Tak, tak... to już cztery lata minęły od próby mikrofonu - uruchomienia niniejszego blożyny ;-)
Początki były nieco inne, bardziej "gadane", bardziej osobiste, refleksyjne. Teraz - zrobiło się typowo książkowo i raczej tak zostanie. Na pewno nie można się spodziewać u mnie żadnych lajfstajlów, parentingów i tego, jak to nazywa.... transse.. trendse..seter...sweterek... no, szafiarek ;-)
Początki były nieco inne, bardziej "gadane", bardziej osobiste, refleksyjne. Teraz - zrobiło się typowo książkowo i raczej tak zostanie. Na pewno nie można się spodziewać u mnie żadnych lajfstajlów, parentingów i tego, jak to nazywa.... transse.. trendse..seter...sweterek... no, szafiarek ;-)
Co się zmieniło przez ostatni rok?
Wiele i niewiele, lecz w sam raz.
Wiele i niewiele, lecz w sam raz.
W grafiku - przedszkole Elwiry. W domu - kot.
Adela vel Bzik. |
Czasem mam czas i ochotę na pisanie, czasem nie. Normalne.
"Przyplątały" mi się Wydawnictwo Marginesy oraz Magazyn Obsesje, z którymi całkiem miło się zrobiło, co nie znaczy, że z innymi tak nie było ( bo jest!) ;-)
Bieżący stan współprac w zakładce, a na liście "Lektury 2014" zaznaczam pochodzenie poszczególnych egzemplarzy. Udaje mi się odwiedzać bibliotekę, niestety własne zbiory ostatnio leżą odłogiem.
Spodobało mi się wyzwanie "Czytamy książki nieoczywiste", postaram się zatem coś nieoczywistego jednak w tym roku jeszcze poznać.
Bieżący stan współprac w zakładce, a na liście "Lektury 2014" zaznaczam pochodzenie poszczególnych egzemplarzy. Udaje mi się odwiedzać bibliotekę, niestety własne zbiory ostatnio leżą odłogiem.
Spodobało mi się wyzwanie "Czytamy książki nieoczywiste", postaram się zatem coś nieoczywistego jednak w tym roku jeszcze poznać.
Tyle podsumowania, niech na Nowy Rok coś zostanie.
Koniec gadania, zapraszam do stołu:
Koniec gadania, zapraszam do stołu:
Stooo lat, stooooo lat ! Jak to miło i przyjemnie czytać Agnesto z rana niemal codziennie
OdpowiedzUsuńniech się jej pisze dobrze i frajdowo, bo bloga prowadzi naprawdę z głową
w chmurach
:)
Moja droga, wszakżesmy równolatkami blogowymi, więc tym mocniejsze uściski. I oby do szybkiego zobaczenia w realu.
Wszakżem się popłakała z wzruszenia!
UsuńDziękuję ;-*
Spróbuję sushi, bo jeszcze nigdy :) No i oczywiście "niech Jej gwiazdka pomyślności" :D
OdpowiedzUsuńPowiem na ucho, że ja też jeszcze nigdy ;-)
UsuńDzięki!
Bardzo mi miło, że podeszło Ci moje skromne wyzwanie:)
OdpowiedzUsuńA kot - super :D
Ależ cudownie łaciaty jest Twój zwierzak! On czy ona?
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego.;)
Łaciata ona, Adela zwana Bzikiem lub pieszczotliwie Bzikunią.
OdpowiedzUsuńDzięki.