Książka "Serenada, czyli moje życie niecodzienne" ukazała się w 2007 roku w Wydawnictwie Dolnośląskim w serii DO TOREBKI. Wtedy chyba jeszcze mało kto znał twórczość Małgorzaty Gutowskiej - Adamczyk. Dziś większość czytelników (czytelniczek) wręcz szaleje za "Cukiernią pod Amorem " i "Mariolą..." ;-). Mam nadzieję, że kiedyś przeczytam te powieści. Tymczasem jak tylko zobaczyłam na bibliotecznej półce "Serenadę", wiedziałam, że kategorycznie MUSZĘ ją przeczytać. Chciałam spróbować, czy proza Gutowskiej- Adamczyk przypadnie mi do gustu. Oj, przypadła, przypadła... Dawno tak dobrze się nie bawiłam podczas lektury, zaczytałam się po prostu.
Oczywiście nie będę streszczać fabuły, ale jakiś zarys wypadałoby napisać. Kaśka Zalewska, aktorka białostockiego teatru lalek, grająca przeważnie "ogony", dalszoplanowe rólki, staje przed ogromną życiową szansą. Ma zastąpić słynną gwiazdę popularnego serialu, dublować ją nie tylko na planie filmowym, ale i w życiu. Wielki świat bankietów, premier, pokazów mody staje przed nią otworem. No i wpadła nasza Kasia (kobieta z zasadami) jak śliwka w kompot, ale na szczęście ona nie z tych, co to dają sobie dmuchać w kaszę. Narozrabiała nieźle. Co się działo i jak się skończyło - przeczytajcie sami. Na scenie (skoro już jesteśmy w tematyce teatralnej) pojawi się cała plejada mężczyzn, pies oraz serek tofu. Jest zabawnie, a przy tym niegłupio.
Książkę polecam wszystkim, a szczególnie tym, którym się wydaje, że życie aktorów, gwiazd filmowych jest cudowne, łatwe i usłane różami. Nie zdajemy sobie sprawy, jak często są oni niewolnikami kontraktów i układów z producentami. Nie do końca jest tak różowo. Gutowska pozwala nam zajrzeć nieco za kulisy, poznać grę pozorów i świat ułudy.
Bardzo mi się podobało, a na ostatniej stronie poczułam straszny niedosyt...
Zanim zdobędę (wypożyczę raczej ) kolejne książki pani Małgorzaty, zerknę czasem na jej blog .
O, a tu macie link do serii "Do torebki" , całkiem spora lista rozmaitych książek. Żadnej (oprócz "Serenady") jeszcze nie czytałam. A Wy? ;-)
O, a tu macie link do serii "Do torebki" , całkiem spora lista rozmaitych książek. Żadnej (oprócz "Serenady") jeszcze nie czytałam. A Wy? ;-)
Matko ;) jak ty te książki pożerasz :) Ja jakoś czasu nie mam, ale mam wrażenie ze zdebilniałam delikatnie od tych cyferek i robaczków ;)
OdpowiedzUsuńSprawdzałaś @? Coś podesłałam ;D
Eee, pożerałam to jakiś czas temu, teraz jakoś wolniej. Mobilizują mnie ludzie, którzy codziennie nową recenzję świeżo przeczytanej książki wrzucają, więc ja tez coś czasem... Zaraz zerknę na @.
OdpowiedzUsuńMnie cofnęło zaraz na 1 stronie. Gutowska pisze:
OdpowiedzUsuń"Zdawałam za to na Wydział Aktorski i [..]Dostałam
się nie do Krakowa, Warszawy czy Łodzi, ale do Białegostoku.
Wiecie, co to znaczy? Ano to, że po czterech latach
nauki miałam szansę zostać aktorką w teatrze lalkowym".
Może jakiś łoś złapie się na to, że wydział aktorski= wydział lalkarski, ale ja akurat mam jakieś pojęcie. Zdawała na lalki, dostała się na lalki, skończyła lalki i została ... no kim? Reżyserem? Krytykiem? Aktorem dramatycznym? Nie, do jasnej cholery, została lalkarką. Zgodnie z profilem jaki sobie wybrała. Więc czego jęczy?
Po wypatrzeniu takiej perełki moja wiara w pozostałe prawdy objawione jest mocno nadwątlona.
Witaj - kimkolwiek jesteś.
OdpowiedzUsuńWątpię, by ktokolwiek utożsamiał wydział aktorski z lalkarskim.
Może bohaterka zdawała na aktorski do Krakowa, Warszawy...i asekuracyjnie na lalki do Białegostoku, bo tam miała najbliżej, a liczyła na to, że dostanie się na inną uczelnię, niestety nie powiodło się i wszedł w życie plan awaryjny - czyli te lalki.
Zresztą to jest tylko "zaczep" do całej historii, a w niej nie chodzi o "prawdy objawione", autorka nam wykładu o aktorstwie i szkołach aktorskich nie daje, to jest lekka i zabawna powieść "do torebki".
Pozdrawiam i zachęcam do podpisywania się ;-)