Gazmed Kapllani, Krótki podręcznik przekraczania granic, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2009.
(tłum. z greckiego Ewa T. Szyler)
Całkiem niespodziewanie, ale szczęśliwie odkryłam serię SULINA, wydawaną przez Wydawnictwo Czarne. W jej ramach ukazują się książki historyczne i antropologiczne, proza podróżna, reportaże i eseje – szeroko pojęta literatura faktu. Autorzy (m.in. Martin Polack, Andrzej Stasiuk, Jurij Andruchowycz, Dubravka Ugresic, Krzysztof Varga...) – tu cytuję notę ze skrzydełka okładki- „przekraczają granice: geograficzne, kulturowe, mentalne, z antropologiczną dociekliwością badają pozornie znane lądy, prowadza literackie śledztwa, odkrywające przed czytelnikiem nieznane strony fenomenu zwanego Europą.”
Tego czytelniczego odkrycia dokonałam dzięki niewielkiej książeczce pt. „Krótki podręcznik przekraczania granic”. Świetna lektura –przynajmniej dla tych, którzy lubią reportaże, eseje, interesują się troszkę antropologią i socjologią.
Gazmed Kapllani cierpi na syndrom granicy: „ ...przyzwyczaiłem się już, że granice odnoszą się do mnie z podejrzliwością. Ja patrzę na nie ze wzruszeniem i niecierpliwie czekam, by przejść na drugą stronę, one zaś prawie zawsze traktują mnie wrogo lub nieufnie. Ja próbuję je uspokoić i przekonać, że nie stanowię żadnego zagrożenia, ale one zawsze wynajdą jakiś pretekst, żeby mnie odepchnąć albo odmówić mi prawa do równości.” (s. 5)
Nie dziwi takie podejście, gdy wiemy, ze autor jest albańskim uchodźcą, który swoje imigranckie życie związał z Grecją. W „Krótkim podręczniku...” łączy wspomnienia z Albanii zgiętej pod jarzmem komunizmu z reporterskimi opowieściami o losie uchodźców i refleksjami na temat różnorako pojętych granic, mentalności emigranta, nadziei i rozczarowań, traktowania przybyszy przez lokalną społeczność, stosunku do ojczystego i nowego kraju. Pisze o pokoleniu zmywaka, nerwicy tymczasowości, płci granic i pamięci przesiedleńca. Miesza ironię z goryczą, czyni trafne spostrzeżenia. Ma do tego pełne prawo – sam doświadczył tego, co opisuje – w 1991 roku z grupą uchodźców przekroczył granicę z Grecją, jako imigrant parał się różnymi zajęciami (był budowlańcem, pomywaczem...), udało mu się „odbić od dna” – zrobił doktorat na Wydziale filozoficznym na uniwersytecie w Atenach, jest felietonistą. Marzy o świecie bez emigrantów.
Podobał mi się język opowieści – prosty, ale błyskotliwy, oryginalne myślenie autora- mądre i trafne konkluzje, a przede wszystkim tematyka – jakże współczesna i aktualna (przekraczanie granic geograficznych/kulturowych/mentalnych, emigracja – dziś głownie zarobkowa). Chciałabym mieć na własność tę książkę, móc do niej powracać. Polubiłam ją.
Także za te słowa:
„...niezależnie od tego, po której stronie granicy się znajdziemy, wszyscy jesteśmy na tym świecie emigrantami – z czasowym pozwoleniem pobytu na ziemi, nieuchronnie przejazdem...” (s. 151)
Literaturę faktu czytam dość rzadko, ale zdecydowanie powinnam to zmienić:). Jak trafię na tę książkę, z chęcią przeczytam:). Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńCzuję ze to może być interesująca pozycja i z pewnością po nią sięgnę :-)
OdpowiedzUsuńCieszę się, ze udało mi się Was zachęcić ;-)
OdpowiedzUsuń