środa, 15 lutego 2012

Lato nagich dziewcząt

Źródło okładki:www.hitsalonik.pl
Stanisława Fleszarowa -Muskat, Lato nagich dziewcząt, Wyd. Edipresse 2012.

Gdyby kilka lat temu ktoś mi powiedział, że będę czytała Fleszarową - Muskat, to postukałabym się  w głowę. Gdyby jeszcze dodał, że mi się jej twórczość spodoba -  tę osobę stuknęłabym po łbie.W moim (jak się później okazało-błędnym) wyobrażeniu przypisywałam autorce staroświeckie, ckliwe romansidła w stylu już niemal przysłowiowej "Trędowatej" (którą to skądinąd też kiedyś muszę w końcu poznać "na własne oczy") i omijałam szerokim łukiem na bibliotecznej półce. Tymczasem ukazał się pierwszy tom kolekcji dzieł zapomnianej już nieco pisarki o bogatym dorobku (około 700 utworów literackich!) i ormiańskich korzeniach po kądzieli. Seria wydawana jest pod hasłem "Mistrzyni powieści obyczajowej", a rekomenduje ją Małgorzata Kalicińska, autorka m.in. "Domu nad rozlewiskiem". Promocyjna cena i ciekawość sprawiły, że "Lato nagich dziewcząt" pod koniec stycznia trafiło pod moją strzechę.

Rzecz dzieje się w latach pięćdziesiątych XX wieku w Sopocie, ale pojawiają się też inne miejscowości Wybrzeża. Trwają wakacje. Znany rzeźbiarz, Grzegorz Bień wynajmuje nadmorską pracownię, by przygotować pracę o tematyce młodości na międzynarodowy konkurs. Do pozowania zatrudnia czwórkę młodych ludzi: Marka - wrażliwego humanistę, Kamyka - początkującego aktora, amanta, Ulkę - dziewczynę, która pragnie wybić się z szarego otoczenia oraz Be zwaną też Beńką - nieco ekscentryczną bogatą jedynaczkę. Wśród tego grona zachodzą rozmaite konstelacje uczuciowe. Obie dziewczyny zabiegają o względy Grzegorza, Markowi zależy na Uli, Be i Kamyk mimo sprzeczek znajdują wspólny język. Kolejne komplikacje pojawiają się wraz z postacią Anny, która duchem jest "młodsza" od własnej córki,  oraz z przyjazdem do kurortu zespołu jazzowego Antoniego Breka. Zachowanie i motywacje bohaterów mogą niekiedy wydawać się dziwne, irytować, ale trzeba mieć wzgląd na realia, w jakich żyli, na tło społeczno -obyczajowe.

Gwoździem programu, czyli powieści, jest Gwóźdź. Pies wodołaz, który wiernie towarzyszy rzeźbiarzowi i patrząc na świat ze swojego psiego punktu widzenia, dochodzi do trafnych wniosków np.że "ludzie w gruncie rzeczy są tak straszliwie niepoważni". To dzięki czworonożnemu przyjacielowi Grzegorz może z dumą zasiadać za kierownicą błękitnego studebakera, a trzeba zaznaczyć, że  w tamtych czasach samochód robił furorę w towarzystwie, zwłaszcza zagraniczny budził ciekawość i zazdrość. Gwóźdź odgrywa w całej historii bardzo istotną rolę i dopisuje się zaszczytnie do puli psich portretów w literaturze.

Akcja toczy się leniwie wśród plaż, deptaków, kawiarni i sal koncertowych, biegnie sopockimi uliczkami, zagląda do portu i wypuszcza się na wieś nad jezioro, przesiaduje w pracowni mistrza i tańczy na dansingu. Właściwie to jednak rozgrywa się na płaszczyźnie międzyludzkiej, w sferze uczuć, myśli, pragnień, obaw... Zdarzeń jest w sumie niewiele, ale sporo nieporozumień i gierek między bohaterami: zwodzą się, uwodzą, odchodzą i przychodzą,  próbują wzbudzić zazdrość, próbują obudzić uczucie,  udają, kombinują.... A wszystko to w dusznej atmosferze upalnej kanikuły spędzanej w mieście nad morzem.

Stanisława Fleszarowa- Muskat pięknym barwnym językiem i niezwykle sugestywnie opisuje rzeczywistość przedstawioną w powieści. Momentami "widziałam" sceny jakbym nie czytała książki a oglądała film. Słyszałam jazz, czułam morską bryzę i kurz z rzeźbiarskiej pracowni. Smakowałam dania jedzone przez bohaterów. Byłam tam.

O czym jest powieść? O miłości, najprościej by rzec, ale to nie jest wcale proste, bo i samotność, i ambicja i zazdrość i młodość pchają się na afisz. O relacjach międzyludzkich, stosunkach damsko- męskich, rodzinnych i psich. Tytuł może niektórych zwieść na manowce, w powieści nie ma nic zdrożnego z punktu widzenia współczesnego czytelnika.

 Bardzo emocjonalnie odebrałam ten słodko - gorzki obraz obyczajowy, przetykany ironią i gdzieniegdzie humorem. Rzadko to robię, ale zaznaczałam ołówkiem niektóre fragmenty, celnie bądź zabawnie ukazujące ludzką naturę, czy komentujące rzeczywistość. Lektura przyniosła mi także zdobycze w zakresie słownictwa. Po raz pierwszy spotkałam się z nazwą "pławki" na określenie kąpielówek i terminem "kawalet" (stół rzeźbiarski z blatem na gwincie). W dziedzinie kulinarnej zaś poznałam takie przysmaki jak "forszmak dragomirski", czy "bryzol".

Pierwsze spotkanie z prozą Stanisławy Fleszarowej -Muskat uznaję za bardzo udane i owocne. Nie planuję  zakupu całej serii 25 powieści w 34 tomach, nie wykluczam jednak kolejnych spotkań z twórczością "mistrzyni powieści obyczajowych". Skorzystam zapewne ze zbiorów bibliotecznych, ale może jeszcze się skuszę na egzemplarz z kolekcji.





17 komentarzy:

  1. Nie znam tej pisarki, ale po przeczytaniu Twojej recenzji mocno zaciekawiła mnie jej twórczość, a w każdym razie "Lato ..." Ostatnio jakoś nie idzie mi czytanie, a teraz będę miała znacznie mniej czasu, ale może kiedyś uda mi się ... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam. Mi to dopiero teraz nie idzie czytanie, nie to co dawniej... ;-)

      Usuń
  2. Jestem jej bardzo ciekawa, już się nie mogę doczekać kiedy przyjdzie na nią kolej !!!1

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam całkiem niedawno Lato... Podobało mi się tak średnio, ale zainteresowałaś mnie informacją o wznowieniu wydawania Fleszerowej. Jeszcze nie dawno szukałam bez powodzenia jej książek w księgarniach i bibliotece. Bardzo chcę sobie przypomnieć Milionerów i Kochankowie róży wiatrów, których czytałam nastolatką będąc. Niedawno też czytałam Pozwólcie nam krzyczeć. Myślę, że powieści Fleszerowej są różnorodne i jak u wielu pisarek znajdzie się zarówno te wybitne, jak i typowe romansidła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Guciamal, zajrzyj do kiosku, już ze 3 tomy się ukazały, cena przystępna, warto poszukać. W kolekcji ma być 25 pozycji - te, które wymieniłaś też.

      Usuń
    2. Właśnie dzięki tobie zakupiłam dwa tomy, których jeszcze nie czytałam :) Mam podobną prośbę do ciebie, jaką miała do mnie jedna z blogowiczek, czy mogłabyś usunąć identyfikację obrazkową pod komentarzami (wprowadzili to od jakiegoś czasu i mimo dobrych okularów mam problemy z odczytaniem, co myślę nie tylko mnie utrudnia komentowanie). Robi się to w usgtawieniach.

      Usuń
    3. Nie ma sprawy, już usunęłam. Myślałam, że nie mam tego. Też mnie to nieraz drażni. Wcześniej po prostu się przepisywało literki, teraz trzeba je "wyślepić", sama mimo że nie mam okularów zaczynałam się zastanawiać, czy aby nie powinnam ich mieć...
      miłego czytania.

      Usuń
  4. cieszę się, że ją wznawiają, bo to moja ulubiona pisarka i jestem za tym, żeby ją przypominać młodszym czytelnikom. Wcale się nie dziwię, że ci się spodobała. Niedawno sfilmowali Tak trzymać, trylogię o tym, jak powstała Gdynia (pt. Miasto z morza), nie wiem, jak film, bo nie widziałam, ale książka bardzo dobra. A Pozwólcie nam krzyczeć o kobietach na robotach w Niemczech, bardzo mną wstrząsnęła, może dlatego, że czytałam w ciąży. Dwie kolejne, dalsze losy bohaterów czyli, też dobre, ale ta przejmująca. Mogłabym bez końca o niej :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się cieszę ze wznowienia, bo te biblioteczne tomiki to pewnie zaczytane i nadszarpnięte zębem czasu, a w kioskach kuszą świeżością kartek i przystępną ceną.
      Gdzieś rzuciło mi się w oczy (gdzieś w necie), że to seria dla czytelniczek 35+, ale wg mnie to bez sensu tak kategoryzować wiekowo. Spokojnie i młodsze czytelniczki/młodsi czytelnicy też mogą poznać różnorodną twórczość S. F-M.

      Usuń
    2. Pozwólcie nam krzyczeć ... Rewelacyjna powieść.Przeczytajcie , bo warto. Uważam ,że Flaszarową - Muskat za mało cenimy. jej powieści są b. dobre.

      Usuń
    3. Zgadzam się z Bożeną- Pozwólcie nam krzyczeć to bardzo dobra powieść.

      Usuń
  5. Książka, jak i wydawnictwo osobiście mi nieznane, ale jak trafię na tę lekturę to dam jej szansę:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znane, znane, wydają "Przyjaciółkę" i parę innych pism, tylko to nie jest typowo książkowy wydawca.
      Szukaj w kiosku. Jak dla Ciebie - to książka na jeden ząbek, bo Ty ekspresem czytasz.

      Usuń
  6. Dziękuję za komentarz . :-) Lubię Fleszarowa - Muskat . Pierwszy raz przeczytałam jej powieści dobrych kilka lat temu.
    Zajrzałam do listy twoich książkowych marzeń. Mam powieści K. Michalak , N. Roberts , " Obudzic ..." . Może prywatna wymianka ?
    :-)Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za propozycję, ale na razie podziękuję, bo akurat mam "Powrót.." i "Lato..." K. M. na stosie ( do czytania, nie do spalenia ;-)a teraz wróciłam do klasyki. W każdym razie będę pamiętać ;-) Dzięki

      Usuń
  7. Niesamowicie mnie zachęciłaś... Bo uwielbiam Sopot i skoro autorka tak plastycznie przeniosła Ciebie w tamte tereny to pewnie ze mną będzie tak samo... Dodaję do "Chcę przeczytać", nie mogę o tej książce zapomnieć :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)

Moja lista blogów