Sobota minęła pod znakiem rodzinnego "zjazdu", ale nie będę opisywać, co było na obiad i innych szczegółów ;-). Elwi miała tyle wrażeń, że zasnąć nie mogła, a na mojej półce zagościły dwie książki M. Grabskiego o księdzu Rafale, pożyczone od Mamy. Automatycznie wskoczyły w kolejkę zaraz po "Dziewczynie, która pływała z delfinami", czyli po bieżącej lekturze. Przeczytałam na okładce, że autor jest miłośnikiem kotów- już go lubię!
Skończyłam wreszcie "Półdiablę..."Kraszewskiego, miałam dziś pisać recenzję, ale chyba już jutro to uczynię, bo dziś za dużo czasu zeszło mi na buszowanie po blogach, pocztach i fejsbukach ;-)
Dziś cały dzień pogoda u nas okropna, leje od popołudnia. Małe odsypia widocznie wczorajszy dzień, bo śpi więcej niż zazwyczaj. Udało nam się zaliczyć krótki wyjazd na obiad do teściów i spacer w lesie, zdążyłyśmy przed deszczem. W południe oglądałam jakiś film na Dwójce, potem dowiedziałam się, że to 1 część "Klejnotów", takie niedzielne oglądadło, z wątkiem romansowym na wojennym tle. Nawet ładne.
Wieczorem zaś na program kabaretowy patrzyłam, to nic, że powtórka (akurat wielkanocny odcinek), ale skoro nie oglądałam wtedy, to dla mnie jak nowe;-)
Szkoda mi Amy Winehouse, nie to żebym była jakoś szczególnie fanką, ot gdzieś się przez radio przewinęło "Rehab", czy inna piosenka, całkiem "bez szkody dla ucha".... Szkoda, że trochę na własne życzenie zmarnowała swoje życie i talent....ale już stała się muzyczną legendą. Szkoda, jak każdego, kto odszedł tak młodo i nagle...
Zmykam czytać dalej "Dziewczynę...".
Też mi żal Amy - nie znam wielu jej piosenek - to nie moje klimaty - ale żałuję, że odeszła tak młodo. Do ostatniej chwili miałam nadzieję, że może jednak się opamięta... Pogoda u nas też fatalna, niestety :(
OdpowiedzUsuń