Uwaga świeżo malowany! Mroźny kasztan widniało na opakowaniu, a wyszedł baaardzo ciemny kolor, prawie czarny.
Zdjęcie dodaję na życzenie Inviernity, bo prosiła, a wiecie, myszy i te sprawy...;-) |
Jestem, żyję, tylko niezwykle mało mnie w blogosferze i necie ogólnie. Oglądam meczyki (tak, tak, ja, mąż niespecjalnie się pasjonuje), zajęć domowych i sprawunków na mieście nie brakuje, przygotowania do rodzinnej imprezy trwają, tak że czasu mało.
Oczywiście czytam, nie samym Euro człowiek żyje ;-) Skończyłam "W świetle reflektorów"Roberts i pochłonęłam "Zabójcę z miasta moreli, reportaże Szabłowskiego. Teraz napoczęłam "Klaudynę w szkole" Colette.
Mały kibic z książką w tle ;-) |
Oczywiście czytam, nie samym Euro człowiek żyje ;-) Skończyłam "W świetle reflektorów"Roberts i pochłonęłam "Zabójcę z miasta moreli, reportaże Szabłowskiego. Teraz napoczęłam "Klaudynę w szkole" Colette.
Chyba już opadła mi gorączka czytania i pisania na akord, odszukuję na powrót swoje ścieżki i niespiesznie a radośnie sobie czytam, notując niewiele. Wypracowań już nie będzie. Dłuższe i skrupulatniejsze recenzje tylko w wyjątkowych wypadkach.
Jakby ktoś miał ochotę poczytać Prusa... Wyzwanie jest szerokopasmowe, każdy może się przyłączyć w dowolnym zakresie.
Zapraszamy!
Myślę, że "niespiesznie a radośnie" czytać jest najprzyjemniej :)
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę :)
OdpowiedzUsuńJakby człowiek miał tyle czasu, że i na nudę by starczyło, to wówczas opisywanie wszystkich przeczytanych książek może również byłoby przyjemne :) ale jak czasu brak to, to już pod obowiązek zaczyna podchodzić.
Dlatego zaczynam przekonywać się do recenzji hurtowych. :) aby miec czas na inne przyjemności -Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMroźny kasztan, powiadasz...?
OdpowiedzUsuńTeż go mam, też łeb prawie czarny :)
Pokaż ten łeb, pokaż;)
OdpowiedzUsuń