Wyśmienita proza!
Tematycznie kojarzy się z "Czarnym ogrodem" Małgorzaty Szejnert, stylistycznie trochę przypomina Jerzego Pilcha (choć nie chodzi tu o naśladownictwo, raczej pokrewieństwo),
Wartość stanowi oddanie w zapisie i słownictwie gwary śląskiej (słowniczek na marginesie) w połączeniu z literacką piękną polszczyzną.
Wydawało mi się, że spod pióra znanego reżysera wypłyną wspomnienia, autobiograficzne opowieści, tymczasem "Piąta strona świata" to powieść fabularna, fikcja literacka. Na pewno jednak ma w sobie jakieś pierwiastki autobiograficzne (nie drążyłam tego tematu).
Kutz poprowadził narrację pierwszoosobowo, oddając głos osobnikowi nazwiskiem Basista. Ten opowiada, wprzódy chaotycznie (jak sam mówi - zaczyna snuć swoją 'karuzelową opowieść"), potem już w bardziej uporządkowany sposób o ludziach zamieszkujących jego rodzinne strony, o kolejnych pokoleniach, ich życiowych perypetiach i społeczno -historycznych okolicznościach. Mimo takiego jakby "rozdrobnienia" na liczne epizody, całość -potocznie mówiąc- trzyma się kupy, jest w tym wszystkim pewna konsekwencja.
Bywa zabawnie, ale i smutno, nostalgicznie, ale żywo. Nie brakuje nuty tragicznej, ani tajemniczej - główny bohater próbuje dociec przyczyn samobójczej śmierci dawnego kolegi - Lucjana. Po drodze opowiadając o wielu innych sprawach.
Bywa zabawnie, ale i smutno, nostalgicznie, ale żywo. Nie brakuje nuty tragicznej, ani tajemniczej - główny bohater próbuje dociec przyczyn samobójczej śmierci dawnego kolegi - Lucjana. Po drodze opowiadając o wielu innych sprawach.
Bardzo ważna jest tu przestrzeń. Roździeń - niemal mityczne miejsce, taki jakby "Prawiek", do którego wspomnieniami wraca narrator-bohater, stanowi punkt wyjścia losów wielu osób ( np. dzieje - niekiedy tragiczne - paczki kolegów spotykających się za młodych lat w takiej budce po sklepiku) , trzon całej tej śląskiej sagi.
Powieść porusza trudne kwestie przynależności narodowej mieszkańców Śląska, podkreśla tamtejszą kulturę matriarchalną, odsłania tajemnice przeszłości zgłębiając dzieje ludzi i regionu. Zachowuje pamięć o minionych czasach i ludziach, o wielu pokoleniach, historycznych zawirowaniach.
Ciekawym zabiegiem są wstawki autotematyczne. Dla przykładu:
"Umiejętność pisania polega chyba na tym, aby wszystko, co ciśnie się człowiekowi do głowy, opisać po kolei, a jednak w ścisłym porządku, choć nie da się go przewidzieć. Teraz na przykład, przed chwilą - nim czmychnęła teraźniejszość - pragnąłem napisać o moim ojcu. Miałem nawet tytuł - "Italianka" - ale nie wiem, czy iść za nim, czy dać mu jeszcze spokój".
"Umiejętność pisania polega chyba na tym, aby wszystko, co ciśnie się człowiekowi do głowy, opisać po kolei, a jednak w ścisłym porządku, choć nie da się go przewidzieć. Teraz na przykład, przed chwilą - nim czmychnęła teraźniejszość - pragnąłem napisać o moim ojcu. Miałem nawet tytuł - "Italianka" - ale nie wiem, czy iść za nim, czy dać mu jeszcze spokój".
(s. 14)
Ta barwna, panoramiczna opowieść śmieszy i smuci, wciąga i urzeka.
Na pewno to jedna z lepszych książek, jakie przeczytałam w tym roku, a może i nawet w ciągu ostatnich paru lat. I pomyśleć, że tak długo kazałam jej czekać na półce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)