czwartek, 10 marca 2011

"Pensjonat" Piotra Pazińskiego, czyli archeologia pamięci

Przyznam, ze dawno nie czytałam tak ładnej prozy. Ładnej, w sensie: literackiej, sugestywnej, poetyckiej, nawet powiedziałbym klasycznej. Czasem mam wrażenie, że literatura współczesna jest zbyt potoczna, a przecież otwierając książkę, chcemy chyba nieco innego języka niż słyszymy  na co dzień. Nie musi to być jednak jakiś szczególnie wyrafinowany dyskurs, można pisać prosto, zroumiale, a ładnie, "odświętnie"....

Laureat Paszportu Polityki 2009  - Piotr Paziński (ur. 1973), filozof, redaktor pisma "Midrasz", autor monografii o "Ulissesie" J. Joyce'a - zadebiutował znakomitą prozą.
Chwali go profesor M. Głowiński: "jest to debiut wybitny, ze wszech miar godny uwagi. Proza przejmująca i niezwykle sugestywna (...)". 
Krytyk literacki J. Sobolewska podkreśla: "Paziński unika patosu, za to sprawnie operuje ironią i humorem. to powiastka filozoficzna o trwaniu, przemijaniu i rozpadzie, a zarazem literacki obrzęd wskrzeszania pamięci."
Tyle z okładki. Teraz czas na moje refleksje.
Bohater- młody mężczyzna - przyjeżdża do pensjonatu, gdzie jako dziecko pewnie co roku spędzał kilka miesięcy z babcią. Jak sam mówi, przyjeżdża "do siebie", "ja jestem stąd". Dom wczasowy to jego korzenie, miejsce szczęśliwego dzieciństwa. Teraz wszystko wygląda inaczej niż dawniej. Ścieżki w ogrodzie wydają się krótsze, a pokoje mniejsze... Przeszłość ożywa w postaci obrazów i głosów. Bohater wspomina dawnych mieszkańców, klimat tamtych dni... Pamięta smak landrynek, którymi częstował go doktor Kahn, łódki z kory, które robił mu pan Leon i model kosmosu układany z patyków, orzechów, jabłek... Słyszy echa dyskusji na tematy religii, filozofii, polityki, jakie snuli panowie Abram i Leon... Pudełko starych pocztówek i zdjęć, przechowywane prze wiele lat przez panią Tecię staje się akceleratorem wspomnień, podobnie rozmowy ze staruszkiem Jakubem i całe otoczenie. Powieść, a raczej dłuższe opowiadanie, dotyka w dużej mierze tematyki żydowskiej, ale generalnie porusza problem przemijania, pamięci, zatrzymywania przeszłości w kadrach wspomnień....
Bohater mówi:
"Zdaje mi się, że wszystko,co tutaj robię, to archeologia pamięci zapadłej w mroku, jak te drzewa i jak resztki drewnianych domów."(s. 73)
"Moja przeszłość tkwi we mnie głęboko, lecz kiedy staram się do niej dotrzeć, natrafiam na wydrążoną pustkę, jakbym urodził się wczoraj, a wszystko, co dawniej się wydarzyło, było tylko gąszczem cienistych obrazów, zetlałych i rozsypanych w drobiny atomów, o których opowiadał pan Leon." (s. 103) 
  Podobał mi się język i nastrój tej książki. Może zbyt mglisty i sentymentalny jak na wyczekiwanie wiosny, ale warto było poznać "Pensjonat".  Gdybym miała pokusić się o porównanie, to wyczułam jakby odrobinę B. Schulza, trochę J. Iwaszkiewicza....
Zapraszam do zagłębienia się w tę "archeologię pamięci", ciekawe materiały na temat tej książki (wywiady, recenzje, fragmenty...) znajdziecie na tej stronie:

Wpadłam na nią przypadkiem, szukając zdjęcia okładki, by wstawić do tego posta. 

P. Paziński, Pensjonat, Wydawnictwo Nisza, Warszawa 2010 (wyd. II)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)

Moja lista blogów