... I o ulicy Puławskiej, z którą bohaterka nie jest po imieniu, ale wygląda na Beatę... i o ukochanych parkach... O listopadach i wiosnach...O życiu, tylko niekonwencjonalnie.
Niby nic nowego pod słońcem. Kobieta z przeszłością, mężczyzna po przejściach. Strach przed lataniem i głód doświadczeń. Samotność w sieci. Lepszy model. Pod piórem Grażyny Bełzy wszystko zgrabnie splotło się w nieco poetycką, ale realną skądinąd opowieść. Pełną refleksji, momentami depresyjną, ale też kwitnącą humorem i radością. Ze słowami Z. Herberta na zakończenie.
Nie wnikam, czy i na ile, Grażyna,"chroniczna marzycielka"- główna bohaterka, stanowi alter ego autorki. Chyba każda fikcyjna historia ma swoje korzenie w życiu, nawet jeśli ten korzonek stanowi tak naprawdę tylko cieniutka niteczka, drobny rys, którego użycza się kreowanym postaciom. A postaci pięknie i żywo wykreowane, kredą narysowane, czerwoną farbą zaznaczone, śladami literek opisane.
Moim zdaniem ta książka z powodzeniem mogłaby być wydana w serii "z miotłą", znakomicie wpisuje się w ten profil literatury ("dobra proza pisana przez kobiety, nie tylko o kobietach i nie tylko dla kobiet").
"Casting na diabła" zaskoczył mnie pozytywnie, nastroił dziwnie, stąd ten zwichrowany charakter mojej wypowiedzi. The end.
Na deser kilka fragmentów na spróbowanie:
Fragment 3 (z dedykacją dla Mag przepisany):
" - Sweetheart, kupię ci odtwarzacz do empetrzy. Będziesz sobie mogła tego swojego Brel'a w czasie spacerów słuchać. I kogo jeszcze?
- Grabaża.
- A jaki to rodzaj muzyki?
- Kardiologiczny.
- Kardiologiczny?
Bo ma skierowanie prosto do mojego serca."
(s.72)
Właśnie widzę w Twojej recenzji to eteryczne nastrojenie ;) A po ujrzeniu okładki myślałam, że to coś w stylu Diabeł ubiera się u Prady! No pięknie :)
OdpowiedzUsuńZ tą Masłowską to mnie trochę przeraziłaś. Nie czytałam Wojny..., ale widziałam wywiad z autorką i ręce mi opadły. Chyba muszę przełamać lody i sprawdzić tę książkę.
I tą kiedyś też, jak trochę podrosnę :)
No nie, to nie w kierunku Prady, choć w biogramie autorka stuka szpileczkami od Manolo ;-)
UsuńI Masłowska nie taka straszna jak ją malują ;-) Tylko nie każdy lubi literackie eksperymenty, zabawę słowem, igranie konwencją i narracją.
"Wojna..." taka sobie, lepszy "Paw...", ale jeszcze lepsze "Dwoje Rumunów...". Więcej nie miałam okazji czytać.
Spróbować zawsze możesz, a z tym podrastaniem to masz rację ;-)
Pozdrawiam eterycznie ;-)
Ja się na modzie totalnie nie znam ale już któryś raz słyszę o tych szpilkach od Manolo - coś musi być na rzeczy ^^
UsuńPójdę za Twoją radą i jeżeli już dam szansę Masłowskiej to zacznę od tych mniej znanych tytułów. Rozumiem eksperymenty literackie i zabawę słowem ale ona w tym wywiadzie nie bardzo potrafiła się wysłowić... jednak te książki jakoś musiała napisać :D
Myślę, że swobodne pisanie w sprzyjających warunkach, a odpowiadanie na pytania w wywiadzie, to zupełnie różne sprawy.
UsuńPewnie, że możesz dać szansę Dorotce ;-)Nic nie tracisz, najwyżej oddasz książki nieprzeczytane do biblioteki, jak wybitnie nie będzie Ci szło ich czytanie.
Ściskam mocno!
a cały czas myślę, aby ten "Tabor"wygrzebać.
Chętnie po nią sięgnę;)
OdpowiedzUsuńPolecam, tylko uprzedzam - trzeba mieć czas i spokój do czytania, bo choć to tylko 145 stron, to dość gęsta to proza.
UsuńO kurcze, ładnie to napisałaś....... jak rasowy recenzent.............
OdpowiedzUsuńStarałam się ;-P Na świeżutko spisałam, bo potem miesięczna posucha na blogu będzie.
UsuńTaa, rasowi recenzenci piszą o skrzywieniu ryjków... ;-D
Masłowska miałam okazję poznać (oczywiście jej twórczość) a teraz z chęcią zapoznam się z p. Bełzą. Nie wiem jak ty wynajdujesz te książki, ale zawsze coś niesamowitego trafiasz :D
OdpowiedzUsuńJak wynajduję? "Casting..." polecała mi Klaudia Maksa, a wcześniej "Przecudną" tej samej autorki kupiłam dość przypadkowo, bo za kilka złotych z gazetą, dopiero potem skojarzyłam, że to ta od "Castingu..." (bo o tym słyszałam już dawniej).
UsuńKolejność obu książek w czytaniu bez znaczenia.
oooooo, piękny cytacik, zaraz Grabażowi podeślę :)
OdpowiedzUsuńi piękna recenzja,wcale nie zawichrowana
ale patrzę, że to książka z 2006 roku, więc trzeba w bibliotece poszukać
a już daaawno mnie tam nie było, bo tylko same nowości czytam i czytam :)
pozdrawiam i za cytacik dedykacyjny dziękuję :)
Dziękuję :-)
UsuńGrabażowi kłaniam się nisko, też się podłączam pod to skierowanie, kardiologiczne przesłanie.
Prawdę mówiąc, nie wiem jak wygląda sytuacja z dostępnością książek Grażyny Bełzy.
W księgarniach raczej już nie ma. Ale ja, autorka tej melancholijnej książeczki (Casting) mam jeszcze kilka i mogę chętnym podarować.
Usuńnie kupiłam wcześniej a po lekturze "Przecudnej" bardzo żałuję, gdzie mogę ją zdobyć?
OdpowiedzUsuńNiestety, nie orientuję się w zakresie dostępności tej książki. Swojego egzemplarza się nie pozbywam.
Usuń