poniedziałek, 23 lutego 2015

Stulatek, który....

... nie podobał mi się zbytnio.
Okładka książki Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął
Wyd. 2012 r.


tłumaczenie -Joanna Myszkowska-Mangold


tytuł oryginału -Hundraåringen som klev ut genom fönstret och försvann


wydawnictwo- Świat Książki


Ta książka od dawna oczekiwała w kolejce, chciałam ją przeczytać, ale jakoś ciągle odkładałam. Zmobilizowało mnie wyzwanie "Pod hasłem", w lutym przydzielając dość zindywidualizowane zadania,  i tak  przypadł  mi  "rok  wydania: 2012" i akurat ów "Stulatek..." pasował.

"Brawurowa powieść, która zachwyciła 1,5 miliona czytelników" - na pewno więcej, bo doczekała się ekranizacji i kolejnych wydań, z fotosem z filmu na okładce. Ja jednak nie zaliczam się do entuzjastów tej książki. Film chętnie kiedyś obejrzę, z ciekawości, co i jak przedstawiono, jak to wyszło...
Tylko niech mi ktoś wyjaśni, dlaczego  na okładce drugiego wydania bohater jest w różowym kostiumie słonia??? W którym momencie były takie przebieranki, bo nie doczytałam chyba!!! A jak w filmie nie ma prawdziwego słonia, to niech się pocałują w ... trąbę!

"Szwedzki Forrest Gump " (z opisu) - o nie, nie zgadzam się na takie porównanie.
Forrest był przesympatyczny, muchy by nie skrzywdził. W tym, co robił, widział jakiś sens, nawet jeśli tak "po swojemu"  to sobie tłumaczył. Allan zaś - sympatii mojej nie wzbudził, nie przejmował się zbytnio tym, co się wokół niego dzieje, nawet, gdy ginęli ludzie, cyniczny spryciarz płynący z prądem wydarzeń.   Już potem - jako staruszek- wypadł o wiele lepiej, mimo wieku i słabszej kondycji, był dziarski i rezolutny.

 "Najzabawniejsza książka, jaką w życiu czytałem – rekomenduje Lasse Berghagen, znany szwedzki aktor" -
 - no to jeszcze wiele przed nim :-) Owszem, były zabawne momenty, czy zdania, ale żebym się ubawiła dziko, to nie powiem.Najbardziej chyba zabawne dla mnie było wyjaśnianie prokuratorowi całej historii (w wersji "dla prokuratora" ) przez paczkę "złoczyńców". Zwariowane zakończenie -  też na plus.

Fabuła dwutorowa, przeplatana:
1) przygody stulatka po jego ucieczce z "domu spokojnej starości"  - w tym przypadkowa kradzież walizki, trupy, pozbywanie się zwłok, ucieczki, pogonie, zwariowane akcje..., bardzo zwariowane...
( i ta część podobała mi się bardziej)
2) burzliwy i "wybuchowy" życiorys Allana Karlsonna - przygody na przestrzeni stu lat i wielu krajów, przekrój przez historię XX w., spotkania z wielkimi politykami/przywódcami ( Franco,Truman, Stalin, Mao Zedong, Kim Dzon Il itp), absurdalna jazda bez trzymanki :-)  Nie mam nic przeciwko takim, ale czułam przesyt.( Przyznać jednak  trzeba, że  sceny u Stalina - świetne)

Perypetie bohatera, mimo tej "brawurowości"  nie wciągały mnie aż tak bardzo. Zbyt wiele  tego wszystkiego było jak na jedną postać.

Być może nastawiłam się podświadomie na coś innego, na ciepłą i pełną humoru opowieść, taką bardziej normalną, a tu taaaki odjazd!!! Drezyną i żółtym autobusem w dodatku ;-)

Okładka książki Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął
Wyd. 2014 r.

3 komentarze:

  1. Jak mi wpadnie w ręce to na pewno przeczytam, mam chęć już od dawna na tę książkę, ciekawe jak ja bym ją odebrała ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm, no to chyba sobie odpuszczę. Nie miałam jej w planach, ale teraz nie mam jej w planach bardziej :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli i tak nie miałaś w planach, to w porządku, bo nie chciałabym, żeby ktoś zrezygnował z czytania przez moje marudzenie. Nie mam żadnych zarzutów do tej powieści, tylko po prostu dla mnie było wszystkiego za dużo naraz i nie byłam gotowa na takie zakręcone akcje. Stąd wynika mój brak zachwytu.

    OdpowiedzUsuń

'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)

Moja lista blogów