Gdyby nie ekranizacja powieści "Pachnidło" (reż. T. Tykwer, 2006), mało kto słyszałby o tym autorze. Patrick Suskind, niemiecki prozaik, dramaturg i scenarzysta unika bowiem rozgłosu, odmawia przyjmowania nagród, nie stara się zawojować rynku wydawniczego na całym świecie, nie dobija się do czytelników. Można by rzec, że jest niekomercyjny. I chwała mu za to. Dobrze, że są twórcy, którzy mają inne priorytety niż wysoka lokata na liście bestsellerów i nagłówki w kolorowej prasie.
Przyznam, że moja przygoda z twórczością Suskinda zaczęła się właśnie od "Pachnidła", choć wybaczcie, ale nie pamiętam, czy najpierw tę historię oglądałam czy czytałam. W każdym razie impulsem były medialne informacje na temat filmu. Podobało mi się. Było tajemniczo, mrocznie, ale i pięknie. Potem wpadła mi w ręce "Historia pana Sommera" (ilustrował ją J.J. Sempe!), dla odmiany lekka, zabawna.ale i refleksyjna. Polubiłam prozę Suskinda. Po "Trzy historie i jedno rozważanie" sięgnęłam z radością. Autor jest mistrzem krótkich form, literackich puent, łączy prostotę z wyrafinowaniem, a jego teksty mają filozoficzną głębię (oj, górnolotnie to zabrzmiało, ale niech nikogo nie odstrasza ta "filozofia", po prostu - mądra, ambitna proza). Powzięłam wyzwanie przeczytać wszystkie publikacje pisarza, przede mną "Gołąb" i jednoaktówka "Kontrabasista" (choć głowy nie dam, czy już nie czytałam...), więc gdy zobaczyłam w bibliotece "O miłości i śmierci" ucieszyłam się bardzo.
Opis z okładki: "Miłość i jej odwieczna rywalka śmierć są tematem prowokujących rozważań Patricka Suskinda. Na przykładach z filozofii i literatury (od Platona przez Kleista po T. Manna) oraz ze współczesnego życia, autor przedstawia miłość jako potęgę zarówno niebiańską, jak i piekielną..."Nic dodać, nic ująć. Notka świetnie oddaje tematykę i zawartość tego kilkudziesięciostronicowego eseju.
Motto stanowią słowa św. Augustyna: "Jeżeli mnie nikt o to nie pyta, wiem; gdy zaś chcę wyjaśnić pytającemu, nie wiem."(Wyznania).
Autor wysnuwa tezę, że artyści dlatego tak szczególnie zajmują się tematem miłości, gdyż tak naprawdę niewiele o niej wiedzą, jest ona tajemnicą, ma w sobie coś niewyjaśnionego. Rozważania rozpoczyna od przykładu z "Uczty" Platona. Eryksimachos pojmuje Erosa jako stałą fizyczną, która porządkuje świat we wszystkich możliwych dziedzinach. Miłość ma aspekty fizyczne, chemiczne, mechaniczne i wegetatywne. Stendhal nazwie ją krystalizacją, gorączką. Sokrates pojmuje zakochanie jako odurzenie, chorobę i szaleństwo, ale to najlepsze odurzenie jakie istnieje, boskie szaleństwo, mania tęskniąca za boskością. Eros-potężny demon wszczepia ludziom pożądanie tego, czego im brakuje (piękna, dobroci, szczęścia itp.) Dalej Suskind przywołuje przykłady z życia i sięga do niemieckiej literatury w kontekście istoty miłości i śmierci, ich związku. Przedstawia bardzo ciekawą interpretację mitu o Orfeuszu, porównuje go z Jezusem, zestawia ze sobą ich walki ze śmiercią. Jedna to historia niepowodzenia, druga- triumfalna. Dochodzi do ciekawych wniosków. Nie chcę ich wyjawiać, ani też nie streściłam rozważań, aby nie odbierać przyszłym czytelnikom przyjemności z czytania i rozmyślania.
Autor wysnuwa tezę, że artyści dlatego tak szczególnie zajmują się tematem miłości, gdyż tak naprawdę niewiele o niej wiedzą, jest ona tajemnicą, ma w sobie coś niewyjaśnionego. Rozważania rozpoczyna od przykładu z "Uczty" Platona. Eryksimachos pojmuje Erosa jako stałą fizyczną, która porządkuje świat we wszystkich możliwych dziedzinach. Miłość ma aspekty fizyczne, chemiczne, mechaniczne i wegetatywne. Stendhal nazwie ją krystalizacją, gorączką. Sokrates pojmuje zakochanie jako odurzenie, chorobę i szaleństwo, ale to najlepsze odurzenie jakie istnieje, boskie szaleństwo, mania tęskniąca za boskością. Eros-potężny demon wszczepia ludziom pożądanie tego, czego im brakuje (piękna, dobroci, szczęścia itp.) Dalej Suskind przywołuje przykłady z życia i sięga do niemieckiej literatury w kontekście istoty miłości i śmierci, ich związku. Przedstawia bardzo ciekawą interpretację mitu o Orfeuszu, porównuje go z Jezusem, zestawia ze sobą ich walki ze śmiercią. Jedna to historia niepowodzenia, druga- triumfalna. Dochodzi do ciekawych wniosków. Nie chcę ich wyjawiać, ani też nie streściłam rozważań, aby nie odbierać przyszłym czytelnikom przyjemności z czytania i rozmyślania.
Polecam twórczość Suskinda wymagającym czytelnikom, którzy szukają czegoś innego niż nurt literatury popularnej.
Czytałam ponad rok temu, byłam zachwycona! Mała niepozorna książeczka, rzec można, a zawartość... i ja polecam!
OdpowiedzUsuńLubię nietypowe i wymagające książki, więc ta nada się idealnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Czytałam, czytałam:) Prosto z biblioteki na wykład i po książce. A teraz Ty natrafiłaś na nią:) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń