Napomknęłam mężowi, że przydałaby mi się taka mała, podróżna suszarka. Poprosiłam, aby po drodze wstąpił do Tesco i jak będzie, kupił mi taką, tak mniej wiecej do 20 zł.
Jakiś czas później. Dzwoni mąż:
- Aga, jestem w Tesco, Jest taka suszarka, 18 metrów, no taka... mniejszej nie ma. Kupić?
Myślę sobie: 18 metrów? Chyba złotych. Przecież kabel nie może mieć 18 metrów długości...
- Ale jaka ta suszarka, taka normalna, jak mam w domu, czy mała? - dociekam.
- No taka... 18 metrów, innej nie ma, pytałem.
- 18 złotych, tak? - upewniam się.
- 18 metrów - upiera się mąż.
- Zaraz, zaraz, o jakiej ty suszarce mówisz?
- Takiej do prania...
(Kurtyna)
18-metrowa podróżna suszarka :)
OdpowiedzUsuńKurczę, nawet jak na taką do prania - niezłe gabaryty :D
OdpowiedzUsuńSkojarzyłam wtedy tak,że to może łączna długość tych wszystkich linek w suszarce, ale teraz się zastanawiam...
UsuńMoże tam było 1,8 m, a nie 18 m i gapa nie zauważyła przecinka :-)
Dziś kupiłam sobie sama właściwą suszarkę, ale takie do prania widziałam - i to faktycznie było osiemnaście metrów - całkowita powierzchnia suszenia.
OdpowiedzUsuńDobre :)))
OdpowiedzUsuńgenialne :)
OdpowiedzUsuń:-) Męska logika :-)
UsuńPrzypomniała mi się jeszcze jedna śmieszna sytuacja, wkrótce opowiem.