sobota, 4 czerwca 2011

Nie dla mięczaków, Monika Szwaja

Niewielkich rozmiarów książeczka Moniki Szwai przygotowana przez Empik jako prezent dla klientów z okazji Światowego Tygodnia Książki (dodawali do zakupów) przypadła mi w udziale w drodze konkursu zorganizowanego na  ich stronie internetowej jeszcze przed Wielkanocą. Trochę trwało zanim dostałam przesyłkę, ale to z mojej winy, bo... nie wysłałam danych adresowych ( a byłam pewna, ze to uczyniłam). Gdy naprawiłam swój błąd, szybko listonosz obdarował mnie paczuszką. 

Dziś przeczytałam "Nie dla mięczaków". Szczerze mówiąc, to nie jest najlepsza książka Szwai. Przy innych znacznie lepiej się bawiłam, wpadałam jak śliwka w kompot w perypetie bohaterów, wręcz nie mogłam się oderwać. Tymczasem ta średnio mnie zajęła. Ot, taka sobie historyjka. Tym razem  opowiedziana z perspektywy mężczyzny...
Piotr świeżo odzyskawszy wolność po rozwodzie (nieudane małżeństwo, tym razem to ona była tą złą ) czuje się samotny, spotyka na swojej drodze  miłą panią ( taką szarą- na początku się mu zdawało) i jak to bywa w powieściach- coś zaczyna się między nimi dziać. Los ma jednak dla naszego bohatera niespodziankę. Romantyczną kolację przerywa niespodziewana wizyta pewnego młodzieńca... Kim on jest i czy Piotr ułoży sobie życie z Mają przekonacie się jak przeczytacie.Acha, jeśli zastanawiacie się co nie jest dla mięczaków, to odpowiedź znajdziecie na końcu. niespodzianka, he he...
Według mnie sporo tu schematów, no ale chyba tak są budowane powieści tego typu (ona i on - przygody/kłopoty- happy end). Z ciekawostek: bohater ma dość oryginalne hobby, a mianowicie śpiewa w chórze. Jego towarzyszka uwielbia lotniska i Beskidy. Wspólnie dzielą pasję do naleśników (oj, można zgłodnieć podczas lektury) ;-) Interesujący jest pewien motyw (którego nie zdradzę, w trakcie lektury można go przewidzieć),  zaskakująca (w pozytywnym sensie) reakcja bohatera na ową sytuację - Piotr powinien stać się wzorem tolerancji,  wyrozumiałości, uczciwości, szczerości, odpowiedzialności.

W sumie to nie jest zła opowieść, bo generalnie jest bardzo optymistyczna w swej wymowie, momentami zabawna, mądra. Tylko takie to jakieś "zbyt ładne", wyidealizowane...ale może się czepiam...
Zbyt krótki tekst -to zdecydowany minus, a kolejny za malutką czcionkę (niewygodnie się czyta zwłaszcza wieczorem). Mam też wrażenie, że całość została napisana na szybko, na zamówienie, tak trochę " na odczepne", a mogła być z tego po dopracowaniu i rozszerzeniu niezła powieść.
Bardzo lubię książki Szwai (prawie wszystkie przeczytałam) i samą autorkę, wolę jednak jej wcześniejsze powieści i czekam na kolejne.

6 komentarzy:

  1. No właśnie, nie zbiera pozytywnych opinii.
    Koniecznie muszę ją przeczytać i to jak najszybciej :)
    Osobiście mam i czytałam wszystkie książki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że to nie jest odpowiednia książka na pierwsze spotkanie z autorką (można się zrazić, albo przynajmniej nie zachwycić), natomiast wierni czytelnicy jakoś "przełkną" publikację , w końcu nie są mięczakami ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. No ba :)
    Generalnie, moim zdaniem, książki Pani Moniki powinno się czytać od pierwszego wydania :) Wtedy to ma sens :)
    A czytałaś opowiadania w różnych zbiorach???
    Mam chyba dwa, niestety jeszcze coś mi tam brakuję :)

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie cały czas czeka na swój dzień...

    OdpowiedzUsuń
  5. Opowiadań chyba nie czytałam, raczej na pewno nie. Ale głowy nie dam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. oj to była jedna z gorszych książek jakie czytałam, kompletnie mnie rozczarowała, zajrzyj do mnie czeka tam na Ciebie informacja :)

    OdpowiedzUsuń

'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)

Moja lista blogów