wtorek, 8 lutego 2011

Toffi

Oddałam w bibliotece "Słonie...", pożyczyłam "Dziesięciu murzynków". Były jeszcze inne tomiki Christie, ale niewiele, nie chciałam też brać dużo, bo  w domu w kolejce do czytania czekają: "Kara" Mai Wolny, "Walkirie" Coelho, "Buba" Kosmowskiej (tę wypożyczyłam dla przypomnienia), przerwana lektura "Lotty w Weimarze" T. Manna, i całe stado własnych, czy to wygranych, czy kupionych książek.
Teraz zamierzam zrobić sobie budyń o smaku toffi - chodził za mną od paru dni...
- i czytać, czytać...
Smacznego! ;-)

2 komentarze:

  1. "Dziesięciu Murzynków" stoi u mnie na półce i czeka, mam nadzieje, że półka się pod nimi nie zarwie od tego czekania, bo ja ciągle wypatrzę coś nowego innego, a te książki, które mam "pod ręką" zostawiam na później:) (wczoraj budyń karmelowy jadłam z Mężem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Yllo, zaczynam wyczuwać "pokrewieństwo dusz" ;-)Też tak mam, że mimo stada książek na półkach, sięgam po te z biblioteki, a jak nawet pójdę z zamiarem "tylko oddać", to i tak zawsze chociaż 1-2 wypożyczę, no bo jak nie wziąć, jak się "uśmiecha" do mnie z bibliotecznego regału... ;-)
    A budyń karmelowy i tofii myślę, że smakują podobnie. I też z Mężem jadłam, nie jestem aż takim łakomczuchem, żeby sama opędzlować cały garnek budyniu ;-)

    OdpowiedzUsuń

'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)

Moja lista blogów