Wydawnictwo M, 2014
"To, jak wyglądasz, nam nie przeszkadza. Ty jesteś inny, lecz to nie wada. No a oceniać tak po wyglądzie - bardzo nieładnie, to nie wypada" ( s. 16)
Te słowa powinien wziąć sobie do serca każdy, niezależnie od wieku, płci, religii, czy poglądów. Taka nauka płynie z rymowanej opowieści o hipopotamie Hektorze pióra Steve'a Barnesa -projektanta wnętrz, artysty i pisarza, twórcy licznych murali.
Hektor był fajnym hipciem, znakomicie pływał, ale stado go nie akceptowało, bo miał nietypowe umaszczenie - w paski. Był jawnie dyskryminowany, wyśmiewany, odrzucany, a nawet dokonano zamachu na jego życie - zwierzaki wrzuciły do do wodospadu. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Smutny i poturbowany Hektor spotkał stado przemiłych zebr z mądrą Marmoladą na czele. One zaakceptowały hipcia takim, jakim jest, przyjęły go z otwartymi kopytami, można powiedzieć. Zostali przyjaciółmi. Podczas wędrówek po sawannie Hektor usłyszał wołanie o pomoc - to dwa małe hipopotamki utknęły na wysepce atakowane dookoła przez krokodyle. Nie wahał się, mimo niebezpieczeństwa, ruszyć z odsieczą. Tym czynem zdobył uznanie hipopotamów, które zrozumiały jak niesprawiedliwie i źle go potraktowały. Które ze stad teraz wybierze Hektor? Co mu podpowie serce?
Ta przepiękna wierszowana historia niesie wiele wartości. Mówi o dyskryminacji, akceptacji, tolerancji, przyjaźni,odwadze, poświęceniu, przebaczeniu. Uczy empatii.
Opowiadając o zwierzętach, Steve Barnes, ukazał jakże częstą sytuację ze świata ludzi, kiedy to dowolna inność bywa przyczyną odsunięcia jakiegoś człowieka na boczny tor, szydzenia z niego, dyskryminowania. I jakże często taka osoba swoim postępowaniem, determinacją, dzielnością, udowadnia, że nie jest gorsza, że ma takie same prawa i obowiązki.
Nietrudno wskazać morał tej opowiastki, ale błędem byłoby sprowadzać ją tylko do funkcji dydaktycznej. Nie brakuje w niej zajmujących przygód i emocji. Wczujmy się się w dziecięcą wrażliwość: gdy śledzimy losy Hektora, przeżywamy z nim upokorzenia i smutki, cieszymy się ze znalezienia przyjaciół, drżymy ze strachu, gdy walczy z żywiołem wody i ratuje maluchy przed paszczami drapieżców. Niepewność budzi potem wybór stada.
Od tej książeczki trudno się oderwać, bo jest ślicznie wydana, barwna, utrzymana w zielono-niebieskiej kolorystyce,
z przesympatycznymi postaciami zwierząt na ilustracjach. Walory również stanowią twarda oprawa (prostokąt, ale inny format niż w przypadku "W poszukiwaniu Grzmiącego Smoka") i kredowy papier.
Wierszową frazę świetnie się czyta, tu gratulacje dla tłumaczki - Julity Skotarskiej.
Dla nas była to rodzinna przygoda, najpierw przeczytałam sobie sama, bo byłam ciekawa, potem dziecku. Lektura była ponawiana. Następnym razem tata się zasłuchał i ocenił, że to bardzo mądra, dobra i wartościowa książka, którą śmiało można polecać rodzicom dla ich pociech.
O, a ja się spodziewałam tego Hektora: Podróże Hektora czyli poszukiwanie szczęścia.
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy Władkowi się spodoba taki hipek?