Rytuał picia herbaty, pięknie tkane kimona, wzorzyste wachlarze, kwitnące wiśnie, origami i haiku… Japonia kojarzy nam się zazwyczaj bardzo pozytywnie i miło, tymczasem i ten kraj ma swoje ciemne i smutne karty… W powieści Any Johns odkrywamy jedną z nich – przenosimy się w lata 50.XX w. kiedy to japońsko-amerykańskie związki były z góry skazane na niepowodzenie, obowiązywały surowe zasady, nadal aranżowano małżeństwa, a za bramami domów, klinik, klasztorów i sierocińców rozgrywały się tragedie. Nie mogłam oderwać się od tej książki i na pewno długo o niej nie zapomnę.
Spodziewałam się, że będzie to
wzruszający romans z Japonią w tle, opowieść o tajemnicy z przeszłości, o
japońskich zwyczajach i tradycjach. I owszem, to wszystko dostałam, ale
znalazłam w tej książce coś więcej, co przykuło moją uwagę i nie
pozwalało odłożyć lektury. Mianowicie: portret młodej, zdeterminowanej i
walecznej kobiety, która w ówczesnym systemie społecznym nie mogła
decydować o własnej przyszłości oraz nieznany przeciętnemu czytelnikowi
problem dyskryminowanych związków między Japonkami a Amerykanami,
tragiczny los kobiet i urodzonych przez nie dzieci, z których tylko
nieliczne trafiały do sierocińca. To także opowieść o trudnych wyborach i
ich konsekwencjach, o tęsknocie, śmierci, stracie, przeżywaniu ich i
pogodzeniu się z tym.
(....)
Całą moja recenzja:
http://zycieipasje.net/2021/01/szpieg-w-ksiegarni-kobieta-w-bialym-kimonie-ana-johns-recenzja/
Książka, od której nie można się oderwać... Cóż chętnie się na nią skuszę ;) Myślę, że by mnie zaciekawiła ;)
OdpowiedzUsuńMnie bardzo wciągnęła, w dodatku lekko się czyta, choć tematyka w pewnym momencie sprawia, że serce się kraje ;-)
Usuń