niedziela, 27 września 2015

"Ostatnia wolność" T. Różewicz

 Ostatnia wolność, Tadeusz Różewicz, Biuro Literackie 2015.


Mowa jest srebrem, a milczenie złotem. Milcząc można nieraz wyrazić o wiele więcej niż potokiem słów. Czy poeta ma prawo do milczenia? Od niego wymaga się zaangażowania, "krzyku", coraz to nowych wierszy o ważnych sprawach, o życiu, człowieku i świecie. Poeta, to przecież ten, który "pamięta", dzięki niemu będą "spisane czyny i rozmowy".* Tymczasem milczenie to właśnie ostatnia wolność literata.

Tadeusz Różewicz przyznaje poecie prawo do strajku. Wiersz może się zapodziać, tak jak okulary, czy zegarek. Poeta może zapomnieć,  zagadnięty może (co prawda  z zakłopotaniem) odpowiedzieć, że obecnie nic nie pisze, nic nie ma na warsztacie, ale "inni poeci piszą nieugięte poezje i nieugiętym głosem wygłaszają jej  do równie nieugiętych słuchaczy". Właśnie, słuchacze. Odbiorcy są nieustępliwi. Chcą, oczekują, domagają się coraz to nowych wierszy, zabierania głosu na przeróżne tematy. Czyż nie wypatrujemy kolejnych tomików naszych ulubionych twórców? Czyż nie rozglądamy się za nowymi utworami i nie szukamy nowych odpowiedzi na coraz to nowsze pytania? 
Poeta nie ma łatwo. Zwłaszcza, gdy jest perfekcyjny, ambitny, świadomy. Nie zawsze  ma ochotę pozostawać w swej roli. wolałby uciec, schować się gdzieś obok. Poza wierszem.
Czy "wszystko jest poezją"? Niekoniecznie, ale ta "do połowy przemyślana pół myśl pół prawda pół idea" znalazła "legion bezmyślnych entuzjastów i naśladowców". Przyjmowanie, ze wszystko jest poezją, a każdy człowiek artystą - jest przesadą. Nie trudno o konkluzję, że owszem,  każdy jest twórcą, ale nie każdy jest dobrym poetą. Niby tak oczywiste, banalne, ale prawdziwe i warte przypominania. Szczególnie  obecnie, gdy tak wiele osób sięga po pióro z mniejszym lub większym powodzeniem.

Różewicz potrafi  pięknie i celnie opisywać rzeczywistość, uczucia,  ale i równie pięknie o tym milczeć. Znakomity obserwator otaczającego świata z gracją przysiada na krawędzi wiersza, "na obrzeżach poezji". Oprócz rozważań nad  istotą poezji i wolnością poety, czyli treści, jakby nie było, autotematycznych,  autor czyni notatki do poematu o dotyku, najważniejszym ze zmysłów, przygląda się architekturze i sekcji zwłok anioła upadłego. W lirykach poświęconych małżonce wzrusza czułością codzienności. Daje też wyraz poczucia przemijania,  relacji z Bogiem, zbliżania się do końca swej drogi.

Każde słowo jest cenne, ważne, na swoim miejscu. Wiersze są nieprzegadane, konkretne, lapidarne, przyprawione tu i ówdzie ironią, zadumą. Pełne wrażliwości. Oprawione w bezinterpunkcyjną, "białą" formę. Na wskroś "różewiczowskie". Nieprzemijające w treści, wytrawne w stylu.

W tomiku "Ostatnia wolność" zamieszczono utwory z ostatnich lat życia poety drukowane do tej pory tylko w czasopismach: "Odra", "Topos", "Kwartalnik Artystyczny". Znalazł się tu także nigdy nie publikowany wiersz "Listy od W...". Ten tekst oraz "Znalezisko"  i "Na 60. rocznicę ślubu" stanowią bardzo osobiste liryki.  Dopiero po śmierci poety  zostały ogłoszone przez jego żonę, Wiesławę.
Po raz pierwszy  światło dzienne ujrzał też nietypowy utwór, zapisek "moje życie - autobiografia" skonstruowany z kolejnych rocznych dat, począwszy od 1921 - roku narodzin poety, z wyróżnioną czerwonym pisakiem datą 1939, aż po 1976 i dopisaną uwagę "no i co z tego?" No właśnie, co? Jaki jest sens życia, zdaje się pytać ironicznie poeta. 

Trudno wyobrazić sobie polską poezję  XX w.  i początków XXI wieku bez  twórczości Tadeusza Różewicza. Nie obędzie się bez niej podręcznik szkolny, ani leksykon literatury, czeka ją "wieczny recykling" w kolejnych pokoleniach na nowo czytających "Ocalonego" i inne strofy np. z tomu "Niepokój".
Laureat Nagrody Nike za tomik "Matka odchodzi", moim zdaniem, niesłusznie był pominięty przez Komitet Noblowski. Jakże to byłoby zacne i piękne uhoronowanie kunsztu wszechstronnego autora, poety, dramaturga, prozaika, eseisty. Być może dla skromnego Różewicza stanowiłoby to jednak zbyt duże obciążenie, wówczas nie  mógłby "strajkować" i bezkarnie milczeć nad pustą, białą kartką...

"Ostania wolność" to takie poetyckie pożegnanie ze zmarłym w ubiegłym roku wybitnym literatem. Odzyskał wolność...




* Cz. Miłosz, "Który skrzywidziłeś"

4 komentarze:

  1. Różewicz chyba na zawsze pozostanie dla mnie numerem 1 - zarówno jako poeta, jak i dramaturg. Jego twórczość nadal zmienia moje życie, przejmuje i doprowadza do łez lub gorzkiego uśmiechu. I zgadzam się z Tobą, że niesłusznie pominięto go podczas rozdawania tej najważniejszej literackiej nagrody. Jednak wcale mnie to nie dziwi - Różewicz był niepokorny, jego teksty (dramaty przede wszystkim) prowokowały (kościół święcie się oburzał) i pewnie dlatego ktoś o nim zapomniał. A szkoda, bo zasłużył sobie całą twórczością.
    Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za ten tekst :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cenię ogromnie Różewicza, choć szczerze mówiąc z wielkich współczesnych najbardziej do mnie trafia poezja W. Szymborskiej. W dramatach mocna nie jestem, więc nie będę zajmować stanowiska. Nie da się jednak przemilczeć jego np. "Kartoteki", jej znaczenia dla polskiej dramaturgii.
      Szkoda, że Różewicz już nam nic nie napisze...
      Dziękuję za wpis i również pozdrawiam serdecznie.
      PS. Będzie też o "Znikaniu".

      Usuń
  2. Wiersze Różewicza są cudowne, ponadczasowe..

    OdpowiedzUsuń

'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)

Moja lista blogów