czwartek, 22 marca 2012

Kamień pogan, czyli jak czytałam trylogię od końca

 Z okładki:
Spokojnemu miasteczku znowu zagrażają śmierć i szaleństwo. Co siedem lat, siódmego dnia siódmego miesiąca w mieście rozpętuje się piekło. Tym razem zło jest potężniejsze niż kiedykolwiek; teraz jednak Gage, Fox i Caleb oraz trzy związane z nimi kobiety mają broń, żeby powstrzymać ciemne siły: heliotrop, który znowu stanowi całość. 

Hazardzista Gage nie waha się postawić wszystkiego na jedną kartę. Wierzy, że razem znajdą sposób, aby wykorzystać kamień w walce z demonem. I wie, że taka kobieta jak Cybil, ze swoim bystrym umysłem, siłą i oszałamiającą urodą, odmieni jego życie. Na lepsze czy gorsze, tego nie wie nikt. Może to już koniec koszmaru w Hawkins Hollow?



Ładna i tajemnicza ilustracja na okładce, twarda oprawa, wygodna dla oka czcionka ( maczku nie lubię) oraz nazwisko autorki sprawiły, że chwyciłam w bibliotece tę książkę  jak diabeł dobrą duszę. Nie odstraszyło mnie nawet fakt, iż jest to trzecia księga trylogii "Znak siedmiu". Słuszna to była decyzja. Okazało się, że spokojnie można zanurzyć się w lekturze, bo niezbędne dla fabuły informacje i zdarzenia z poprzednich części zostały odpowiednio naświetlone przez narratora, wspomniane tak, by czytelnik wiedział z grubsza o co chodzi, a przy tym nabierał chęci uzupełnienia historii z pierwszej i drugiej księgi.

Śledzimy poczynania szóstki bohaterów. Są wśród nich dwie pary, Fox i Layla, Cal i Quinn, oraz dwójka, która stanowi materiał na parę, a przy tym mieszankę wybuchową - Gage i Cybil. To oni są  protagonistami tej księgi. Mężczyźni są "braćmi krwi", urodzeni w tym samym czasie przyjaźnią się od dzieciństwa, łączą ich nierozrywalne więzy i przeznaczenie, obdarzeni niezwykłymi mocami (samouzdrawianie, czytanie w myślach, widzenie przyszłości) mają niebagatelne zadanie- muszą zniszczyć demona, którego niechcący kiedyś obudzili, uwolnić rodzinne miasteczko od rozgrywającego się co siedem lat piekła. Kobiety są przyjaciółkami, one także nie znalazły się w  Hawkins Hollow przypadkowo, stanowią ważny element w "rozpracowywaniu" sił zła. Razem cała szóstka tworzy zespół, a ich atutem jest wzajemne wspieranie się, jedność, przyjaźń na dobre i złe.

Fabuła aż kipi od zdarzeń, są sceny romantyczne, ale i  wręcz ociekające krwią, brutalne, straszne. Wizje preparowane przez demona mogą niejednego przyprawić o utratę zmysłów, tymczasem bohaterowie dzielnie stawiają im czoła, pokonując swoje słabości. Walczą nie tylko z prawdziwym (o ile można tak powiedzieć) demonem Twissem, przybierającym różne postaci np. chłopczyka, psa, ale i z demonami własnej przeszłości- śmierć matki, dzieciństwo pełne przemocy, alkoholizm ojca, samobójstwo rodzica. Podziw wzbudza determinacja, z jaką pracują, by zgromadzić wiedzę i przygotować się do ostatecznego starcia z potworem, poświęcenie i zaangażowanie na rzecz społeczności miasteczka, a także szczera, wierna przyjaźń.

Magia, krew, rytuały, duchy, demony, miłość i nienawiść, życie i śmierć, dobro i zło, potęga przyjaźni, przeznaczenie, wiara, nadzieja, odwaga....- to wszystko kłębi się w powieści z pozytywnym skutkiem, bo przykuwa uwagę. Przyczynia się do tego sugestywny język, soczysty i wyrazisty, ale bez przesadnego epatowania wulgarnością. Bywają momenty z humorem, zwłaszcza dialogi przyjaciół, którzy nieraz żartem rozładowują sytuację, a pozwalając sobie na docinki pokazują tylko jak bardzo są ze sobą zżyci.

Nie gustuję w literaturze paranormalnej, nie dla mnie szepty wampirów o zmierzchu i inne nefile, ale w tę historię wsiąkłam  po uszy. Pod koniec czytałam po kawałeczku, żeby jak najdłużej zostać z Gage'm, Cybil i resztą, choć nie mogłam się doczekać finału, by poznać czy im się udało zabić demona i przeżyć. Niewykluczone, że kiedyś sobie "doczytam" pozostałe tomy ("Bracia krwi", "Magia i krew"), by poznać bliżej dzieje Hawkins Hollow i Kamienia Pogan oraz perypetie pozostałych bohaterów. Z przyjemnością poznałam nieco inne oblicze twórczości Nory Roberts, dotychczas bowiem trafiałam na przeważnie romanse. Myślę, że spokojnie mogę polecić "Kamień pogan", czy całą trylogię, wszystkim, którzy jak ogień unikają romansideł, a lubią niesamowite historie z nutką grozy i miłością w tle.



10 komentarzy:

  1. Widzę, że Cie Nora wciąga :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wciąga, wciąga. Zgadnij jakie dwie książeczki przywlokłam ostatnio do domu... ;-)

      Usuń
  2. Nie przepadam za prozą Nory Roberts, ale już tematyka bardzo mi pasuje - no i mam dylemat xD
    No i dzięki za cynk o groszowej promocji, dzięki której udało mi się dokonać chyba najtańszego zakupu w dziejach xD
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tematyka bardzo mnie zaskoczyła, bo czego jak czego, ale demonów to się nie spodziewałam. Raz na jakiś czas można sobie Norę dla odmiany zapodać ;-)
      Mam nadzieję, że takie promocje jeszcze się trafią.
      Pozdrawiam wiosennie.

      Usuń
  3. Agnieszko, normalnie mnie zaskakujesz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sabinko, ja się dopiero rozkręcam ;-D

      Usuń
    2. Mam się bać?

      A widzisz, jednak Roberts potrafi zaskoczyć, szkoda, że większość jest przekonana, że pisze tylko drętwe i słodkie romanse :)

      Usuń
  4. Ostatnio zastanawiam się, kiedy w końcu przełamię się do Nory Roberts, zwłaszcza po Twoich recenzjach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przełam się. Ja się baaardzo długo przełamywałam, ale się przekonałam. Nie na tyle, aby czytać w kółko i tylko N. R., ale przy zapotrzebowaniu na lżejszy kaliber literatury to nie waham się przy wyborze z bibliotecznych półek.

      Usuń
  5. Pochłonęłam całą trylogię w niespełna tydzień. Czytając po nocach, nie powiem trochę mi strachem po plecach powiało:)

    OdpowiedzUsuń

'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)

Moja lista blogów