środa, 15 lipca 2015

"Trzy panie w samochodzie, czyli sekta olimpijska" M. Thiele


Ten tomik z serii "Babie Lato" wydany w ubiegłym roku trzymałam sobie na zapas i właśnie go "skonsumowałam", z uśmiechem i w dobrym nastroju. Jego autorką jest Małgorzata Thiele, kobieta dojrzała, debiutantka w dziedzinie literatury, laureatka  konkursu Naszej Księgarni. 

Od razu powiem, że tytuł - choć stanowiący ewidentne nawiązanie literackie (swoją drogą muszę w końcu przeczytać tego Jerome;-) ) - powinien iść do poprawki. Bohaterki, czyli Marta (narratorka całej opowieści), Bożena i Jolka to nie żadne spokojne i eleganckie "panie", tylko dziarskie, szalone "baby", które dadzą sobie radę w każdych okolicznościach przyrody. Wszystkie są o krok od półwiecza, ale wiek naprawdę nie ma znaczenia. Zainspirowane przez koleżankę z dawnej klasy, Olimpię, planują wyprawę do niej w odwiedziny do Portugalii. W związku z tym "ćwiczą" i urządzają sobie małe wycieczki krajoznawcze. Nie obywa się bez przygód. A to muszą na odludziu raptem znaleźć wodę do chłodnicy. Kawa nie nie nadaje. A to "ciotkują" autostopowiczowi w  kłopocie. Albo spotykają w opustoszałym miasteczku dziwne postaci w futrach i maskach... i same zostają... ha, nie powiem kim.

Marta jest rozwódką, pracuje w bibliotece, taka z niej raczej szara myszka, ale potrafi złapać wiatr w żagle. Barbara to taka "kwoka", nieustannie troszcząca się o dorosłych synów i lubiąca  wpaść na kawę z ciastkiem. Jola  - artystka o barwnej duszy dopełnia ten tercet znakomicie. Ich "guru" stanowi Olimpia, która chyba nawet nie przypuszczała, że jej pojawienie się w  rodzinnych stronach i spotkanie z koleżankami, tak zainspiruje i zmotywuje je do działania. Gdyby nie Olimpia, nie zebrałyby się i nie odbyły swoich wyjazdów, nie przeżyły tylu przygód, nie poznały tylu ludzi...

Początkowo miałam wątpliwości, bo liczyłam na zabawną lekturę, a było tak średnio-nijako i mocno obyczajowo. Na szczęście potem się rozkręciło, ruszyło z kopyta i choć nie pękałam ze śmiechu, to czytałam z przyjemnością i uśmiechem. Z Martą, Bożena i Jolą nie dało się nudzić! Sekta olimpijska daje czadu!

"Trzy panie..." cieszą humorem słownym i sytuacyjnym, literackimi nawiązaniami, wartkością i lekkością, w której osadzone są ważne życiowe sprawy. To przesympatyczna, kolorowa opowieść o przyjaźni,  z wątkiem uczuciowym. O tym, że często nie dostrzegamy tego, co mamy przed samym nosem, a pozory - jakże mylą! Dodatkowo książkę  z przymrużeniem oka mogę polecić fanom twórczości Jerzego Dychawskiego, autora słynnej trylogii o jędzonie ;-)  i powiem, że postać Nagieta okazała się kimś wyjątkowym dla jednej z bohaterek powieści Małgorzaty Thiele. 



Po książkę sięgnęłam, by zrealizować lipcowe zadanie  wyzwania-zabawy "Pod hasłem". Tym razem mamy przeczytać 3 książki autorów o tym samym imieniu. U mnie padło na Małgorzaty.
Ciekawe, czy ktoś trafnie " obstawi" pozostałe nazwiska pisarek i tytuły.

1 komentarz:

  1. Lubię sięgnąć po tę serię właśnie latem. W zeszłe wakacje przeczytałam dwie świetne książki, ale tym razem nie wzięłam nic na Podkarpacie. Hmmm chyba odwiedzę tutejszą bibliotekę :)

    OdpowiedzUsuń

'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)

Moja lista blogów