czwartek, 6 października 2011

Nobel, zakupy i zakręt

Wszyscy już zapewne wiedzą, że Literacka Nagroda Nobla przypadła w tym roku poecie. Cóż, że ze Szwecji? (Nie, nie, nic nie sugeruję, po prostu bardzo lubię ten trudny do wypowiedzenia zwrot.) Tomas Tranströmer - to nazwisko dziś często padało z radiowych głośników, widniało na paskach informacyjnych telewizji i w serwisach internetowych. Wiele osób na pewno szeroko otworzyło oczy, nadstawiło uszu, zebrało szczękę z podłogi i  zadało pytanie: Kto to jest? Jak to, nie wiecie, kto to??? Ja codziennie czytam czytam jego wiersze do poduszki! ;-)

Żartowałam. Też nie znam jegomościa, twórczości znaczy się, ale jego nazwisko gdzieś mi się obiło o uszy. Być może w kontekście Nobla dla Szymborskiej (ponoć wówczas był głównym kontrkandydatem). Sporo osób trzymało kciuki za Murakamiego,  ja też, choć  wcale nie obraziłabym się za polskiego laureata. Czy ten werdykt był słuszny? Dyskusję na ten temat zapoczątkowała koleżanka Futbolowa tutaj. A co ja o tym sądzę?
Ufam, że Akademia Szwedzka wie, co robi. To loża ekspertów. Oni decydują, komu przypadnie splendor i bagatela, 10 milionów koron szwedzkich. Czy byli lepsi kandydaci? Pojęcia "lepszy", "gorszy" - w kontekście literatury - są bardzo względne. Szczególnie nie można wykazać wyższości prozy nad poezją i odwrotnie. Poezja to raczej nie moja działka, w dodatku utworów Transtromera nie znam, nie mnie oceniać. Gratuluję szacownemu i sędziwemu Laureatowi. Spróbuję zerknąć chociaż na jego twórczość. Z ciekawości. Być może do mnie trafi, a może wcale. Kto wie, sprawdzę to. Nie sposób znać wszystkich twórców świata, dzięki Nagrodzie Nobla słyszymy o tym lub owym, wcześniej nam nie znanym. Tak odkryłam Doris Lessing, którą pokochałam i J. Le Clezio, który okazał się dla mnie niestrawny. Jak wiadomo, de gustibus non est disputandum. 
 Utwory T. Tranströmera możemy przeczytać na stronie poema.art.pl.
O Literackim Noblu 2011 posłuchamy dziś w "Trójce pod księżycem" , o północy. Zerknijcie tutaj.

*** 
"Pieniądze szczęścia  nie dają. Dopiero zakupy" - mawiała Marylin Monroe. Zgadzam się i dodam: zwłaszcza zakupy dla dziecka. Wyskoczyłam dziś na chwilę na miasto z zamiarem kupienia czegoś, na co się nie zdecydowałam w piątek. Taki był fajny smok(dinozaur?)z gryzakami, grzechotkami poprzyczepianymi do łapek. Oczywiście tego już nie było (po raz kolejny mam nauczkę, że jak coś fajnego i przystępnego, to trzeba brać od razu), ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Albowiem napatoczyło się śliczne odzienie dziecięce na zimę, kurteczka i ogrodniczki w kolorze koralowym. Do tego kilka pomniejszych drobiazgów, w tym bamboszki, które grzechoczą, jak dziecię nóżkami porusza. cud, miód i grzechotki! Szczęśliwa mama, to szczęśliwe dziecko ;-)

***
W wyniku pewnego zakrętu losu moje najbliższe plany czytelnicze mogą ulec zmianie i niespodziewanie lektura wyczekiwanych "Szelmostw..."Llosy może przesunąć się w czasie. Ale co się odwlecze, to nie uciecze. Zresztą - okaże się w praniu.
Jutro idę do fryzjera. Sto lat już nie byłam, czas na zmiany. Trzymajcie kciuki, aby były pozytywne....

Tymczasem zanim zacznie się audycja o Nagrodzie Nobla na Trójce,
posłucham sobie "Bielszego odcienia bluesa" i "zamyślę się w zieleni", etap chyba już szósty ( razem ma być 10).... Zdecydowanie wolę konkursy o krótszym przebiegu.
Pa, pa!

2 komentarze:

  1. Coś mi mówi, że większość będzie znała niejakiego Tomasa Transformersa:)
    W Empiku - ani widu ani słychu. Za to wystawka z zeszłorocznym noblistą. Nie postarali się, oj nie postarali.

    OdpowiedzUsuń
  2. Agato Adelajdo, a jest on w ogóle u nas wydany? Nie sprawdzałam.

    OdpowiedzUsuń

'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)

Moja lista blogów