Miałam dziś napisać zupełnie o czym innym, ale wydarzyło się coś, czego nie mogę pozostawić bez echa.
Dziś wieczorem, tak tuż przed 19 -tą, zadzwoniła do mnie Pani Jakaśtam z firmy Cośtam (Platinum???) - jak pachnie reklamą, czy teleakwizycją, to "słucham jednym uchem" i nie zapamiętuję nazwisk/nazw. I ta pani mówi mi, że kiedyś w szpitalu wypełniałam ankietę, w ramach programu jakiegośtam na otrzymywanie promocji itp.(Fakt, miało to miejsce, 4 lata temu)... że w związku z tym dzwoni, bo wylosowali mój numer, wygrałam ekskluzywną bieliznę o wartości 89 zł, gratis, czy mogą mi to przysłać... jaki rozmiar...
Dziś wieczorem, tak tuż przed 19 -tą, zadzwoniła do mnie Pani Jakaśtam z firmy Cośtam (Platinum???) - jak pachnie reklamą, czy teleakwizycją, to "słucham jednym uchem" i nie zapamiętuję nazwisk/nazw. I ta pani mówi mi, że kiedyś w szpitalu wypełniałam ankietę, w ramach programu jakiegośtam na otrzymywanie promocji itp.(Fakt, miało to miejsce, 4 lata temu)... że w związku z tym dzwoni, bo wylosowali mój numer, wygrałam ekskluzywną bieliznę o wartości 89 zł, gratis, czy mogą mi to przysłać... jaki rozmiar...
Na co ja, bo nie ze mną te numery, Bruner, pytam:
- A co z tym się wiąże????
- A co z tym się wiąże????
(Spodziewam się bowiem zobowiązań, pierwsza gratis, a potem co miesiąc kolejne paczki, w "korzystnej" cenie... )
Pani mi na to, że wygrałam, że ekskluzywną, że nowa marka, że wartość fig 89 zł... że dostaję gratis, oni za to płacą, tylko muszę zapłacić za przesyłkę od producenta ze Stanów, koszt w wysokości 19,90 zł, że mają rozmiary S, M... czyli dalej chwytomarketingowa nawijka...
Taa, myślę sobie, przyślą mi jakieś byle co mejdinczajna, które to -byle co - osobiście mogę sobie kupić za 3-5 zł na targu, a za dwie dychy, to ho, ho.... piechotą nie chodzi, dwie książki w Biedronce bym kupiła, o zamienieniu tychże dwóch dych na prowiant nie wspominając..
No więc to ja na to krótko:
- Nie, dziękuję, nie jestem zainteresowana, nie potrzebuję, kota w worku nie kupuję, może kogoś innego wylosujcie, ja nie jestem łakoma na takie "okazje".
Podziękowałam, odmówiłam, rozłączyłam się.
Nie dałam pani szansy na dopytywanie, a dlaczego, a może jednak, i dalsze nagabywanie.
Potem coś mnie tknęło i weszłam w internety, pod hasłem "platinum bielizna" szperając. Okazało się, że udało mi się uniknąć wdepnięcia w niezłe bagno - oszustwo jednym słowem!!!
Oto, co znalazłam:
http://www.gk24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20140308/KOLOBRZEG/140309747
http://forum.trojmiasto.pl/Uwaga-na-oszustow-Wygrana-wloska-bielizna-t569696,1,85.html
Nazwa nazwą, zasada podobna.
Połakomisz się na ekskluzywne figi gratis- będziesz mieć figę z makiem i rachunki do zapłacenia.
Do mnie dzwonili jakiś rok temu i przez pierwsze minuty dałam się złapać, poważnie nie wiem co sobie myślałam, ale słuchałam miłej pani i już sobie wyobrażałam te gacie na moim tyłku ;) Na szczęście oprzytomniałam, gdy przyszło do podania danych.
OdpowiedzUsuńBardzo łatwo można dać się namówić, skusić się, tyle, że nie jesteśmy świadomi późniejszych konsekwencji.
UsuńNa przykład mamy dobry humor, i myślimy -a co tam, zafunduję sobie coś extra, w końcu 20 zł to nie aż tak dużo... Albo mamy zły nastrój, jesteśmy mniej czujni, cieszy nas wygrana, że chociaz to się nam trafiło...
Ta pani nawet się nie zająknęła o kolejnych przesyłkach już płatnych, a z podlinkowanych artykułów i komentarzy pod nimi, wynika, że na tym to polega - zgoda na "gratisa" skutkuje uwikłaniem się w "prenumeratę".
Zgoda na otrzymanie nagrody okazuje się zawiązaniem umowy.
Nie korzystam z telefonicznej formy zakupów, ale dobrze, że piszesz o takich metodach. Będę uczulać innych.
UsuńMogę dokonać zakupu przez telefon, jeśli to ja sam dzwonię do danej firmy i składam zamówienie. Sęk w tym, że to nie były zakupy, tylko "wygrana", oferta naciągana i podejrzana. Niestety, nie każdy potrafi odmówić, czy ma świadomość "chwytów marketingowych".
UsuńZgadza się. Zwłaszcza że wiele firm zaznacza, że prześlą towar/nagrodę "bez zobowiązań" i można go później bez konsekwencji odesłać.
UsuńJa mam szczęście do wygrywania zaproszeń na pokazy garnków itp. Jeśli mam psotny nastrój, mówię, że nie gotuję i czekam, jak pani zareaguje itd.
Ale nie mogę wyjść z podziwu, że niektórzy sprzedawcy są oburzeni moją odmową i tak np. chłopiec z Cyfry wmawiał mi protekcjonalnym tonem, jakie cuda wianki mogę sobie oglądać w domu zamiast chodzić do kina. Kocham takich "profesjonalistów".;)
Do mnie tez dzwonili. Wysłałam ich wiadomo gdzie, ale grzecznie.
OdpowiedzUsuńPracowałam kiedyś (niestety) na telefonach, co wspominam z rozpaczą (np. umawianie spotkań z Wawy, kiedy po 10 kwietnia zwozili ciała - starsza pani kazała mi się pocałować w du*). Teraz jak ktoś dzwoni, to jeśli jest to oferta handlowa, po prostu zostawiam włączony telefon i ktoś sam się rozłącza (ha ha, ale ze mnie troll:) a jeśli ankieta, to owszem, bawimy się ;)
Zazwyczaj krótko mówię "Dziękuję, nie jestem zainteresowana" i się rozłączam. Wiem, że tam pracują ludzie i nie ich wina, ale nie lubię jak mi wieczorem głowę zawracają ;-)
UsuńAnkiety też rozłączam, nie chce mi się uczestniczyć ;-)
Agata - bardzo podoba mi się Twój sposób na nawijkę sprzedawców.;)
UsuńW ankietach - jeśli pora jest dobra - biorę udział, bo wiem, jak trudno znaleźć takim pracownikom chętnych do rozmowy. Oni często są zrozpaczeni.