wtorek, 19 sierpnia 2014

"Zagubione niebo" K. Grochola

Ci, którzy dyskredytują twórczość Katarzyny Grocholi, chyba zatrzymali się dawno temu na etapie "Nigdy w życiu" i "A nie mówiłam", zapewne widząc je też przez pryzmat filmowych adaptacji z Danutą Stenką/Grażyną Wolszczak w roli Judyty.  Wspomniane powieści mogą się podobać lub nie, rzecz gustu, ale chyba trudno znaleźć kogoś, kto o nich nie słyszał.  Autorka stała się symbolem współczesnej literatury kobiecej, to ona zapoczątkowała pewien nurt powieści obyczajowej, a przede wszystkim zdobyła  serca wielu czytelniczek. Nie zarzuca nas co chwilę kolejnymi tomami, ale każda nowa książka to niemal święto dla sympatyków jej twórczości.
Osobiście za jej prozą nie szaleję, ale sięgam po nią chętnie.
Okładka książki Zagubione niebo"Zagubione niebo" to zbiór kilkunastu opowiadań, wcześniej drukowanych na przestrzeni kilku lat w prasie, czasem takich "zagubionych", warto więc było je opublikować w formie książkowej. 
O czym są? O miłości. O życiu. O skomplikowanych relacjach.O związkach i samotności. O uczuciach zagubionych i odnajdywanych.
Teksty (w liczbie 15) są różnorodne, lepsze i słabsze. Jedne z nich to takie typowe opowiadania z kobiecego czasopisma, inne - prawdziwe perełki.
Przykładowe tytuły: "Scarlett O'Hara z Pilawki Górnej", "Powrót taty", "Feralna trzynastka", "Pomyłka o wschodzie słońca", "Kamień szczęścia","Niebo pode mną", "On jeszcze nie wie, że mnie kocha", "Koniec lata", "Zdążyć przed pierwszą gwiazdką", "Cienista dolina".
 Każdy w nich znajdzie coś dla siebie, motyw gór, pocieszenie, przykład, wzruszającą historię, sytuację z życia wziętą,  studium psychologiczne. Grochola porusza trudne problemy, zgrabnie i mądrze je przedstawia. Z klasą. Nie sądziłam, że aż tak mi się spodoba ten tomik. Szczególnie urzekło mnie opowiadanie "Niebo pode mną", które skojarzyło mi się z prozą... Doris Lessing, a "Zdążyć przed pierwszą gwiazdką" miło mnie zaskoczyło finałem.

Więcej dobrych słów o tej książce, tym razem nie mojego pióra ;-) znajdziecie tutaj:

5 komentarzy:

  1. Znam Grocholę i lubię, mimo że wykładowcy krytykowali tę pisarkę, ale ja lubię czasem robić na przekór, kupiłam sobie "Nigdy w życiu" i spodobało mi się, rozbawiało mnie i wzruszało, było odskocznią od sesji. Lubię takie lekkie, kobiece książki. A czytałaś "Trzepot skrzydeł" Grocholi? Mocna, ciekawa książka, całkiem w innym stylu, jeśli nie znasz, polecam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krytykowali, ale z jakiego powodu? Gorsza niż Mniszkówna? ;-)
      Jakby nie było Grochola to literatura popularna i nie mierzy się jej literaturoznawczą miarką.

      Nie pamiętam, czy czytałam "Trzepot...", na pewno czytałam "Zielone drzwi".

      Usuń
    2. Gorsza, że to nie jest żadna literatura a język tak potoczny, że bardziej się nie da. Takie były opinie. "Trzepot" warto bo to coś całkiem innego, to studium kobiety maltretowanej, najpierw psychicznie, potem i fizycznie przez męża. Niełatwa się czyta, ale to mądra książka z mądrym zakończeniem. I nie da się jej określić jako literatura popularna

      Usuń
  2. Co ciekawe to wiem, że na niektórych uczelniach pisano prace magisterskie dotyczące twórczości Grocholi, na mojej niestety literatura najnowsza była traktowana po macoszemu...

    OdpowiedzUsuń

'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)

Moja lista blogów