Arkadij i Borys Strugaccy, Poniedziałek zaczyna się w sobotę, Prószyński i S-ka, 2009.
Jedni nie lubią poniedziałków, dla drugich poniedziałek zaczyna się w sobotę, a dla innych każdego dnia może być niedziela, zwłaszcza, gdy mają pod ręką zajmującą i zabawną książkę.
Twórczość braci Strugackich, to klasyka rosyjskiego- ba, światowego – science fiction. Nazwisko autorów jest znane nawet tym, którzy „nie siedzą” w fantastyce, a ja do nich się zaliczam. Uważam, że jednak wypada poznać co nieco z każdej dziedziny literatury, stąd i po Lema kiedyś sięgnęłam i teraz po Strugackich. Nie byłam pewna, jak odbiorę ich prozę, wszak to trochę nie moja półka...a przeżyłam całkiem niezłą przygodę.
Na książkę składają się połączone ze sobą trzy historie. W pierwszej ( „Zamieszanie wokół kanapy”) wraz z Saszą Priwałowem trafiamy do dziwnej chatki, gdzie zmagający się ze sklerozą kot opowiada bajki, szczupak w studni spełnia życzenia, a za sprawą kanapy dzieją się niezwykłe rzeczy.... Instytut Naukowo – Badawczy Czarów i Magii otwiera swe podwoje. W drugiej opowieści („Wielkie zamieszanie”) Sasza jako pracownik tegoż instytutu podczas dyżuru oprowadza nas po osobliwych działach ( np.dział Sensu Życia, Szczęścia Linearnego, Proroctw i Przepowiedni), zobaczymy niezwykłe eksponaty, poznamy dziwacznych naukowców (np. Ambrozjusza Wybiegałłę, Janusa w dwóch osobach) i przyjrzymy się ich eksperymentom – wykluje się kadawer(!). W trzeciej części („Powszechne zamieszanie”) nasz bohater wyruszy wehikułem w przyszłość opisywaną w utworach literackich, sporządzi gazetkę ścienną „O przodującą magię” i wraz z kolegami rozwiąże zagadkę zielonej papugi.
Dzieje się, oj, dzieje... Aż czasami czytelnik nie nadąża...zdobędzie za to dużo wiedzy z dziedziny magii naukowej, dowiemy się co to umklajder, na czym polega zjawisko kontramocji i do czego tak naprawdę służy kanapa. Na końcu sam Priwałow w posłowiu ocenia i krytykuje autorów niniejszych szkiców z życia INBADCZAM-u.
Całość jest bardzo „fiction”, a między „science” wciskają się elementy baśniowe. magiczne i mitologiczne. Wszystko razem stanowi zwariowaną jazdę bez trzymanki po bezkresach wyobraźni, poprzez ocean humoru aż po horyzont absurdu. Czyta się wartko, choć niekiedy można nieco utknąć w „naukowych” opisach, ale to chyba dotyczy tylko niewprawionych w s-f.
Współczesny czytelnik może nie dostrzec „..celnej satyry na rzeczywistość sowieckiej nauki. I nie tylko sowieckiej!”( z okładki), ale i bez tej analogii będzie się świetnie bawił tekstem.
Mniemam, że dla miłośników fantastyki ta i pozostałe książki braci Strugackich, to podstawa, „kanon lektur”, natomiast dla tych, którzy dopiero zaczynają swą przygodę z tą dziedziną literatury- będzie to znakomity początek i doskonała zabawa.
Nie potrafię ocenić tego utworu na tle innych, bo nie jestem znawcą fantastyki, mogę tylko powiedzieć szczerze - mnie się podobało, głównie ze względu na absurdalne poczucie humoru autorów i ich niezmierną pomysłowość.
Zdecydowanie nie dla mnie :-)
OdpowiedzUsuńOkładka świetna a skoro polecasz, to czemu nie:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!