wtorek, 19 kwietnia 2011

Pitawal, czyli "Gdzie jest głowa Emily Kaye?" Manuli Kalickiej

Ni pies, ni wydra...
M. Kalicka, Gdzie jest głowa Emily Kaye?,Wydawnictwo Nowy Świat, Warszawa 2010.

Taka niewielka książeczka, około 150 stron, duże litery, do połknięcia za jednym zamachem, albo jak ktoś woli  na raty - po jednym kawałku. Składa się bowiem z 12 odrębnych króciutkich historyjek o zbrodniach - jak głosi napis na okładce- "z wyższych sfer", wśród hrabiów, lordów itp., które zdarzyły się na  gruncie angielskim, francuskim i polskim. Momentami makabryczne (zasługa pomysłowych morderców), gdzieniegdzie zabawne (zasługa autorki, stylu, języka).
Fragment noty z okładki: "Manula Kalicka kontynuuje dobre tradycje dawnych pitawali i oto daje nam "zbrodnie w sferach wyższych" , gdzie groza przeplata się z czarnym humorem". Ale co to, do licha są te "pitawale"?
Oto, co głosi na ten temat Wikipedia:
Pitawal, przest. pitaval – ogólna nazwa publikacji wydanej drukiem, zawierającej publicystycznie opracowany zbiór sprawozdań z głośnych rozpraw sądowych w sprawach kryminalnych, rzadziej innych, np. cywilnych. Z czasem zakres pojęcia rozszerzył się na opisy samych przestępstw (bez rozpraw) Pitawal opisuje wydarzenia stanowiące pewną całość tematyczną, np. najważniejsze wydarzenia na danym terenie, w określonym czasie, dotyczące konkretnych sprawców lub poszkodowanych, rodzajów przestępstw itp.
Nazwa pochodzi od nazwiska pierwszego autora takiego zbioru – francuskiego adwokata F. G. de Pitavala, żyjącego w latach 1673-1743, który wydał swoje opracowanie Causes célèbres et intéressantes w 1734 r.
 Znanymi polskimi publikacjami tego typu są "Pitaval warszawski" Stanisława Szenica wydany w 1958 r. (z wieloma późniejszymi wznowieniami) czy "Pitaval krakowski" Stanisława Salmonowicza, Janusza Szwai i Stanisława Waltosia z 1962 roku, również wielokrotnie wznawiany. 
W 2009 r. wydano książkę "Pierwszy pitawal gdański, czyli zbrodnia nad Motławą" autorstwa Pawła Pizuńskiego.


Ha, człowiek uczy się całe życie... Pitawal, no proszę! Mniemam, ze wszystkie opisy z tomiku są oparte na rzeczywistych zdarzeniach, choć tylko przy jednym podano źródło: "Opracowano na podstawie Pitawala Wielkopolskiego Stanisława Szenica".
Napisałam "ni pies, ni wydra", bo to taka dziwna książeczka, szczerze mówiąc, wolałabym konkretny kryminał oparty na  którejś historii, a nie takie "notatki kryminalne". Tytuł sugeruje jakąś całość, a tymczasem jest zapożyczony od jednego z opowiadań. 
Niezbyt mi się podobało. 

PS. Dziś wymieniłam przeczytaną Kalicką i Gutowską na:

Arto Paasilinna "Wyjący młynarz"; 

Fanny Flagg"Daisy Fay i cudotwórca".




2 komentarze:

  1. uwielbiam Kalicką, koniecznie muszę sobie ją sprawić

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie polecam, nie odradzam - niech każdy sam się przekona. Mam wrażenie, że każda książka Kalickiej jest zupełnie inna (wyszukałam po tytułach i wyszło, że czytałam "Wirtualne zauroczenie", to całkiem inna bajka niż "gdzie jest głowa...")

    OdpowiedzUsuń

'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)

Moja lista blogów