Gdybym
miała wybrać jedno słowo, którym miałabym określić
wspomnieniową książkę „Taka jestem i już!” Magdaleny
Zawadzkiej, byłoby to: zaskoczenie.
Po
pierwsze, zaskoczyło mnie, choć zdaję sobie sprawę z upływu
czasu, że słynny Hajduczek, czyli Basia z ekranizacji „Pana
Wołodyjowskiego”, obchodziła w tym roku siedemdziesiąte
urodziny. Dla niej czas jakby się zatrzymał, zawsze postrzegałam
ją jako kobietę w średnim wieku, ale żeby już 70 lat ?
Niemożliwe! Elegancja i uroda idą u pani Magdaleny w parze, a swój
wygląd zawdzięcza, jak sądzę, w dużej mierze pogodzie ducha,
umiarowi i dobrym genom. W książce znajduje się zdjęcie mamy
aktorki – Danuty Zawadzkiej w wieku 90 lat, z adnotacją, że bez
liftingów i botoksów. Naprawdę, pozostaje tylko pogratulować i
podziwiać! I życzyć każdemu, by tak świetnie wyglądał jak ta
pani.
Po
drugie, zaskoczyło mnie, a raczej zachwyciło, że aktorka w
swoich wspomnieniach posługuje się pięknym, literackim językiem,
a w dodatku pisze świetne, mądre felietony na różnorodne i
uniwersalne tematy. Ostatni tekst ( z 2014 r.) ironicznie odnoszący
się do całkiem niedawnych wydarzeń „polityczno-społecznych”,
to prawdziwy majstersztyk – naśladujący gwarę, slang i wszelkie
możliwe błędy językowe.
Zawadzka
to Mistrzyni Słowa. Celowo napisałam to wielką literą. Jeśli
dotąd nie znalazła się w gronie Mistrzów Mowy Polskiej, to chyba
najwyższa pora, by przyznano jej ten zaszczytny tytuł. Ogromną
dbałość o poprawną polszczyznę wyniosła z rodzinnego domu.
Rodzice wpoili jej pęd do wiedzy i potrzebę kształcenia się, dali
przykład swoją postawą, mieli szerokie zainteresowania i mimo
licznych obowiązków i zajęć znajdowali na nie czas. W tym
przypadku nauka nie poszła w las, a skorupka nasiąkła tym, co
dobre, piękne i mądre.
Po
trzecie, nie miałam pojęcia, iż pani Magdalena jest zapaloną
podróżniczką, która odwiedziła wiele zakątków świata. Była
m. in. w Australii, w Indiach, na Alasce i w południowej Afryce,
zjeździła niemal całą Europę. Z każdej z wypraw przywiozła nie
tylko zdjęcia i wspomnienia, ale także cenne doświadczenia.
Przygoda, kiedy to znalazły się wraz z koleżanką w bluzkach od
piżamy, bez paszportu i pieniędzy na dworcu w Rumunii, bo
wyskoczyły podczas postoju na zakupy (konkretnie zakup koniaku na
prezent), a pociąg odjechał, dobrze się skończyła( Jak? Przeczytajcie!). Pokazała, że z sytuacji – wydawało
by się - beznadziejnej jest jednak wyjście. To był dla aktorki
„chrzest bojowy”, po którym oduczyła się leku przed nieznanym
światem.
Po
czwarte, nie wiedziałam, że artystka ma w dorobku role
szekspirowskie, w tym w spektaklach Teatru Telewizji. Występowała
m. in. jako Ofelia, Lady Makbet, czy Katarzyna w „Poskromieniu
złośnicy”, grała tytułową rolę w „Beatrix Cenci”. Oprócz
tego wcieliła się w mnóstwo innych postaci.
Gdybym
miała wskazać role, z którymi najbardziej mi się kojarzy, to z
pewnością byłyby to... gwiazda „bigbitu” z „Wojny domowej”
oraz... pani Malinowska, stomatolog, matka trójki dzieciaków z
filmu „ Mów mi Rockefeller” i „Goodbye Rockefeller”.
Nie
zawsze też pamięta się o udziale Zawadzkiej w programach
rozrywkowych i występach w kabaretach „Owca”, „Dudek” i
'”Pod Egidą”.
Po
piąte, Zawadzka przez wiele osób postrzegana jako „żona
Gustawa Holoubka” udowadnia, że sama w sobie jest postacią
ciekawą, wartościową i godną uwagi. To kobieta z klasą,
inteligentna, utalentowana, a przy tym skromna. Pięknie opowiada o
swoim dzieciństwie, młodości i późniejszym życiu, dojrzałości, rodzinie, karierze, żałobie. Nie
plotkuje, dzieli się swoją historią, doświadczeniem i
przemyśleniami.
„Taka
jestem i już!” to rozszerzone, poprawione i uzupełnione
wydanie książki „Kij w mrowisko” z 1999 r., zawiera felietony
drukowane w latach 1995 – 1999 w miesięczniku „Kobieta i Styl”, fotografie m.in. Zofii Nasierowskiej i Chrisa Niedenthala oraz
reprodukcje okładek czasopism z wizerunkiem Magdaleny Zawadzkiej.
Miło się ogląda różne oblicza aktorki na przestrzeni lat.
Muszę
przyznać, że do tej pory moja wiedza na temat osoby i znajomość dokonań
Zawadzkiej były znikome, teraz – czuję się doprawdy zbudowana i
pełna podziwu dla jej wspaniałej osobowości. Polecam zapoznać się
również.
Za wartościową lekturę dziękuję Wydawnictwu Marginesy, które zadbało również o pozytywne wrażenia estetyczne, a to za sprawą solidnej i barwnej okładki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)