środa, 4 lutego 2015

"Berlin, późne lato" G. Kozera

Okładka książki Berlin, późne lato
Wyd. Dobra Literatura, 2013
Dobra Literatura to nie tylko nazwa wydawnictwa, ale określenie, które do twórczości Grzegorza Kozery pasuje jak ulał. Trzecia przeczytana przez mnie książka jego pióra (po "Białym Kafce" i "Co się zdarzyło w hotelu Gold") tylko utwierdziła  mnie w tym przekonaniu. 

"Berlin, późne lato" to powieść poważna i wzruszająca, smutna i piękna, prosta i trudna jednocześnie. To opowieść o miłości, która teoretycznie nie miała prawa bytu, o dylematach i konsekwencjach podjętych decyzji... O tragedii jednostek, niezależnie od narodowości. O tym, że wszędzie są dobrzy i źli ludzie. Także o książkach w czasach, które dla literatury nie były dobre (w Niemczech zakazane były  m.in. "Czarodziejska góra" T. Manna, twórczość  E.Remarqu'ae, O.Wilde'a). Pojawia się też kot o imieniu Hades.

Rzecz dzieje się w tytułowym mieście, w sierpniu 1943 r. Trwa wojna. Otto Peters, pisarz, wiedzie swą samotną egzystencję między pracą w księgarni a skromnym mieszkaniem,  które  w czasie nalotów bombowych musi  opuszczać, by zejść do schronu w blokowej piwnicy. Jego żona nie żyje, syn zginął pod Stalingradem. Coraz trudniej o żywność, o zaufanie, o bezpieczeństwo. Jak długo to wszystko potrwa? Otto czuje się zrezygnowany, nie pochwala nazistowskich poczynań, pozostaje bierny, po prostu trwa...  i właściwie jest mu wszystko jedno... Do czasu, gdy udziela pomocy i azylu  uciekinierce, Polce. Z obawy o nią, a także o księgarnię przyjaciela i również dla własnego bezpieczeństwa  (bo  z SS lepiej nie mieć na pieńku), podejmuje się zadania, jakie mu zaproponował mierny literat o wysokim stanowisku brigadefuhrera  - Janke. Peters ma dokonać poprawek scenariusza filmu propagandowego. Tymczasem dla ukrywanej przez niego kobiety potrzebna jest penicylina. Trudno ją zdobyć, ale dzięki determinacji i poświęceniu Niemca - udaje się.  Ale co dalej? Jakie perspektywy czekają tych dwoje ludzi, którzy paradoksalnie dzięki wojnie poznali się, stali się sobie bliscy, lecz wojenne okoliczności stawiają między nimi mur nie do przebycia?

I tak już za dużo powiedziałam o fabule. Przedstawione zdarzenia i wspomnienia bohaterów poruszają,  pokazują okrutną rzeczywistość czasu wojny.  Co krok pojawiają się  (w głowie czytelnika) pytania -  co by było, gdyby ktoś postąpił inaczej, dlaczego tak zrobił, czy można było temu zapobiec itp.  Postać Otto Petersa skłania do zastanowienia -  nad jego biernością, poczuciem winy,  lękiem a odwagą, determinacją, poświęceniem, wyborem. Pisarz stracił sens życia, podobnie jak ceniony przezeń Heinrich Kleist.
Ile jednak zależało od niego samego, a ile zdeterminowały  okoliczności... ? Na te pytania nie ma odpowiedzi. Można tylko pomyśleć, że takich jak Otto bywało i bywa (mimo innych czasów) wielu...

O wojnie dużo już napisano, ale ciągle  warto przypominać o losie, jaki ludzie zgotowali ludziom. Warto opowiadać nawet fikcyjne historie na tle prawdziwych wydarzeń. Zwłaszcza, gdy czyni się to rzetelnie i z klasą, tak jak w tym przypadku. Z noty autorskiej  dowiadujemy się, iż  pisarz czerpał wiedzę z filmów dokumentalnych oraz książek, z których 6 najważniejszych wymienia, a  jego zainteresowanie literaturą niemiecką zaczęło się od lektur poznanych w młodości -"Dzieł wybranych" oraz "Listów" H. von Kleista. To zaowocowało napisaniem "Berlina..."

Styl tej powieści jest oszczędny, konkretny, skondensowany. Nie znajdziemy tu rozbudowanych, kwiecistych opisów, zbędnych dygresji, ozdobników. Nie trzeba mnożyć zdań, by oddać to, co najistotniejsze. Jako poeta  Grzegorz Kozera  wie, że każde słowo powinno być na swoim miejscu, nieść znaczenie. Jako dziennikarz - wie, co to znaczy zmieścić się w danej ilości znaków. Wydaje mi się, że to właśnie ma wpływ na styl jego prozy. Prozy z klasą, która pozostaje w pamięci.

Z racji podobieństw - postawiłabym "Berlin, późne lato" nie tylko wśród dzieł literatury niemieckiej, ale obok "W domu innego" Rhidiana Brooka - powieści też osadzonej w Niemczech czasów wojny i łamiącej stereotyp "złego Niemca", czy schemat "wroga-ofiary".  Takich książek nie da się pominąć milczeniem. Warto je poznać.

4 komentarze:

  1. Nie znam prozy tego autora, więc chętnie nadrobię te zaległości.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim zdaniem warto - a nawet gdyby Ci jednak nie podeszła jego proza- to książki są niewielkie objętościowo, więc dużo czasu na spróbowanie nie tracisz.
    W kwietniu będzie kolejna powieś tego autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zarówno ten ,jak i dwa pozostałe tomy tzw trylogii niemieckiej G.Kozery ukazało się w formie audiobooków doskonale przeczytanych przez J.Zadurę... Gorąco polecam...!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam całą trylogię, więc już po audiobooki nie będę już sięgać, ale znam głos tego lektora, znakomicie czyta.

      Usuń

'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)

Moja lista blogów