Książki z biblioteki już dawno przeczytane, czekają cierpliwie na wymianę. W lekturach jakiś mam zastój. Przeczytałam na razie dwa (dawkuję sobie po trochu) opowiadania z tomu "Trucicielka" E.- E. Schmitta - tytułowe i "Powrót", świetne!
W ramach czytania własnych zapasów sięgnęłam do "Lamparta" G. T. di Lampedusy, podobno to niemal najlepsza włoska powieść w historii literatury. Na razie zaczęłam - jest nieźle, choć tło historyczne( lata 1860-62, okres walk o zjednoczenie Włoch) jest mi zupełnie obce; zmierzch arystokracji i przemiany społeczne brzmią już bardziej znajomo. Trochę kojarzy mi się to z prozą Stendhala.
Dziś natomiast wśród staroci w garażu u teściów znalazłam taką oto książeczkę: "Kiedy chcę płakać - nie płaczę", autor: Miguel Otero Silva (pisarz wenezuelski). Otworzyłam na chybił trafił, dziwne to jakieś...nawet ciężko określić o czym... pozwolę sobie skwitować to słowami klasyka - "Bardzo trudno jest mi orzec, czy to ptak, czy nosorożec". Spróbuję się z tym zmierzyć.
Mimo wszystko... jutro pójdę w końcu do biblioteki, może trafi się coś fajnego, lekkiego, ot, na wiosnę.
A dziś buszowałam po lesie i wygrzewałam się miło na słoneczku, czego i Wam, czytelnicy niniejszego bloga, życzę! Oby pogoda została taka ładna....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)