Wiosna idzie... ledwo patrzeć, a "zazieleni się, urośnie kilka drzew, niedojedzony chleb w ustach zdąży się rozpłynąć...".
Może by tak pomyśleć o ogródku, posiać koperek i rzodkiewkę...albo zabrać się za uprawę roślin południowych....
Może by tak pomyśleć o ogródku, posiać koperek i rzodkiewkę...albo zabrać się za uprawę roślin południowych....
Książka Weroniki Murek nam w tym raczej nie pomoże, ale nikt nie obiecywał, że będzie łatwo :-)
Ta
książka przyciągała mnie niczym magnes, odkąd tylko ujrzałam ją w
wydawniczych zapowiedziach. Zahipnotyzowała mnie zaprojektowana przez
Iwonę Chmielewską, intrygująca okładka. Widnieje na niej, na tle
ciemnego lasu, kobieca postać z udrapowanym na głowie białym materiałem,
przypiętym szpilką wprost do czoła, w wełnianym swetrze robionym w
warkocze. Spogląda ona dziwnie, jakby groźnie, czy może raczej
podejrzliwie spod swojego ni to welonu, ni to całunu… Skojarzenia
powiodły mnie jednak ku malarstwu flamandzkiemu - polecam zerknąć na
obraz „Portret kobiety” Roberta Campina.
Zafrapował
mnie również tytuł. Jak się okazuje, nie ma on nic wspólnego nie tylko z
ogrodnictwem, ale również wcale się nie wiąże z treścią siedmiu
opowiadań zamieszczonych w tym zbiorze (...)Całość moich wynurzeń znajduje się tam:
http://www.polscyautorzy.pl/index.php/recenzje/749-weronika-murek-uprawa-roslin-poludniowych-metoda-miczurina-wydawnictwo-czarne
Dla mnie postać z okładki to przygłucha Maria z pierwszego opowiadania, choć przez pisarkę była sportretowana inaczej (biała podomka z czerwonymi guzikami;)). Ale sweter w końcu też mogła nosić, prawda?;)
OdpowiedzUsuń