Smętnie. Już pół listopada za nami, drzewa za oknem wyłysiały, widok nieciekawy, w czytaniu zastój, "Szelmostwa..." ledwo zaczęte ( drugi rozdział dopiero nadgryzłam). Jestem coraz bardziej zmęczona i niewyspana. Padam na pysk. Nie mam siły i ochoty na konkursy, komentowanie, pisanie, myślenie, ani żadne konstruktywne działanie... Podczytuję to tu, to tam, szukając wytchnienia i wczorajszego dnia. Nie ma go jednak nigdzie... Nie nadążam.
Na pocieszenie listopadowe nuty:
Na pocieszenie listopadowe nuty:
To tylko jesień tak działa na ludzi;). Będzie lepiej w okolicach Świąt kiedy zabłysną na ulicach lampki a zamiast deszczu będą padać z nieba płatki śniegu... Humor wróci:). Pozdrawiam ciepło!!
OdpowiedzUsuńWeszłam, żeby Ci pogratulować tytułowego neologizmu. Jest rewelacyjny! Pozwolę go sobie włączyć do czynnego słownika. Ciało listopadnięte, ale dusza się rwie do życia!:)
OdpowiedzUsuńCoś w tym listopadzie jest z tego padania.
OdpowiedzUsuńKasandro- dziękuję za miłe słowa, ale perspektywa śniegu jakoś mnie optymistycznie nie nastraja...
OdpowiedzUsuńKsiążkowcu- Dziękuję!Bardzo lubię bawić się słowami. U mnie to raczej ciało w normie, ale duch oklapł.
Ann(koloranki)- ano jest, jest...Uściski!
To chwilowe, dopada nas czasami, czasami nawet niezależnie od pory roku, choć mówią, że listopad temu sprzyja.
OdpowiedzUsuńoooo, Strachy :) Uwielbiam to> Nie martwuj się, taki spadek formy jest normalny. Ja też łażę i się wk...,bo za szybko się ciemno robi, bo ciągle jestem przeziębiona, bo zima, ale trza sobie jakoś radzić. Kakao. Czekoladka. Dobra książeczka. A "szelmostwa" to dobra książeczka, ale może lepiej na taki niedobry listopadowy nastrój przeczytać coś lekkiego, np. coś z półki dla dzieci :) Ściskuję
OdpowiedzUsuńU mnie to nie zależy od pory roku, ale od pory niemowlaka - jaki ma nastrój, czy raczy pospać dłużej niż 20 minut, czy marudzi czy się wieczorem budzi co chwilę...itp. itd...
OdpowiedzUsuńCzekoladę już prawie całą wyjadłam, żurawinowa, pycha.
Z półki dla dzieci, owszem czytamy, Tuwima na przykład ostatnio.
A "Szelmostwa.." jak najbardziej mi odpowiadają, tylko czasem nie mam już czasu i sił na czytanie.
Agnesto, co do garnka na parę - proponuję parowar na prąd. Rewelacja, szczególnie dla maluszka parowana marchewka - bez przypraw i soli - pyszności. Nasz kupiliśmy za ok. 60 zł, sprawdza się rewelacyjnie. Na raz można ugotować jednocześnie trzy pięterka dań, średni czas gotowania to 20 minut. Nie trzeba pilnować, że woda woda wyparuje i gar się spali - automatycznie się wyłącza. Polecam!
OdpowiedzUsuń