niedziela, 4 sierpnia 2013

Czeski eden z piekła rodem

 "Jestem niechlujnym czechofilem, ta książka nie jest kompetentnym przewodnikiem ani po kulturze czeskiej, ani po Czechach.
Nie jest obiektywna.
Nie rości sobie pretensji do niczego.

Jest wyłącznie tym, co mnie zafascynowało przez ostatnich dziesięć lat, od kiedy pierwszy raz przyjechałem do tego kraju. Jest notatką z lektur i spotkań z ludźmi, których chciałem tam spotkać."
( M. Szczygieł, Zrób sobie raj, Wyd. Czarne 2011, s.7)


 Jeśli tak jak J. L. Borges wyobrażamy sobie raj pod postacią biblioteki, to na rajskich półkach  nie może zabraknąć - moim zdaniem - książek Mariusza Szczygła, zwłaszcza tej o znamiennym tytule.
Nie jestem czechofilem, nawet takim niechlujnym, jednak nie mogę powiedzieć, by literatura i ogólnie kultura czeska były mi całkowicie obojętne. Zetknęłam się - przeważnie z pozytywnymi wrażeniami -  z twórczością kilku  tamtejszych pisarzy  (B. Nemcova, F. Kafka, B. Hrabal, M. Kundera, H. Pavlowska), z sentymentem wspominam animowane bajki produkcji czechosłowackiej, lubię klimat filmów w reżyserii P. Zelenki.
Gdybym miała wskazać jakąś charakterystyczną cechę kultury, czy sztuki czeskiej, wymieniłabym specyficzne poczucie humoru, swoistą absurdalność, dziwactwo, czy raczej skłonność do dziwaczenia. W tym   szaleństwie,  zresztą zwyczajnym, jednak jest metoda. Coś co przyciąga, fascynuje, pomaga trwać.
W "Zrób sobie raj " przeczytałam  m. in. o nurcie fekalizmu w twórczości Egona Bondy, ekscentrycznym fotografie Janie Saudku, kontrowersyjnych rzeźbach Davida Cernego, przyczynach i konsekwencjach czeskiego ateizmu, wietnamskiej mistyfikacji literackiej, najzabawniejszej kobiecie w Republice Czeskiej,  o nieodebieranych urnach z prochami zmarłych, a także o tym, że życie bez patosu i sztucznego bohaterstwa jest możliwe, a nawet całkiem znośne.
W nocie na okładce podano, że książka łączy pamiętnik z esejem, felietonem i reportażem. Rzeczywiście Mariusz Szczygieł stworzył taki konglomerat, a uczynił to pisząc ze swadą, konkretnie, niekiedy ironicznie, całościowo bardzo naturalnie, bez wymądrzania się, często oddając pole swoim rozmówcom i wydarzeniom, jak to na reportażową publikację przystało.
Podobało mi się bardzo i niesamowicie przyjemnie, szybko czytało. Na pewno nie poprzestanę na jednej  książce tego autora, i tak już dawno miałam w planach "Gottland" - nagrodzony m.in.  Nike Czytelników w 2007 r. i Europejską Nagrodą Literacką w 2009 r.
Poniekąd czynię wstęp do bliższego zapoznania się z literaturą czeską. Na półce czekają zbiór "Opowiadacze. Nie tylko Hrabal" oraz "Śmierć pięknych saren" Oty Pavla.
Co jeszcze polecacie (oprócz tzw. klasyki typu Hrabal, Kundera, Hasek ze swoim słynnym wojakiem)?

2 komentarze:

  1. Szczygła kocham miłością czystą i gorącą, polecam wszystkie jego książki, nie tylko te czeskie. A jeżeli chodzi i czeskie klimaty książkowe, to proponuję zacząć od Oty Pavla-jest to bardzo ciepła i cudownie sentymentalna literatura. Ja osobiście bardzo polubiłam Petra Sabacha, Hrabala (oczywista oczywistość), Jaroslav Rudis, Pavlowska- taka lekka czeska literatura. Kundera mi kompletnie nie podchodzi, ale może Tobie się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie akurat jedna Pavlovska nie podeszła, ale może odebrałabym tamtą książkę inaczej, gdybym wcześniej znała rozdział o niej z książki Szczygła.
      Rudis- nie słyszałam, rozejrzę się, dzięki.
      Co do Kundery- no nie czytuję go pasjami, ale kolokwialnie mówiąc - liznęłam jego prozy.

      Usuń

'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)

Moja lista blogów