Niektóre książki są promowane tak natrętnie, że wprost z lodówki wyłażą, a są i takie, które trzeba za uszy z cienia wyciągać, bo naprawdę warto.
Do niedawna nie miałam bladego pojęcia o istnieniu Jolanty Kosowskiej, lekarki i pisarki oraz o jej twórczości literackiej. Teraz, po przeczytaniu "Nie ma nieba", wiem, że chciałabym przeczytać wszystko, co tylko wyszło i wyjdzie spod jej pióra.
Do niedawna nie miałam bladego pojęcia o istnieniu Jolanty Kosowskiej, lekarki i pisarki oraz o jej twórczości literackiej. Teraz, po przeczytaniu "Nie ma nieba", wiem, że chciałabym przeczytać wszystko, co tylko wyszło i wyjdzie spod jej pióra.
Jakiś czas temu przeprowadzałam wywiad z autorką dla portalu "Medycyna i pasje".
Dziś zapraszam w inne miejsce, na recenzję najnowszej powieści:
Dziś zapraszam w inne miejsce, na recenzję najnowszej powieści:
Moim
zdaniem, autorka znakomicie zaczęła wypełniać pewną niszę na rynku
wydawniczym, bo o ile seriale o tematyce medycznej cieszą się dużą
popularnością, to wątków lekarskich w literaturze mamy jak na lekarstwo,
nie licząc thrillerów medycznych Robina Cooka, czy Tess Gerittsen. W
polskiej prozie obyczajowej natomiast wieje pustką, jeśli chodzi o tę
właśnie tematykę. Z góry jednak chciałabym zapewnić, że nie znajdziemy
tu natłoku medycznego nazewnictwa i szczegółowych studium przypadku, co
mogłoby odstraszać potencjalnych czytelników. To powieść o lekarzach,
ale przede wszystkim – o ludziach. (...)
Całość/ TUTAJ./
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)