Jeszcze raz Wilczyńska... To już moje czwarte spotkanie z jej prozą w tym roku. Nie omieszkam, w miarę możliwości, zwiększyć tej statystyki, tymczasem zapraszam na kilka słów o "Jeszcze raz, Nataszo" wydanej przez Czwartą Stronę.
Sięgając po powieść Karoliny Wilczyńskiej można mieć pewność, że będzie to solidna porcja znakomitej prozy na wysokim poziomie. Główną bohaterkę poznajemy świeżo po rozprawie rozwodowej. Jest wolna. Zaczyna nowe życie. I co dalej? Dom na wsi wśród malowniczej przyrody, rozwijanie pasji albo wyjazd do magicznej Toskanii, czy innej arkadyjskiej krainy i nowe porywy serca? NIE. U tej autorki nie znajdziemy banału i schematycznych rozwiązań.
Sięgając po powieść Karoliny Wilczyńskiej można mieć pewność, że będzie to solidna porcja znakomitej prozy na wysokim poziomie. Główną bohaterkę poznajemy świeżo po rozprawie rozwodowej. Jest wolna. Zaczyna nowe życie. I co dalej? Dom na wsi wśród malowniczej przyrody, rozwijanie pasji albo wyjazd do magicznej Toskanii, czy innej arkadyjskiej krainy i nowe porywy serca? NIE. U tej autorki nie znajdziemy banału i schematycznych rozwiązań.
Natasza czuje dumę z triumfu odniesionego na sali sądowej. Powinna być zadowolona i pełna energii. Uświadomiła sobie, że jej dotychczasowe życie było oszustwem, a ostatnie miesiące - koszmarem. Wyrok sądu to nie magiczne zaklęcie, które sprawi, że wszystko zmieni się w cudowny sposób. Kobieta musi zakończyć "stare" życie zanim zacznie na nowo funkcjonować w rzeczywistości. Chce pozbyć się "resztek" po byłym mężu, oderwać od przeszłości. Postanawia dokonać widowiskowego, symbolicznego spalenia. Na stos (czyli na grill rozpalony na tarasie) trafiają fotografie - sceny z poszczególnych etapów życia Naty.
W kolejnych, retrospektywnych rozdziałach poznajemy losy bohaterki, począwszy od jej zamieszkania w internacie podczas nauki w szkole średniej, poprzez relacje z rodzicami, pracę, studia, małżeństwo, szczeble kariery, aż po dramatyczne wydarzenia z osobistego życia pozornie szczęśliwej pani prezes i w końcu - rozwód będący punktem przełomowym, bolesnym, ale paradoksalnie - oczyszczającym.
Natasza rozlicza się z przeszłością, nazywa po imieniu to, co się działo, zrzuca z siebie ciężar i odradza się jak feniks z popiołów.
Natasza rozlicza się z przeszłością, nazywa po imieniu to, co się działo, zrzuca z siebie ciężar i odradza się jak feniks z popiołów.
Powieść odzwierciedla także przemiany, jakie zachodziły w latach 80. i 90. XX w., (początki rozwoju handlu, marketingu, reklamy), zmiany społeczne ostatnich dekad. Ważne są w tym kontekście inne postaci, takie jak Kaśka i pan Mietek, Justyna, Agnieszka, czy Kora.
Nie jest to łatwa historia. Czyta się ją z przejęciem, z emocjami, z dużą dozą empatii dla bohaterki, która musiała schować swoje "chcenia", marzenia i potrzeby głęboko do kieszeni, realizując cudze ideały i ambicje, będąc taką- jak od niej oczekiwano. I wcale nie była ona naiwną gąską, która tańczyła jak jej zagrają, ale zdeterminowaną, ambitną, wykształconą i zdolną absolwentką psychologii. Niestety, uwikłaną w sieć uczuć i relacji.
"Jeszcze raz, Nataszo" to literacka "terapia", przestroga, lekcja dla nas, bez moralizatorstwa, za to na "żywym przykładzie". Gorzka w sumie opowieść, ale bardzo motywująca i w ostatecznym rachunku - optymistyczna. Z otwartym zakończeniem - przed Nataszą bowiem stoi otworem cały świat i tylko od niej zależeć będzie jakimi chwilami zapełni nowy, czysty album.
Moją uwagę zwróciły tytuły rozdziałów. To takie hasła - wyznaczniki, kolejne kroki. Warto się im przyjrzec, a może i zastosować...
Zobacz pierwszy fałsz - Wspomnij wakacyjne zauroczenie - Przeżyj miłość -Zaryzykuj - Przemyśl motywację - Podejmij wyzwanie - Otrząśnij się - Uwierz w przyjaźń - Zacznij marzyć - Stań na nogi.
Nasuwa się tu Kotarbiński ze swoim - „Lub robić coś. Kochaj kogoś. Nie bądź gałganem. Żyj poważnie.”
"Jeszcze raz, Nataszo" to literacka "terapia", przestroga, lekcja dla nas, bez moralizatorstwa, za to na "żywym przykładzie". Gorzka w sumie opowieść, ale bardzo motywująca i w ostatecznym rachunku - optymistyczna. Z otwartym zakończeniem - przed Nataszą bowiem stoi otworem cały świat i tylko od niej zależeć będzie jakimi chwilami zapełni nowy, czysty album.
Moją uwagę zwróciły tytuły rozdziałów. To takie hasła - wyznaczniki, kolejne kroki. Warto się im przyjrzec, a może i zastosować...
Zobacz pierwszy fałsz - Wspomnij wakacyjne zauroczenie - Przeżyj miłość -Zaryzykuj - Przemyśl motywację - Podejmij wyzwanie - Otrząśnij się - Uwierz w przyjaźń - Zacznij marzyć - Stań na nogi.
Nasuwa się tu Kotarbiński ze swoim - „Lub robić coś. Kochaj kogoś. Nie bądź gałganem. Żyj poważnie.”
"Jeszcze raz, Nataszo" okazało się powieścią z rodzaju tych O CZYMŚ, napisaną z klasą i lekkością. To warta uwagi, nie tylko dla kobiet, wciągająca i przejmująca, piękna książka.
Jeszcze raz do wspólnej lektury zaprosił mnie MATRAS. Dziękuję.
Skoro to lektura na poziomie to tym bardziej trzeba czytać :)
OdpowiedzUsuńMam ją już na uwadze po kilku pozytywnych recenzjach :)
Moje-ukochane-czytadelka
Wilczyńska cała jest na poziomie, z debiutem włącznie.
UsuńWarto.
Czytałam "Anielski kokon" tej autorki i książka wywarła na mnie ogromne wrażenie (szczególnie jej zakończenie!), to również nie była łatwa historia. Na pewno sięgnę i po tę pozycję.
OdpowiedzUsuńWłaśnie tylko 'Anielskiego kokonu" jeszcze nie czytałam. Nadrobię i będę na bieżąco polować na nowe powieści tej autorki.
Usuń